Violetta:
Śpiewałam z Leone. Tego nam było trzeba. Gdy skończyliśmy Angie zaczęła klaskać a do sali wszedł Antonio. Widząc tylko mnie, Leona i Angie powiedział:
- Dzieciaki idźcie do domu. Dzisiaj chyba nikogo więcej nie będzie. Macie wolne. - Na te słowa bardzo się ucieszyliśmy. Razem z Leonem krzyknęliśmy:
- Dziękujemy Antonio! - i wybiegliśmy ze studio trzymając się za ręce. Zaczęliśmy się kręcić w kółko trzymając się za obie dłonie. W pewnym momencie zakręciło mi się w głowie, straciłam równowagę i upadłam na trawę ciągnąc za sobą Leona. Zaczęliśmy się głośno śmiać. Po pewnym czasie Leon się podniósł i pociągną mnie w górę z taką siłą że wpadłam w jego ramiona a on okręcił się kilka razy trzymając mnie w objęciach. Po czym postawił mnie na ziemię i złapał za rękę, uśmiechną się szeroko i zapytał:
- Idziemy do resto?
- Idziemy - odpowiedziałam i ruszyliśmy do wspomnianego baru. Po dotarciu na miejsce zamówiliśmy koktajle brzoskwiniowe i usiedliśmy przy jednym z dwu osobowych stolików i zaczęliśmy rozmawiać. Początkowo rozmowa dotyczyła wspomnień z czasów dzieciństwa, ulubionych zabawek i gier ale w pewnej chwili zadałam nurtujące mnie pytanie:
- Leon jak myślisz gdzie wszystkich wywiało? - to pytanie krążyło mi po głowie odkąd zorientowałam się że w studio z uczniów jesteśmy tylko my.
Leon:
Viola zadała pytanie które mnie nurtowało dokąd połapałem się że z uczniów studio byłem tam tylko z Violą. To było naprawdę dziwne.
- Szczerze mówiąc nie mam pojęcia. Andreas, Braco i Napo są hoży ale reszta ... nie mam pojęcia - odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
- Ja wiem że Camila opiekuje się kilku letnim kuzynem a Fran jest chora... nie obecność reszty wciąż pozostaje nie wyjaśniona. - powiedziała Viola.
- Czyli wiemy gdzie są Andreas, Braco, Napo, Cami i Fran... ale gdzie są Maxi,Naty,Tomas,Ludmiła,Diego, Marco i Fede? - zdziwiłem się.
- Co robią Diego i Lud to mnie nie obchodzi. Nawet cieszę się że ich niema ale co do reszty jestem ciekawa - powiedziała Viola.
- Idziemy na spacer? - zapytałem z nadzieją że Viola oderwie się od myślenia o tym gdzie są teraz nasi przyjaciele.
- Pewnie - odpowiedziała z szerokim uśmiechem. Wyszliśmy z resto i poszliśmy do parku na nasza ławeczkę. Siedzieliśmy chwilę w milczeniu. Postanowiłem przerwać tę ciszę i zapytałem smutno:
- Czyli dzisiaj wracasz do domu?
- Chyba tak skoro tata wyszedł ze szpitala to pasuje żebym przy nim była - odpowiedziała Viola.
- Rozumiem.... Ale czas który został przez odwołanie zajęć spędzisz ze mną prawda? -zapytałem uśmiechając się szeroko.
Violetta:
Leoś jest jak dziecko, cieszy się zanim dostanie odpowiedź.
- Prawda - powiedziałam i westchnęłam. Ciekawe co też on wymyślił.
- To co chcesz robić? - zapytał Leoś patrząc mi w oczy.
- Hmm... Cokolwiek byle razem z tobą - odpowiedziałam i pocałowałam go w usta on oddał pocałunek a potem wstał z ławki i usiadł na trawie ciągnąc mnie za rękę. W końcu spadłam z ławki i wylądowałam na nim a on rozpoczął łaskotanie mnie co spowodowało że zaczęłam się głośno śmiać i piszczeć.
- Przestań! - wykrzyknęłam poprzez śmiech. On zamiast przestać bardziej przyłożył się do łaskotania. Próbowałam się bronić ale mi to nie wychodziło, wiec przestąpiłam do ataku. Co prawda Leon nie ma łaskotek ale ma świra na punkcie ułożenia swoich włosów. Wyswobodziłam jedną rękę i cały czas się śmiejąc zaczęłam mierzwić mu włosy. Po chwili przestał mnie łaskotać.
- Tego już za wiele - powiedział obrażonym głosem.
- Mówiłam żebyś przestał mnie łaskotać ale nie słuchałeś -odparłam, podniosłam się z trawy i zaczęłam przed nim uciekać, oczywiście zaczął mnie gonić krzycząc " Zemszczę się!". W pewnym momencie dogonił mnie i pociągnął za rękę co sprawiło że gwałtownie się zatrzymałam, straciłam równowagę i wpadłam wpadłam w jego ramiona. Leoś to wykorzystał i namiętnie mnie pocałował a ja oczywiście się odwzajemniłam. W pewnej chwili Leoś stracił równowagę i upadliśmy na trawę z czego oboje zaczęliśmy się śmiać.
Leon:
Świetnie się bawiliśmy, cały czas się śmialiśmy. Zabrałem Violę do resto na obiad. Potem poszliśmy do mnie. Pomogłem Violi spakować rzeczy i poszliśmy pieszo do jej domu. Śmialiśmy się całą drogę. W końcu dotarliśmy do domu Vilu. Posmutniałem bo przez te dwa dni zdążyłem się przyzwyczaić do obecności Violi w moim domu. Gdy tam była nie czułem się taki samotny.
- Co się stało Leoś? - zapytała Viola troskliwie.
- Nic - odparłem i zmusiłem się do uśmiechu.
- Przecież widzę. Mów co się dzieje - powiedziała patrząc na mnie wyczekująco.
- No bo przez te dwa dni co byłaś u mnie nie czułem się samotny - powiedziałem na co Viola uśmiechnęła się smutno.
- Leoś przecież wiesz że możesz do mnie dzwonić kiedy tylko masz ochotę a na razie mogę ci zaproponować to abyś został na kolacji - powiedziała Viola.
- A co na to twój tata? - zapytałem zrezygnowany. Naprawdę chciałem zostać na tej kolacji i spędzić jeszcze trochę czasu z Violą.
- Zgodzi się - powiedziała z przekonaniem Violetta i pociągnęła mnie za sobą do środka.
- Jestem a raczej jesteśmy! - krzyknęła Viola.
- Jacy my? - zapytał pan German wychodząc z gabinetu.
- Ja i Leon - odpowiedziała Viola.
Ciekawi was jak zachowa się German?
Co sądzicie o rozdziale??
pierwsza!
OdpowiedzUsuńrozdział super!
Usuńciekawa jestem co German zrobi, ale pewnie nic strasznego ;**
ojj, jakie kochane, Leoś się przyzwyczaił, że Vilu u niego mieszka <33
czekam na next ;** pozdrawiam
//Nati
Dziękuję że komentujesz
UsuńEXTRA ♥♥♥
OdpowiedzUsuńDobrze że między violą a Leonem jest Ok :D
Pozdrawiam
Dziękuję za komentarz
UsuńTo wiele dla mnie znaczy
:-)
http://esmettaopowiadanie.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń