piątek, 31 stycznia 2014

Rozdział 21

Ten rozdział dedykuję mojej siostrze Natalii. 
Bez ciebie nie odnalazła bym sposobu aby ubrać myśli w słowa. 
Jesteś wspaniała jako siostra i przyjaciółka.
Dziękuje że mnie wspierasz.
Dobra końce mojego gadania...
Przechodzimy do rozdziału.

Violetta:

 Obudziłam się koła 23 i pobiegłam do toalety. Miałam potworne mdłości ale nie bolał mnie brzuch. Po jakimś czasie przyszła Angie i spytała:
- Co się dzieje Violu?
- Mam mdłości - odpowiedziałam i pobiegłam do ubikacji.
- Stresujesz się? - zapytała Angie gdy wróciłam.
- Nie. Angie tu chyba chodzi o coś innego - powiedziałam.
- Ale o co? Jesteś chora? - zaniepokoiła się moja ciocia.
- Nie... Wczoraj  Leon mi się oświadczył. Później poszliśmy do jego domu i no...ten...yyy... - nie bardzo wiedział jak mam to powiedzieć mojej cioci - i ... no.. ten... tego... yyy... zrobiliśmy TO i chyba jestem w ciąży. - wydukałam i ponownie ruszyła odwiedzić toaletę.
- Zaraz się przekonamy - powiedziała ciocia gdy przekroczyłam próg mojego pokoju. Wyminęła mnie w drzwiach i poszła do sypialni gdzie od jakiegoś czasu sypiała razem z tatą. Po kilku minutach wróciła i podała mi pudełko z testem ciążowym.
- Zrób go i będziemy miały pewność - powiedziała. Posłuchałam jej i poszłam do łazienki. Zrobiłam ten test, odczekałam kilka minut i sprawdziłam. Wynik był pozytywny. Zalana łzami wybiegłam z łazienki i skierowałam się do pokoju. Kiedy tylko przekroczyłam próg pokoju, podbiegłam do siedzącej na moim łóżku Angie, usiadłam obok cioci i się w nią  wtuliłam. Ona o nic nie pytała tylko jeszcze mocniej mnie przytuliła.
- Jak ja mam to powiedzieć tacie Angie? No jak? - zapytałam przez łzy odsuwając się od cioci.
- Mam pomysł. Powiemy mu razem w niedzielę. Dobrze?- zaproponowała Angie z uśmiechem.
- Razem? To znaczy że ty też? - zapytałam a ona skinęła głową na tak.
- Dobrze razem mu powiemy. Bardzo się cieszę - powiedziałam i się uśmiechnęłam co Angie odwzajemniła po czym zapytała:
- To dlaczego płakałaś?
- Pierwszy powód jest taki że boję się reakcji taty i Leona a drugi taki że nie jestem pewna czy będę dobrom mamą - powiedziałam i przytuliłam się do Angie.
- Wszystko się ułoży - powiedziała i pogładziła moje włosy. - A teraz idziemy spać i widzimy się o czwartej tak? - zapytała po chwili.
- Tak o czwartej i ani sekundy później - odpowiedziałam. Angie wyszła a ja poszłam spać.

Leon:

Obudziłem się wpół do czwartej. Viola już pewnie nie śpi. Zadzwonię do niej i z nią porozmawiam. Tęsknie za jej głosem. Wybrałem numer  i czekałem aż obierze.
- Halo - usłyszałem zaspany głos. Pewnie jeszcze spała.
- Obudziłem cię? Jeśli tak to przepraszam ale myślałem że już nie będziesz spała bo jest w pół do czwartej a o czwartej miałaś wziąć Angie w obroty - wytłumaczyłem się.
- Obudziłeś ale nie przepraszaj. Tak w ogóle to dziękuję za pobudkę mój najsłodszy, najukochańszy i najprzystojniejszy budziku na ziemi - powiedziała Viola a się uśmiechnąłem słysząc to.
- Kocham cie Leoś. Co ja bym bez ciebie zrobiła?
- Też cię kocham. Zaspała byś na ślub cioci... Dobra nie przeszkadzam w szykowaniu panny młodej. Do zobaczenia o 10:30.
- Tak do zobaczenia. - powiedziała i zakończyła połączenie. Opadłem na poduszki i wróciłem do śnienia o mojej ukochanej.

Violetta:

Zadzwonił mój telefon " Kto do pana diabła śmie mnie budzić w środku nocy"  - pomyślałam i odebrałam  nie patrząc kto był na tyle odważny aby przerwać mi sen o moim księciu. Okazało  że mój sen śmiał przerwać nie kto inny jak mój narzeczony. Leonek uświadomił mi że nie mogę dłużej pozostać w łóżku więc gdy zakończyłam połączenie wyskoczyłam spod cieplutkiej kołderki i popędziłam do łazienki. Wzięłam zimny prysznic który błyskawicznie przywrócił mnie do "świata żywych". Ubrałam dresy oraz jakiś t-shert i poszłam obudzić Angie. Jej sukienka była schowana w pokoju mamy bo tata nigdy tam nie zaglądał. W tym pomieszczeniu znajdowało się również wszystko co mogło by mi się przydać podczas "robienia Angie na bóstwo". Po dwóch minutach siedziałyśmy obie zamknięte na klucz w pokoju mamy.
  Po sześciu godzinach szykowania dokonywałam ostatnich poprawek swojego makijażu jak i makijażu Angie. Miałam na sobie  ten zestaw:

Tą sukienkę mama miała podczas kolacji zaręczynowej jej i taty. Włosy upięłam tak jak wczoraj na randkę z Leonkiem i zrobiłam lekki makijaż. Angie miała zrobioną taką fryzurę jak na zdjęciu w katalogu fryzur ślubnych:
Punktualnie o 10: 30 opuściłyśmy pokój mamy i zaczęłyśmy schodzić powoli na dół w rytm muzyki płynącej z głośników. Ja szłam pierwsza a Angie kilka kroków za mną ( to było zaplanowane przeze mnie, Olgitę i oczywiście pannę młodą aby zrobić tacie troszeczkę na złość).

Leon:

 Violetta wyglądała nieziemsko. Oczywiście nie tak zniewalająco jak Angie bo druhna nie może wyglądać lepiej od panny młodej.  To oczywiste. W pewnym momencie zamiast Angie ujrzałem  Violę. Moja Viole z szerokim uśmiechem kroczącą z tą swoją gracja baletnicy w suki ślubnej. Nagle ktoś pstryknął mi palcemi przed oczami. Tym kimś była moja narzeczona.
- Leoś? Wszystko w porządku?- zapytała troskliwie patrząc mi głęboko w oczy. Ja również patrzyłem w te jej duże, cudowne, czekoladowe , głębokie oczęta i w pewnym momencie rozpłynąłem się w nich zapominając o całym świecie i złączyłem moje usta z rozkosznymi ustami Violi w pocałunku pełnym namiętności. Kiedy się od niej niechętnie odkleiłem odpowiedziałem na pytanie które zadała mi przed naszym pocałunkiem szepcząc do jej ucha :
- Teraz już tak.

sobota, 25 stycznia 2014

Rozdział 20

Violetta:

 Leon mi się oświadczył!!! Nie mogłam  wydusić słowa... Gdy mi się w końcu udało powiedzieć "Tak" mój kochany wariat założył mi na palec pierścionek,wziął mnie na ręce i zaczął się zemną obracać dookoła. Kiedy mnie wreszcie postawił, złożył na moich wargach namiętny pocałunek który natychmiast oddałam. Zaczęły grać świerszcze a ja i Leoś całowaliśmy się zalani srebrnym blaskiem księżyca. Ta chwila była cudowna,romantyczna,magiczna...i długo by jeszcze można wymieniać a i tak słowa nie wyraziły by tego jak się oboje czuliśmy  w tym momencie. Gdy się od siebie oderwaliśmy z ogromnym ociąganiem, zebraliśmy rzeczy i poszliśmy do domu Leona. Gdy weszliśmy Leoś odstawił kosz na podłogę, zamknął drzwi na klucz i zaczął mnie namiętnie całować. Oddawałam każdy jego pocałunek. Po chwili Leon wziął mnie na ręce i nie przestając mnie całować skierował się na schody a później do swojej sypialni. Usiadł na łóżku a ja usiadłam okrakiem na jego kolanach zwrócona twarzą do niego. Popchnęłam go lekko co sprawiło że opadł na łóżko. Pochyliłam się nad nim i przyssałam się do jego szyi robiąc pokaźną malinkę. Leon oddał mi tym samym i zaczął całować moją szyję a później przeniósł się na mój dekolt. Jego dłonie rozpoczęły poszukiwania zamka mojej sukienki. Palce moich dłoni zręcznie rozpinały guziki jego marynarki a potem koszuli. Po krótkiej chwili obie wylądowały na podłodze a do nich dołączyła moja sukienka. Po kilku sekundach do stosiku dołączyły spodnie Leona. W ciągu następnych sekund pozbyliśmy się reszty naszej garderoby. Leon mocno mnie do siebie przyciągnął i wpił się w moje usta z tak ogromną namiętnością iż na chwilę straciłam oddech. Po chwili do pocałunków dołączył swój język, ja nie pozostałam dłużna. Nasze języki nie walczyły o dominacje... one dopełniały się w dynamicznym tańcu... Co było dalej to już chyba jasne...
 Kochaliśmy się długo i bardzo intensywnie. W końcu około trzeciej nad ranem (sądząc po kolorze nieba) zasnęliśmy wtuleni w siebie nawzajem.

Następnego dnia:

Leon:

 Obudziłem się jako pierwszy. Viola spała wtulona we mnie. Spojrzałem na zegar wiszący na ścianie. Wskazywał wpół do jedenastej." No pięknie zaspaliśmy na zajęcia. Trudno się mówi. Było warto...Najwyżej się nam dostanie ochrzan"- pomyślałem i uśmiechnąłem się do siebie. Ostrożnie wyplatałem się z objęć słodko śpiącej  Violi. Poszedłem do łazienki i wykonałem poranne czynności. Ubrany w czarny t-shert i jeansy zszedłem do kuchni gdzie zabrałem się za przygotowanie śniadania, które składało się z: gofrów z bitą śmietaną,owocami i polewą czekoladową i koktajlu z pomarańczy, kiwi i bananów ( ulubionych owoców Violi).















Ułożyłem wszystko na tacy i dodałem ozdobę w postaci dwóch rozwiniętych pączków czerwonych róż na których znajdowały się kropelki porannej rosy...

Wziąłem tacę i skierowałem się do pokoju. Kiedy tam wszedłem Viola jeszcze spała. Odstawiłem tacę na szafkę obok łóżka i postanowiłem obudzić moją księżniczkę. Usiadłem na brzegu łóżka, pochyliłem się nad twarzą mojej ukochanej i złożyłem na jej słodkich ustach namiętny pocałunek.
- Śniadanie do łóżka dla przyszłej pani Verdas - powiedziałem kiedy otworzyła swoje cudne czekoladowe oczy i postawiłem tacę na łóżku.
- Dziękuję. Jesteś cudowny. Zjesz ze mną? - zapytała spoglądając na dwie szklanki i dwa talerze ustawione na tacy.
- Nie musisz mi dziękować bo to ja powinienem dziękować Bogu że cię mam i jegrze mógłbym ci odmówić zjedzenia wspólnego śniadania. No jak? Nie mógłbym - powiedziałem i usiadłem obok niej.
- Kocham cię - powiedziała gdy skończyliśmy jeść.
- Ja też cię kocham - powiedziałem i ją pocałowałem, oddała pocałunek po czym wstała owinięta kołdrą, zebrała swoje rzeczy i poszła do łazienki aby "się ogarnąć". Choć dla mnie ona zawsze wygląda pięknie. Gdy wyszła z łazienki podbiegła do mnie i mnie przytuliła a ja odwzajemniłem przytulasa.
- Dziękuję że jesteś tylko mój - powiedziała i mnie pocałowała w usta. Oddałem pocałunek i powiedziałem:
- Zawsze do twoich usług - i złączyłem nasze usta w delikatnym aczkolwiek namiętnym pocałunku.
Kiedy się od siebie odkleiliśmy Viola posmutniała.
- Co sprawia że moja królewna jest smutna? - zapytałem parząc głęboko w cudne oczy mojej narzeczonej.
- Fakt że muszę iść do domu i opuścić twój pałac królewiczu Leonie - odpowiedziała ze smutnym uśmiechem.
- W takim razie umilę ci czas powrotu do domu swoim towarzystwem - powiedziałem ujmując jej dłoń. Zaszliśmy na dół i poszliśmy do domu Violi. Stwierdziła że niema sensu iść dzisiaj na zajęcia. Kiedy doszliśmy pod dom Violi chciałem dać jej buziaka i wrócić do domu ale Viola pociągnęła mnie za rękę i powiedziała:
- Nigdzie nie idziesz! Zostajesz zemną dopóki Angie, tata jak również Ramalo nie wrócą z pracy i nie powiemy im wszystkim o naszych zaręczynach.
- To może pójdziemy na spacer - zaproponowałem.
- Dobrze tylko się przebiorę - powiedziała zamykając za nami drzwi.
- Jestem Olgusiu! - rzykneła Viola i pociągnęła mnie za rękę w stronę schodów. Przebrała się w to:
i poszliśmy na spacer.

Violetta:

 Kiedy wróciliśmy ze spaceru było wpół do piątej ( po południu) więc  wszyscy powinni już  być. Tak też było. Wszyscy razem zjedliśmy obiad. Gdy skończyliśmy jeść ja i Leon podnieśliśmy się z naszych miejsc aby poinformować wszystkich o naszych zaręczynach.
- Ja i Leon chcielibyśmy wam coś powiedzieć. -kiedy wypowiedziałam te słowa oczy zebranych zwróciły się w naszym kierunku.
- Słuchamy - powiedział tata przeskakując wzrokiem to na mnie to na Leona.
- My... ja... Leon... - gubiłam się w słowach. Na ratunek przybył mi mój książę mówiąc:
- Ja i Vilola jesteśmy zaręczeni.
- Gratuluję - powiedzieli wszyscy chórem.
-Kiedy planujecie ślub? - zapytał tata z uśmiechem.
- Pod koniec wakacji - odpowiedział Leoś.
- To świetnie. Twoi rodzice już wiedzą? - zapytał Leona mój tata.
- Yyy nie zamierzam i powiedzieć wieczorem - odpowiedziała mój chłopak... poprawka narzeczony.
- Dobrze. Porozmawiam z nimi po moim ślubie jak się skończy to zamieszanie i kupimy wam dom z waszych marzeń i urządzimy go według waszych upodobań. Wy zajmijcie się planowaniem ślubu i wesela. Niczym innym się nie przejmujcie - powiedział tata a ja wytrzeszczyłam na niego oczy ze zdziwienia. Kiedy już minął szok reakcją taty poszłam z Leosiem do mojego pokoju. Posiedzieliśmy trochę rozmawiając o wszystkim i o niczym oraz śmiejąc się z różnych rzeczy, wspomnień i dowcipów. Później zjedliśmy kolację i Leon poszedł do domu. Ja się umyłam, wykonałam szybki wpis do pamiętnika i poszłam spać bo jutro muszę wstać o czwartej rano aby wyszykować Angie do ślubu z tatą.
                                                                                                                                                          
Prezentuję wam rozdział 20!
Mam nadzieję że wam się spodoba ...
Według mnie wyszedł całkiem fajnie i tak jak wyjść miał.
Pierwszy raz od... bardzo dawna podoba mi się coś co napisałam...
Teraz może być już tylko lepiej prawda??

niedziela, 19 stycznia 2014

Rozdział 19

Leon:

Obudziłem się równo o siódmej. Miałem jeszcze tyle do przygotowania a czas tylko do 16:00. Ubrałem się zjadłem szybkie śniadanie i umyłem zęby. Naszykowałem sobie ubranie a mianowicie ciemne jeansowe rurki, błękitna koszulę, do tego marynarkę w odcieniu spodni oraz czarne skejty. Poszedłem do jubilera i wybrałem pierścionek dla Violi:
Miałem już kupione pudełeczko w kształcie serca. Z wierzchu było czerwone i aksamitne a w środku białe i jedwabne. Włożyłem pierścionek do pudełeczka, zapłaciłem i wyszedłem.Poszedłem do kwiaciarni i odebrałem zamówiony bukiet. Gdy wszedłem do domu wstawiłem kwiaty do wazonu a pierścionek schowałem do wewnętrznej kieszeni marynarki aby go nie zapomnieć. Zszedłem na dół i skierowałem się do kuchni gdzie znalazłem swój telefon. Wysłałem  Violi sms-a Następującej treści: 
Violu przyjdę po ciebie o 16 i zabiorę cię w sekretne miejsce.
Zawsze twój. Leon<3
i zabrałem się za przygotowywanie jedzenia na piknik.

Violetta:

 Dostałam sms-a od Leosia z informacją że o 16 zabiera mnie w jakieś sekretne miejsce. Jestem bardzo ciekawa co on znowu wymyślił. Za dwa dni ślub taty i Angie. Bardzo się z tego cieszę. Jestem odpowiedzialna za umalowanie i uczesanie panny młodej... Zeszłam na dół. Angie i tata rozmawiali o organizacji ślubu. Postanowiłam zapytać tatę czy mogę iść z Leonem 16.
- Tato bo o 16 ma przyjść po mnie Leon. Nie będziesz miał nic przeciwko temu? - zapytałam niepewnie.
- Oczywiście że nie - odpowiedział i się do mnie uśmiechnął.
- To ja idę się szykować - powiedziałam i poszłam na górę. Tak wiem że mam jeszcze dużo czasu bo dopiero 11 ale nie wiem w co mam się ubrać bo nie bardzo wiem co ten mój kochany wariat Leoś zaplanował. Przekopałam całą szafę... w końcu postanowiłam założyć to:
Zanim się ubrałam poszłam umyć włosy i zaczęłam kombinować z fryzurą... W końcu postanowiłam że  upnę włosy w taki sposób jak na zdjęciu ślubnym mamy:
Gdy kończyłam wymyślać jak upnę włosy była 14. Pobiegłam do pokoju, ubrałam wcześniej naszykowane ubrania, ułożyłam włosy i zrobiłam lekki makijaż. Za pięć minut będzie Leon. Spakowałam więc do torebeczki klucze, portfel i wyłączony telefon.

 Leon:

 Punktualnie o 16 zadzwoniłem do drzwi domu Violi, otworzył mi pan German.
- Dzień dobry - przywiałem się.
- Dzień dobry Leonie - odpowiedział pan Castillo.
- Ja po Violę - powiedziałem.
- Violu Leon przyszedł! - zawołał.
- Już schodzę - usłyszałem głos mojej ukochanej i po chwili z gracją z chodziła po schodach. Wyglądała cudownie jak zawsze z resztą.
- Hej ślicznotko - powiedziałem gdy zeszła i pocałowałem ją w policzek.
- Hej przystojniaku - odpowiedziała uśmiechając się do mnie.
- Mam coś dla ciebie - powiedziałem i podałem jej kwiaty.
- Są cudowne. Dziękuję - powiedziała, wstawiła bukiet do wazonu, pożegnała się z domownikami, chwyciła mnie za rękę i wyszliśmy.
- To gdzie idziemy? - zapytała się mnie Viola kiedy odeszliśmy już trochę od jej domu.
- Do sekretnego miejsca i chciałbym abyś zamknęła oczy - powiedziałem a ona wykonała moje polecenie. Wziąłem ją na ręce.Viola zaczęła mówić:
- Leoś...
- Nie otwieraj oczu - przerwałem jej a ona posłusznie schowała twarz w moim torsie. Gdy doszliśmy do miejsca będącego  celem naszej podróży postawiłem Vilu delikatnie na ziemi i wyszeptałem:
- Teraz już możesz otworzyć oczy - wykonała moje polecenie i wykrzyknęła z zachwytem:
- Leoś tu jest przepięknie!!
- Wiem. Przychodzę tu kiedy jest mi smutno. To miejsce sprawia że staje się szczęśliwy - powiedziałem i poprowadziłem ją na mięciutki koc rozłożony pod drzewem różanym. Usiedliśmy obok siebie i przytulając się do siebie obserwowaliśmy łabędzie. Żadne z nas się nie odzywało... Gdy te piękne ptaki odfrunęły zabraliśmy się do konsumowania przekąsek karmiąc się nawzajem. Nalałem do kieliszków czerwone wino i wznieśliśmy nimi toast brzmiący : Za nas i nasze szczęście. Gdy zapadł zmrok a na niebie pojawiły się gwiazdy Viola wstała z koca i patrzyła na spokojną tafle jeziora oświetloną blaskiem księżyca. "To ten moment" - pomyślałem. Podniosłem się z koca, stanąłem przed Violą a po chwili uklęknąłem przed nią na jedno kolano. Na wyciągniętej w jej kierunku dłoni ułożyłem otwarte pudełeczko z pierścionkiem, spojrzałem jej głęboko w oczy i zacząłem swoją przemowę:
- Tyle czasu chodząc z tobą, pamiętam dzień w którym cię poznałem. Miłość się we mnie urodziła a twój uśmiech mnie nauczył, że za chmurami zawsze będzie słońce. Zdradzę tobie, że bez ciebie nie mogę żyć. Światłem na drodze jesteś dla mnie. Chcę patrzeć na ciebie. Chcę śnić o tobie. Chcę przeżyć z tobą każdą chwilę. Jesteś dla mnie całym światem; słońcem,wodą,powietrzem. Gdy jestem z tobą wszystko inne traci sens a czas staje w miejscu. Jesteś moim drogowskazem i światełkiem w ciemnościach. Teraz już wiem że od dziś chcę dzielić z tobą wszystkie moje sny, zasypiać i budzić się przy tobie do końca swoich dni. Violetto Castillo czy uczynisz mi ten wyjątkowy zaszczyt i wyjdziesz za mnie? - gdy wypowiadałem całą tą przygotowaną mowę w oczach Violi gościły łzy wzruszenia. Patrzyła na mnie i niebyła w stanie wypowiedzieć ani słowa.
- Leon... - spróbowała. Nic nie powiedziałem tylko czekałem na to co powie.
- Leon ja... - podjęła kolejną próbę. Ja dalej czekałem coraz bardziej zdenerwowany i niepewny jej odpowiedzi. Widać było że Viola bardzo chce coś powiedzieć ale była tak wzruszona i zaskoczona że gubiła się w słowach. Po dłuższej chwili krępującego milczenia powiedziała:
- Leon. Oczywiście że tak! Z przyjemnością za ciebie wyjdę. - po tych słowach założyłem jej pierścionek na palec, wstałem, wziąłem ją na ręce i obróciłem się z nią   kilka razy po czym postawiłem ja i namiętnie pocałowałem...
                                                                                                                                                                 
I oto przed państwem rozdział 19...
Podoba się? Mam nadzieję że tak...
Przepraszam że tak długo się nie pojawiał ale miałam problem z dobraniem właściwych słów i chwilowy zastój weny...
Na szczęście moja wena się od obraziła na mnie i postanowiła wrócić ze swoich wakacji...  
Ten rozdział dedykuję bloggerce która komentuje każdy mój post
Nati Verdas. 
Bardzo ci dziękuję...


piątek, 17 stycznia 2014

Nowy blog...

Słuchajcie...

Postanowiłam założyć nowego bloga ale to nie znaczy że odchodzę z tego bloga... nie mogłabym tego zrobić... za bardzo kocham pisać to opowiadanie. 
Dobra....
Mój nowy blog będzie zawierał tylko i wyłącznie One Party... o kim... tego dowiecie się w informacji zawartej na moim blogu a tu jest link mojego nowego bloga:
Serdecznie zapraszam....

sobota, 11 stycznia 2014

Nominacja do LBA...


Wczoraj dostałam moją pierwszą nominację do LBA...
Nie spodziewałam się takiego wyróżnienia...
Bardzo jej za nie dziękuję....

A oto pytania od Nati i moje odpowiedzi:
1.Twój ulubiony aktor i aktorka
Jorge Blanco i Martina Stoessel oraz Kristen Stewart i Robert Patinson
2. Ulubiona piosenka z Violetty
Sporo ich mam ale najnaj to Te quiero, Habla si puedes, Podemos, Nuestro camino, Voy por ti, Ser mejor, Junto a ti i Hoy sommos mas.
3. Co skłoniło cię do założenia bloga?
Cóż czytałam sporo blogów i bardzo mi się podobało... i po prostu poczułam że muszę spróbować i sprawdzić czy ja też mogę prowadzić bloga...
4. Masz jakieś zwierzę?
Tak mam cztery psy rasy kundel...
5. Co robisz w wolnym czasie?
Mój wolny czas ... słuchanie muzyki, czytanie książek, rozmowy z siostrą i znajomymi, długie spacery...
6. Ulubiona książka
Książki sagi Zmierzch... i mnóstwo innych o podobnej tematyce...
7. Kraj lub miasto, które chcesz odwiedzić w przyszłości
Buenos Aires, Madryt i Los Angeles
8. Jaka jest twoja szczęśliwa liczba?
Chyba takiej nie mam ...
9. Mechi vs. Tini
Zdecydowanie Tini
10. Jorge vs. Pablo
Zdecydowanie Jorge
11. Co sądzisz o moim blogu?
Twój blog jest cudowny,boski, genialny, fantastyczny... i tym podobne. Uzależniłam się od czytania go...

 Blogi które nominuję:

Moje pytania do nominowanych...
1. Kto jest twoim idolem/ idolką?
2. Jaki kolor oczu u chłopaka lubisz najbardziej?
3. Jakie imię męskie najbardziej ci się podoba?
4. Ile masz lat?
5.Kim chciała byś zostać w przyszłości?
6. Której postaci z serialu Violetta nienawidzisz a którą uwielbiasz?
7. Co chciałabyś zmienić w scenariuszu serialu Violetta?
8. O czym marzysz najbardziej na świecie?
9. Jakie piosenki z Violetty są dla ciebie najpiękniejsze? 
10. Z jakiego województwa pochodzisz?
11. Co powinnam zmienić w sposobie prowadzenia bloga?

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Rozdział 18

Leon:

 To co powiedział German wprawiło mnie w niekontrolowany wybuch radości przez co zrobiłem coś czego chyba nie zrobiłbym gdyby nie euforia która mnie ogarnęła ... a  mianowicie rzuciłem się Germanowi na szyję i pocałowałem go w policzek ... tak bardzo się cieszyłem że niema nic przeciwko temu abym oświadczył się Violi. Pan Castillo poklepał mnie po plecach i powiedział:
- Nie sądziłem że aż tak się ucieszysz tym co powiedziałem.
- To się myliłeś - kurde tak jakoś dziwnie bez pan ale się przyzwyczaję ... mam taką nadzieję.
- Ja już pójdę - powiedziałem - Dobranoc - pożegnałem się.
- Dobranoc - odpowiedział German a ja wyszedłem i w podskokach pobiegłem do domu. Muszę wszystko zaplanować. Jutro sobota i już jutro postanowiłem oświadczyć się Violi.

Violetta:

 Byłam szczerze zdziwiona że o godzinie ósmej wieczorem jakiś salon suki ślubnych będzie otwarty, ale Angie chyba to świetnie wiedziała bo pojechałyśmy prosto do niego. Było w nim mnóstwo rozmaitych kreacji. " My to chyba do rana stąd nie wyjdziemy" - pomyślałam i zaczęłam się śmiać.
- Z czego się tak śmiejesz Violu? - zapytała zaciekawiona Angie dziwnie mi się przyglądając.
- Śmieję się bo pomyślałam że do rana stąd nie wyjdziemy - powiedziałam i ponownie wybuchnęłam śmiechem a Angie razem ze mną.
- Wiesz to właśnie w tym salonie twoja mama kupiła suknię w której była podczas ślubu z twoim tatą - powiedziała Angie wspominając.
- Na prawdę?? - zapytałam ... Angie przytaknęła i wzięłyśmy się do wybierania sukni dla Angie. Obejrzałyśmy jakieś dwadzieścia sukienek ślubnych ale żadna mi się nie podobała. Nagle w kącie sali dostrzegłam niesamowitą suknię. Od razu do niej podbiegłam i gestem ręki przywołałam Angie.
- Ta jest piękna - powiedziałam z zachwytem gdy ją zobaczyłam. A wyglądała tak: 

   

  












- Masz rację Violu jest cudowna . - powiedziała Angie z zachwytem równym mojemu.
- Przymierz ją - rozkazałam Angie nie bardzo chciała ale ja zawołam:
- Chciałaby przymierzyć tą 
- Oczywiście. Proszę do przymierzalni zaraz ją przyniosę. - powiedziała konsultantka a ja popchnęłam Angie w stronę przymierzalni a sama poszłam do stoiska z bytami aby dobrać jakieś do sukni. Po długim namyśle wybrałam te:
Podałam je Angie i popędziłam do biżuterii. Znów długo się zastanawiałam. W końcu skromną kolię z perełek. Gdy doszłam do przymierzalni akurat wyszła z niej Andie i zapytała:
- I co sądzisz?
- Wyglądasz ... wyglądasz ... - nie mogłam znaleźć odpowiednich słów.
- No jak? Strasznie, potwornie jak? -  pytała Angie zaniepokojona.
- Bajecznie, cudownie , prześlicznie... - powiedziałam.
- Naprawdę?? - spytała Angie z niedowierzaniem.
- Taaaaakkk! - wykrzyknęłam tak głośno że ekspedientka podskoczyła za ladą.
- To co robimy? - zapytała moja ciocia.
- Bierzemy ją tak jak i buty oraz kolię... - powiedziałam i pokazałam jej biżuterie którą wybrałam.
- Jak to bierzemy ? - zapytał zdezorientowana Angie.
- W sensie że kupujemy ale odbierzesz ją dzień przed ślubem. Natomiast buty i kolie bierzemy do domu - wytłumaczyłam  a Angie poszła zdjąć sukienkę. Kiedy się przebrała zapłaciłyśmy za wszystko ( łącznie z kosmetykami i spinkami wybranymi przeze mnie)  i wróciłyśmy do domu.

Leon:

 Gdy doszedłem do domu było już dość późno ale nie powstrzymało mnie to przed zadzwonieniem do mojej zaufanej kwiaciarki w celu zamówienia bukietu na jutro. Na moje szczęście odebrała:
ROZMOWA TELEFONICZNA:   
- Halo.
- Dobry wieczór. Chciałbym zamówić dość nietypowy bukiet...
- Dobrze. Proszę chwile zaczekać wezmę coś do pisania i zanotuję zamówienie.
- Więc jaki to bukiet??
-  Chciał bym aby był z 201 czerwonych róż a wewnątrz miał ułożone serce z białych róż...
- Rozumiem. To jakaś specjalna okazja?
- Bardzo specjalna...
- Mhm. To na jakie nazwisko ten bukiet i rachunek?
- Leon Verdas.
- Dobrze. Bukiet będzie gotowy koło 10.
- Dziękuje dobranoc - pożegnałem się i zakończyłem połączenie. Wszystko już miałem zaplanowane. Po pierścionek pójdę jutro. Teraz pora spać. Położyłem się na łóżku i momentalnie zasnąłem myśląc o Violi...
                                                                                                                                                                   
I oto rozdział 18...
Podoba się?
Mam nadzieję że tak...

piątek, 3 stycznia 2014

Rozdział 17

Violetta:

- Ja i Leon - odpowiedziałam lekko przestraszona tym jak ojciec zareaguje na przyjście Leona. Tata wszedł do salonu a ja zapytałam:
- Tato czy Leon może zostać na kolacji? - bałam się jego reakcji.
-Tak oczywiście - odpowiedział tata z uśmiechem.WOW tata naprawdę polubił Leosia.
- Dziękuję! - wykrzyknęłam i rzuciłam się tacie na szyję.
- Proszę - szepnął i pocałował mnie w czoło.
- To my idziemy do mojego pokoju - powiedziałam podbiegając do Leona.
- Dobrze idźcie. Jak będzie kolacja to Olga was zawoła - powiedział tata i poszedł do gabinetu. "Czy to możliwe aby akceptowała Leosia? No tak Angie mówiła że go zaakceptował po wydarzeniach w parku"  
- Twój tata chyba mnie polubił - powiedział uradowany Leon.
- Na to wygląda - powiedziałam i namiętnie pocałowałam Leosia po czym ruszyliśmy do mojego pokoju.

Pokój Violetty:

 Leon:

- Czyli co twój tata się do mnie przekonał? - zapytałem z niedowierzaniem.
- Wychodzi na to że tak - zaśmiała się Viola.
- To co robimy? -  zapytałem ciekawy.
- Hmm ... może pośpiewamy - zaproponowała uśmiechając się do mnie.
- Chętnie - odpowiedziałem i odwzajemniłem uśmiech a Violetta włączyła podkład do "Voy por ti" i zaczęliśmy śpiewać:
Es por lo menos que parezco invisible
Y solo yo entiendo lo que me fistes
Mirame bien, dime quien es el mejor

Cerca de ti, irresistible
Una actuacion, poco creible
Mirame bien, dime quien es el mejor

Hablemos de una vez
Yo te veo pero tu no ves
En esta historia todo esta al reves
No me importa esta vez
Voy Por Ti , Voy..
Hablemos de una vez
Siempre cerca tuyo estare
Aunque no me veas mirame,
No me importa esta vez
Voy Por Ti
Voy Por Ti
Voy Por Ti
Voy Por Ti

Se que hay momentos
Que parecen posibles
Una mirada , un gesto irrestitible
Mirame bien, dime quien es el mejor

No te das cuenta,
No son compatibles
Quita la venda
Que a tus ojos impide
Mirame bien, dime quien es el mejor

Hablemos de una vez
Yo te veo pero tu no ves
En esta historia todo esta al reves
No me importa esta vez
Voy Por Ti , Voy..
Hablemos de una vez
Siempre cerca tuyo estare
Aunque no me veas mirame,
No me importa esta vez
Voy Por Ti
Voy Por Ti
Voy Por Ti
Voy Por Ti
- Wyszło cudownie - powiedziała Viola i mnie pocałowała, oddałem pocałunek i w ten oto sposób zaczęliśmy się całować. Nie wiem ile to trwało ale dla mnie mogło by się nie kończyć. Niestety przerwał na krzyk Olgi "Kolacja". Oderwaliśmy się od siebie ( niechętnie przyznam) i zeszliśmy na dół. Przy stole już czekali Angie i pan German... Kiedy zjedliśmy Angie i pan Castillo wstali ze swoich miejsc jednak nie odeszli od stołu.
- Leonie i Violetto - zaczął pan Castillo - chcemy wam coś ogłosić - dokończyła za niego Angie.
- Co takiego ? - zapytała Violetta lekko przestraszona  poważnym tonem ich wypowiedzi. 
- A mianowicie ja i Angie bierzemy ślub i chcieli byśmy was prosić o uświetnienie ceremonji weselnej waszym wspólnym występem - powiedział ojciec Vilu.
- To świetnie! Wreszcie podjąłeś mądrą decyzje tato - powiedziała Viola, podbiegła do Angie i Germana i się do nich przytuliła.
 - Gratuluję - powiedziałem i uścisnąłem Germanowi dłoń.

Violetta:

 Pamiętniczku:
        Tata bierze ślub z Angie! Tak się cieszę. Wreszcie zrozumiał to że
nie powinien być sam dla tego że mama umarła. Co z tego że Angie
to siostra mojej mamy. Skoro daje tacie szeńście to dla czego miałby
sobie go odmawiać. Ja i Leoś mamy śpiewać na ich ślubie po prostu
GENIALNIE!!!
Tata bardzo się stara nie wcinać się w moje życie i przestał
krzywo patrzeć na moje pocałunki z Leonem.
Jestem szczęśliwa. A propo Leona co on robi w tej kuchni tyle
czasu w tej kuchni. Poszedł po coś do picia chyba z dziesięć 
minut temu... Nie dobra przesadzam. Dla mnie minuta
bez niego to WIECZNOŚĆ.
Bardzo go kocham i to się nigdy nie zmieni...
                                                                                                         Kocham ; * Violetta. C.
 Zamknęłam pamiętnik i usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę -  powiedziałam a do mojego pokoju weszła Angie.
-Violu mam do ciebie sprawę. To bardzo ważne - powiedziała moja ciocia z powagą.
- Jaką? - zapytałam z ciekawością i szerokim uśmiechem.
- Chodzi o to że ślub jest za trzy dni a ja nie mam sukni i tak sobie pomyślałam że pomogłabyś mi ją wybrać. To jak? - powiedziała Angie patrząc na mnie błagalnie.
- Jasne że pomogę. To kiedy jedziemy? - zapytałam z entuzjazmem.
- Teraz! - powiedziała Angie i zbiegłyśmy na dół.
- Wychodzimy! - krzyknęłyśmy jednocześnie ja i Angie.
- Dokąd? - zapytali jednocześnie Leon i tata.
- Na zakupy! - odpowiedziałyśmy chórem.
- Dziewczyny - westchnęli tata i Leon.
- Słyszałam - powiedziałyśmy znowu jednocześnie zamykając drzwi. " Co się z nami dzieje" - zastanawiałam się

 Leon:

 Denerwuję się. Muszę pogadać z ojcem Violetty ale boję się jego reakcji. " Verdas! Ogarnij się! Albo teraz go zapytasz albo nigdy. Przestań tchórzyć!!" - nawrzeszczałem na siebie w myślach.
- Panie Castillo...
- Leon ile razy mam ci powtarzać że masz mi mówić German a nie pan Castillo CO? - przerwał mi. Chyba straciłem odwagę. No nic muszę to powiedzieć bo inaczej do 50 Viola będzie tylko moją dziewczyną albo nawet dłużej. " Veras ogarnij się człowieku!!" - ponownie nawrzeszczałem na siebie w myślach. "Dość tego powiem mu i niech się dzieje co chce" - pomyślałem.
- German chciałem cię prosić o rękę twojej córki - jest udało się. Trochę głupio to zabrzmiało ale cóż.
- O rękę to Viole powinieneś prosić a nie mnie. Bo co ja niby mam do tego. Ale rozumiem o co ci chodziło i masz moje pozwolenie. Wiem że się nią zajmiesz jak nikt inny. Jest dla ciebie ważna tak jak ty dla niej. Jesteś idealnym kandydatem na jej męża. Lepszego zięcia nie mógłbym sobie wymarzyć - powiedział pan Castillo a ja ... 
                                                                                                                                                                  
 Przedstawiam rozdział 17.
Nie wyszedł chyba zły.
Ocenę pozostawiam wam...