piątek, 6 grudnia 2013

Rozdział 4 ->część 1

      W studio:
 Violetta:
     Czekałam na odpowiedź Leona z ogromnym przerażeniem a jego mina nie ułatwiała mi jej odgadnięcia. Bałam się tego jak ona będzie brzmiała.
- Tak jesteśmy razem Vilu -powiedział i się uśmiechną. Po czym dodał ze smutkiem 
-Chyba że ty nie chcesz już zemną być -po tych słowach spuścił głowę.
- Chcę i to bardzo - powiedziałam uradowana. Leon podniósł głowę i spojrzał na mnie z powagą.
- Violu a powiesz mi co się stało twojemu tacie? - spytał troskliwie.
- Tata! - wykrzyknęłam i zerwałam się z podłogi. Leon dziwnie na mnie popatrzył, nie bardzo wiedział o co mi chodzi bo skąd niby miałby to wiedzieć.
- Przepraszam cię Leon ale muszę iść do taty - powiedziałam po czym zgarnęłam torebkę z krzesła i pobiegłam szukać Pablo. Na moje szczęście był na korytarzu.
-Pablo! - zawołałam
-O co chodzi Violetto - spytał zaskoczony.
- Chciałam cię spytać czy mogę się zwolnić  z zajęć bo chciałabym odwiedzić tatę bo ... 
-Dobrze spokojnie idź - przerwał mi Pablo
- Dziękuję ! Do widzenia ! -krzyknęłam biegnąc w stronę wyjścia .
- Do widzenia! - krzykną Pablo.
         wybiegłam przed budynek studia i wpadłam na Leona.
- Przepraszam - powiedziałam i się zaczerwieniłam.
- Nic nie szkodzi - powiedział i się do mnie uśmiechną. Jak ja kocham ten jego uśmiech.
- Gzie się tak spieszysz - zapytał Leon.
- Do szpitala - odpowiedziałam smutno.
- Do szpitala ale po co? - dopytywał się.
-Bo tam jest mój tata - powiedziałam ,wyminęłam mojego chłopaka i z powrotem zaczęłam biec.
-Violetta czekaj ! - krzykną Leon.
- Zawiozę cię ! - dodał gdy się zatrzymałam i znikną w budynku. Nie długo potem pojawił się z powrotem z dwoma kaskami w rękach. Podeszłam do niego a on podał mi jeden z kasków założyłam go, Leon przyprowadził motor. Wsiadłam i ruszyliśmy.

  Pod szpitalem:

     Leon:

     Podwiozłem Violettę pod szpital ponieważ nie wybaczył bym sobie gdyby coś jej się stało. Będę ją chronił przed wszystkim i już zawsze będę przy niej nieważne co się wydarzy my będziemy razem na dobre i złe obiecuję. Nic ani nikt nas nie rozdzieli nigdy.
- Dziękuję że mnie przywiozłeś - powiedziała Viola czym wyrwała mnie z zamyślenia.
- Nie mogłem pozwolić ci biec taki kawał - powiedziałem a Viola uśmiechnęła się do mnie.
-Kocham cię - powiedziała moja Violcia.
-Ja ciebie też - powiedziałem biorąc ją za ręce.
- I zawsze będę - dodałem po czym chciałem ją pocałować  ale zderzyliśmy się kaskami. Szybko je zdieliśmy i zaczęliśmy my się śmiać z naszej głupoty. Ale Viola szybko posmutniała.
- Muszę iść - powiedziała spoglądając na budynek w którym mieścił się szpital.
-Pójdę z tobą - zaproponowałem.
- Leon to bardzo miłe ale powinieneś wracać do studia - powiedziała i zaczęła zmierzać do wejścia.
- Chyba nie myślisz że pozwolę ci tam iść samej - powiedziałem i podszedłem do niej.
- A zajęcia? - spytała.
- Zwolniłem się u Pablo jak poszedłem po kaski - powiedziałem i chwyciłem Viole za rękę.
- Naprawdę? - zapytała ze zdziwieniem."Czy ona mi nie wierzy?"-zastanawiałem się - "Verdas opanuj się!!" - skarciłem się w myślach.
- Tak naprawdę. Nie mogłem pozwolić abyś siedziała sama w tym budynku - wskazałem głową szpital.
- Jesteś kochany - powiedziała Viola , dała mi całusa w policzek i przytuliła się do mnie.
- To co idziemy? - zapytałem.
-Idziemy ... - powiedziała smutno Viola.
- Będzie dobrze - próbowałem ją pocieszyć ale chyba mi nie wyszło.
- Nie jestem tego taka pewna - odparła Viola a do oczu napłynęły jej łzy.
- Chciałem cię pocieszyć - powiedziałem i zrobiłem smutną minkę
- wiem i bardzo dziękuję że próbujesz - powiedziała Vilu i uśmiechnęła się smutno. Resztę drogi do wejścia pokonaliśmy w milczeniu.
                                                                                         
                                                                                         
Co wydarzy się w szpitalu i jak się z tym uporają Leon i Violetta?

1 komentarz:

  1. super rozdział... emm, a właściwie jego część...
    i Leonetta jest razem... świetnie, byle tak dalej... ale co z Germanem? napisz czy z nim wszyskto ok...
    życzę dużo weny kochana i czekam na kolejną część tego rozdziału i kolejne rozdziały... dodasz coś jutro albo w niedzielę? proooszę cię... czekam z niecierpliwoscią... byłoby miło gdybyś postanowiła jednak spełnić moją prośbę i coś dodać... będę wdzieczna... chyba zrobisz to dla swojej stałej czytelniczki, co nie?
    nati...

    OdpowiedzUsuń