piątek, 27 czerwca 2014

Ważne info

Hej kochani mam dla was parę naprawdę ważnych informacji...
1) Założyłam nowego bloga na którym pojawiło się powitanie i prolog. Zapraszam   Tu amore me da fuersas
2)Zbliżamy się do końca tego opowiadania.
3)Staram się nadrobić zaległości na waszych blogach.
4)Rozdziały będą się pojawiały ... zależnie od pogody
To chyba wszystko. Raz jeszcze zapraszam na nowego bloga. Rozdział pierwszy pojawi się ... w zależności od liczby komentarzy XD
Pozdrawiam I dozobaczenia

poniedziałek, 2 czerwca 2014

Rozdział 27 + bardzo was przepraszam

Zacznę od drugiej części: 
Bardzo was przepraszam, że tak długo mnie nie było. Miałam nawał nauki i masę zadań domowych. Teraz już chyba będzie ich coraz mniej na co bardzo liczę. Raz jeszcze przepraszam i obiecuję że postaram się poprawić.
Zapraszam na  rozdział:

Leon:

Obudziły mnie ciepłe promienie słońca. Viola też już nie spała tylko leżała tuląc się do mnie. Pocałowałem ją we włosy na co się uśmiechnęła.
-Jak się spało?- zapytała podpierając się na łokciu.
- Cudownie. jak to zawsze gdy jesteś obok mnie - odpowiedziałem i złożyłem na jej ustach namiętny pocałunek, który mi oddała.
- Wstajemy - zapytała kiedy się od siebie odkleiliśmy.
- Jeszcze nie - mruknąłem i przyciągnąłem ją do siebie. Viola ponownie się we mnie wtuliła. Po chwili jednak podniosła się do pozycji siedzącej. Spojrzała na mnie z rozbawieniem i zapytała:
- Leoś ale wiesz że już po dwunastej?
- Co?- zapytałem i gwałtownie usiadłem na co Viola się roześmiała.
-Wkręciłaś mnie? - zapytałem unosząc niedowierzająco brew.
- Tak - odparła przez śmiech. A ja w ramach zemsty zacząłem ją łaskotać.
-Ppprzestań! Pproszę cię przestań! - piszczała zwijając się ze śmiechu.
-Nie przestanę - powiedziałem i wzmocniłem atak.
- Na prawdę? - zapytała przez śmiech.
-Naprawdę - odpowiedziałem wciąż ją łaskocząc.
- Jeszcze zobaczymy - powiedziała Viola i chwyciła poduszkę.

Violetta:

Leon mnie łaskotał więc wzięłam poduszkę i zaczęła się bronić okładając go nią.
- Dobra , dobra. Poddaje się. Wygrałaś księżniczko - powiedział przestając mnie łaskotać.
-  Na pewno? - zapytałam mając w pogotowiu poduszkę wymierzoną wprost w jego głowę.
- Tak, na pewno tylko weź już odłóż tę poduszkę. Proszę - powiedział niemal błagalnie.
- No dobrze - powiedziałam i odłożyłam moją broń.. Leoś pełen wdzięczności połączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Odwzajemniłam go i zeszłam z łóżka.
- Gdzie się wybierasz? - zapytał zabawnie poruszając brwiami.
- Do toalety. Inie próbuj mnie zatrzymywać - powiedział i poszłam we wskazane wcześniej miejsce. Wzięłam prysznic i wykonałam inne poranne czynności po czym ubrałam się w jeansowe szorty i bokserkę w kolorze malinowego różu. po wyjściu z łazienki zabrałam się za zaścielanie łóżka a Leoś poszedł się odświeżyć. Kiedy się już wyszykował, zeszliśmy na śniadanie a po nim wyręczyliśmy Olgę w zakupach i poszliśmy do mojego pokoju. koło 16:20 zeszliśmy na dół i udaliśmy się do jadalni, gdzie miało się odbyć "zebranie" w sprawie naszego ślubu. Tata i Angie  siedzieli już przy stole.
- Zaczynamy? - zapytałam i w tym właśnie momencie rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Tata poszedł otworzyć.
- Witaj Veronico. Witaj Ruggero. Wejdźcie proszę - dobiegł z korytarza głos taty. Po chwili rodzice 
Leona weszli do jadalni.
- Dzień dobry - przywitałam się jak gdyby nigdy nic.
- Dzień dobry Violetto - odpowiedzieli i usiedliśmy do stołu. Tata poszedł na chwilę do gabinetu i przyniusł dla każdego długopis i kartkę papieru kancelaryjnego.
- Wiec tak - zaczął tata poważnie. - Zebraliśmy się tu - nie no ja chyba zaraz nie wytrzymam i zacznę się śmiać - aby zaplanować ślub i przyjęcie wesele obecnych tu  mojej Violetty Castillo i waszego syna Leona Verdasa, który odbędzie się w te sobotę więc czasu jest naprawdę niewiele - na szczęście dla mnie tata zakończył swoją przemowę. Dłużej bym już chyba nie dała rady powstrzymywać się od śmiechu. Okej ja rozumiem że jestem jego jedynym dzieckiem no ale bez przesady.

Leon:

Pan Castillo zaczął nasze "zebranie" bardzo oficjalnie a ja z trudem powstrzymywałem się od śmiechu.
- Z rezerwacją sali weselnej będzie problem w tak krótkim terminie - powiedziała moja mama.
- Zdajemy sobie z tego sprawę. Pomyśleliśmy że można by zorganizować wesele na leśnej polanie niedaleko Buenos Aires. - powiedział pan Castillo.
- To świetny pomysł. Y=tylko co zrobimy jeśli będzie padać? - mój ojciec jak zwykle szuka dziury w całym. pan Castillo zaczął drapać się po brodzie próbując coś wymyślić.
- Jeśli pogoda nie dopisze można zrobić wesele w teatrze należącym do studia - powiedziała Angie.
- No to cudownie. Sprawę wesela mamy załatwioną - powiedziała moja mama.
- Rozmawiałem już z księdzem. Ceremonia ślubna odbędzie się o godzinie 10 - powiedział mój tata a my wszyscy zanotowaliśmy dotychczasowe ustalenia.
- Angie jutro pojedziesz z Violą do salonu sukien ślubnych i pomożesz jej coś wybrać - powiedział Pan German  a Viola i Angie sobie to zapisały.
- Mój maż pojedzie z Leonem po garnitur - oznajmiła moja mama a ja i tata zapisaliśmy.
- Violu kogo bierzesz za druhny? - zapytała Angie.
-Fran i Cami - odpowiedziała Viola więc wszyscy zapisaliśmy.
-Leon a ty kogo bierzesz jako drużbów? - zapytał mój tata.
- Marco i Brodueya - opowiedziałem i to zapisaliśmy.
- Dobra, Violu, Leonie jesteście wolni - powiedział pan German więc poszliśmy do pokoju Violi.
                                                                                                                                                                   
Mam nadzieję że rozdział się wam podobał.
Według mnie jest taki sobie.
Pozostawiam to waszej ocenie.
Do następnego
// Klaudia