wtorek, 31 grudnia 2013
sobota, 28 grudnia 2013
One Part - Leonetta - "Voy por ti"
!!! UWAGA:
One Part zawiera drastyczne opisy przeżyć Violetty. Jeśli macie słabe nerwy nie czytajcie go !!!
Bohaterowie:
Leon Verdas
Violetta Castillo
German Castillo
Violetta Castillo ma 19 lat. Mimo młodego wieku wiele przeszła, wiele widziała i wiele doświadczyła.
Los odebrał jej matkę a ojca zmienił w pijaka. Dziewczyna straciła chęci do życia. Nie raz próbowała popełnić samobójstwo.
Odkąd zmarła matka dziewczyny ojciec zaczął pić i bić ją a nawet nie raz próbował ją zgwałcić. Uciekała z domu. Miała dopiero 5 lat. Jedyną osobą której ufała i która potrafiła odpędzić od pięciolatki samobójcze myśli był jej najlepszy i jedyny przyjaciel Leon Verdas. To do niego uciekała po każdej awanturze zrobionej przez ojca. Mogła zawsze na niego liczyć. Nigdy jej nie zostawił samej z problemem. Zawsze przy niej był. Wszystko się jednak zmieniło. Leona już przy niej nie ma. On już nigdy jej nie przytuli, nie pocałuje, nie obroni przed ojcem. Violetta nigdy już nie usłysz jego głosu, nie ujrzy jego uśmiechu który tak uwielbiała, nie będzie mogła spojrzeć w jego niepowtarzalne szmaragdowe oczy bo jego już NIEMA. Zmarł dwa lata temu, zakatowany przez jej ojca. Ona nie mogła nic zrobić. Było już za późno. Chłopak przyszedł do jej domu aby przemówić jej ojcu do rozumu. Opuścił dom na noszach. Trafił do szpitala. Dziewczyna była przy nim do końca. Tuż przed śmiercią. W dniu ich siedemnastych urodzin otworzył na chwilę oczy, spojrzał w szklące się czekoladowe oczy Violetty, wypowiedział cztery słowa "Będę zawsze obok ciebie" i odszedł.
Dziś mija druga rocznica jego śmierci. Dziś są ich dziewiętnaste urodziny. Violetta siedzi przy grobie ukochanego po mimo późnej pory. Spędziła tu cały dzień. Nie zamierza wracać do domu gdzie czeka na nią pijany ojciec. Ma już dość wszystkiego. Kiedy żył Leon łatwiej było jej wszystko znieść. Teraz każdego dnia zmaga się z cierpieniem większym niż kiedykolwiek. Wczoraj jej ojciec zrobił coś co zrobić próbował wiele razy, nie udawało mu się jedna bo był przy niej Leon. Zrobił coś czego robić nie powinien. Zgwałcił ją.
Dziewczyna położyła na grobie ukochanego bukiet czerwonych róż i flakonik jego perfum które tak uwielbiała. Położyła również płytę ich wspólną płytę i szepnęła :
- Wszystkiego najlepszego Leosiu. - po jej policzku spłynęła łza. Violetta jej nie otarła. Spojrzała w niebo a potem na jego zdjęcie widniejące na płycie nagrobkowej i szepnęła :
- Już niedługo się spotkamy. Obiecuję. - Po tych słowach wyjęła z torebki fiolkę tabletek nasennych, butelkę wody mineralnej i dwie żyletki. Wsypała zawartość fiolki (około 30 tabletek) do ust popiła je wodą i wzięła do ręki obie żyletki. Podwinęła rękaw sweterka, poprawiła sukienkę którą dostała od Leona, odszukała tętnicę i przyłożyła do niej ostrza żyletek. Wykonała jeden płynny ruch dociskając ostrza żyletek do skóry całą siłą jaką miała w dłoni. Rozcięła skórę i tętnicę od zgięcia łokcia aż do nadgarstka. Narysowała krwią wielkie serce na grobie Leona i napisała w nim " Leonetta na zawsze ". Oparła się plecami o grób i wyszeptała " Voy por ti". Taki tytuł nosiła piosenka którą Leon napisał dla niej miesiąc przed śmiercią. Zamknęła oczy uśmiechnęła się i ... odeszła.
Teraz są razem i nic tego nie zmieni...
piątek, 27 grudnia 2013
Rozdział 16
Violetta:
Śpiewałam z Leone. Tego nam było trzeba. Gdy skończyliśmy Angie zaczęła klaskać a do sali wszedł Antonio. Widząc tylko mnie, Leona i Angie powiedział:
- Dzieciaki idźcie do domu. Dzisiaj chyba nikogo więcej nie będzie. Macie wolne. - Na te słowa bardzo się ucieszyliśmy. Razem z Leonem krzyknęliśmy:
- Dziękujemy Antonio! - i wybiegliśmy ze studio trzymając się za ręce. Zaczęliśmy się kręcić w kółko trzymając się za obie dłonie. W pewnym momencie zakręciło mi się w głowie, straciłam równowagę i upadłam na trawę ciągnąc za sobą Leona. Zaczęliśmy się głośno śmiać. Po pewnym czasie Leon się podniósł i pociągną mnie w górę z taką siłą że wpadłam w jego ramiona a on okręcił się kilka razy trzymając mnie w objęciach. Po czym postawił mnie na ziemię i złapał za rękę, uśmiechną się szeroko i zapytał:
- Idziemy do resto?
- Idziemy - odpowiedziałam i ruszyliśmy do wspomnianego baru. Po dotarciu na miejsce zamówiliśmy koktajle brzoskwiniowe i usiedliśmy przy jednym z dwu osobowych stolików i zaczęliśmy rozmawiać. Początkowo rozmowa dotyczyła wspomnień z czasów dzieciństwa, ulubionych zabawek i gier ale w pewnej chwili zadałam nurtujące mnie pytanie:
- Leon jak myślisz gdzie wszystkich wywiało? - to pytanie krążyło mi po głowie odkąd zorientowałam się że w studio z uczniów jesteśmy tylko my.
Leon:
Viola zadała pytanie które mnie nurtowało dokąd połapałem się że z uczniów studio byłem tam tylko z Violą. To było naprawdę dziwne.
- Szczerze mówiąc nie mam pojęcia. Andreas, Braco i Napo są hoży ale reszta ... nie mam pojęcia - odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
- Ja wiem że Camila opiekuje się kilku letnim kuzynem a Fran jest chora... nie obecność reszty wciąż pozostaje nie wyjaśniona. - powiedziała Viola.
- Czyli wiemy gdzie są Andreas, Braco, Napo, Cami i Fran... ale gdzie są Maxi,Naty,Tomas,Ludmiła,Diego, Marco i Fede? - zdziwiłem się.
- Co robią Diego i Lud to mnie nie obchodzi. Nawet cieszę się że ich niema ale co do reszty jestem ciekawa - powiedziała Viola.
- Idziemy na spacer? - zapytałem z nadzieją że Viola oderwie się od myślenia o tym gdzie są teraz nasi przyjaciele.
- Pewnie - odpowiedziała z szerokim uśmiechem. Wyszliśmy z resto i poszliśmy do parku na nasza ławeczkę. Siedzieliśmy chwilę w milczeniu. Postanowiłem przerwać tę ciszę i zapytałem smutno:
- Czyli dzisiaj wracasz do domu?
- Chyba tak skoro tata wyszedł ze szpitala to pasuje żebym przy nim była - odpowiedziała Viola.
- Rozumiem.... Ale czas który został przez odwołanie zajęć spędzisz ze mną prawda? -zapytałem uśmiechając się szeroko.
Violetta:
Leoś jest jak dziecko, cieszy się zanim dostanie odpowiedź.
- Prawda - powiedziałam i westchnęłam. Ciekawe co też on wymyślił.
- To co chcesz robić? - zapytał Leoś patrząc mi w oczy.
- Hmm... Cokolwiek byle razem z tobą - odpowiedziałam i pocałowałam go w usta on oddał pocałunek a potem wstał z ławki i usiadł na trawie ciągnąc mnie za rękę. W końcu spadłam z ławki i wylądowałam na nim a on rozpoczął łaskotanie mnie co spowodowało że zaczęłam się głośno śmiać i piszczeć.
- Przestań! - wykrzyknęłam poprzez śmiech. On zamiast przestać bardziej przyłożył się do łaskotania. Próbowałam się bronić ale mi to nie wychodziło, wiec przestąpiłam do ataku. Co prawda Leon nie ma łaskotek ale ma świra na punkcie ułożenia swoich włosów. Wyswobodziłam jedną rękę i cały czas się śmiejąc zaczęłam mierzwić mu włosy. Po chwili przestał mnie łaskotać.
- Tego już za wiele - powiedział obrażonym głosem.
- Mówiłam żebyś przestał mnie łaskotać ale nie słuchałeś -odparłam, podniosłam się z trawy i zaczęłam przed nim uciekać, oczywiście zaczął mnie gonić krzycząc " Zemszczę się!". W pewnym momencie dogonił mnie i pociągnął za rękę co sprawiło że gwałtownie się zatrzymałam, straciłam równowagę i wpadłam wpadłam w jego ramiona. Leoś to wykorzystał i namiętnie mnie pocałował a ja oczywiście się odwzajemniłam. W pewnej chwili Leoś stracił równowagę i upadliśmy na trawę z czego oboje zaczęliśmy się śmiać.
Leon:
Świetnie się bawiliśmy, cały czas się śmialiśmy. Zabrałem Violę do resto na obiad. Potem poszliśmy do mnie. Pomogłem Violi spakować rzeczy i poszliśmy pieszo do jej domu. Śmialiśmy się całą drogę. W końcu dotarliśmy do domu Vilu. Posmutniałem bo przez te dwa dni zdążyłem się przyzwyczaić do obecności Violi w moim domu. Gdy tam była nie czułem się taki samotny.
- Co się stało Leoś? - zapytała Viola troskliwie.
- Nic - odparłem i zmusiłem się do uśmiechu.
- Przecież widzę. Mów co się dzieje - powiedziała patrząc na mnie wyczekująco.
- No bo przez te dwa dni co byłaś u mnie nie czułem się samotny - powiedziałem na co Viola uśmiechnęła się smutno.
- Leoś przecież wiesz że możesz do mnie dzwonić kiedy tylko masz ochotę a na razie mogę ci zaproponować to abyś został na kolacji - powiedziała Viola.
- A co na to twój tata? - zapytałem zrezygnowany. Naprawdę chciałem zostać na tej kolacji i spędzić jeszcze trochę czasu z Violą.
- Zgodzi się - powiedziała z przekonaniem Violetta i pociągnęła mnie za sobą do środka.
- Jestem a raczej jesteśmy! - krzyknęła Viola.
- Jacy my? - zapytał pan German wychodząc z gabinetu.
- Ja i Leon - odpowiedziała Viola.
Ciekawi was jak zachowa się German?
Co sądzicie o rozdziale??
czwartek, 26 grudnia 2013
Rozdział 15
Violetta:
Po jakimś czasie oglądania stwierdziłam iż ten horror jest zbyt straszny więc zamiast oglądać film wpatrywałam się w mojego Leosia. "Chciała bym już zawsze tak przy nim siedzieć i być z nim. Jest taki seksowny, przystojny i piękny"... Oj rozmarzyłam się i Leoś to zauważył bo na mnie popatrzył a ja momentalnie utonęłam w jego wyjątkowych szmaragdowozielonych oczach. Chciał coś powiedzieć ale nie zdążył bo go pocałowałam on oddał pocałunek. Z każdą sekundą nasze pocałunki stawały się namiętniejsze. W pewnym momencie dłoń Leona znalazła się pod moją bluzką a ja zadrżałam nie ze strachu a z podniecenia. "Ma taką delikatną dłoń" .Po kolejnej sekundzie Leon zaczął podnosić mi bluzkę do góry aja zaczęłam rozpinać jego koszulę, która po chwili wylądowała na podłodze razem z moją bluzką. Nagle Leon wziął mnie na ręce i zaniósł na górę nie przestając całować. Usiadł na łóżku sadzając mnie sobie na kolanach , obróciłam się w taki sposób że siedziałam na nim okrakiem a swoje dłonie wplotłam w jego włosy. Leoś rozpiął mój biustonosz i zabrał się za dolną część mojej garderoby a ja nie pozostawałam mu dłużna. W kieszeni spodni Leona znalazłam jego telefon i nie przestając go całować włączyłam muzykę akurat trafiłam na " Voy por ti" w wykonaniu samego Leona . Odłożyłam telefon a Leoś przeją inicjatywę. Doszło do TEGO.
Leon:
Wiedziałem że Viola coś planuje ale nie sądziłem że te iskierki w jej oczach pojawiły się z podniecenia i pożądania. " Skąd ona bierze takie pomysły? I jeszcze muzyka... Cóż po Violi można się spodziewać wszystkiego teraz już to wiem. Nie umiem jej się oprzeć, nie potrafię. Ona naprawdę świetnie całuje. Ciekawe gdzie się tego na uczyła.".
- Violu - zapytałem przerywając pocałunki - Kto cię nauczył tak całować? - do kończyłem a ona się roześmiała i odpowiedziała:
- Ty - po czym znowu zaczęła mnie całować. Takiej odpowiedzi się nie spodziewałem. Gdy zadawałem to pytanie już TEGO nie robiliśmy tylko się całowaliśmy. Było wspaniale. Viola wtuliła się w mój tors i zasnęła, ja również postanowiłem iść spać bo było dość późno (tak się jakoś złożyło że obiad wyszedł w porze kolacji) a jutro trzeba iść do studia. Bardzo szybko zasnąłem. Śniłem o Violi i naszej wspólnej przyszłości.
Rano:
Violetta:
Obudziłam się wtulona w goły tors Leona. Przerażona usiadłam na łóżku i spostrzegłam że równiesz jestem naga. Nie wiem dla czego zaczęłam płakać. Przecież chciałam tego. Leon usiadł i objął mnie ramieniem. Od razu się w niego wtuliłam.
- Dlaczego płaczesz? - zapytał z troską.
- Nie ... nie... wiem - wyjąkałam drżącym głosem. Leon nic nie powiedział tylko otarł łzy z mojej twarzy i mocniej mnie przytulił. Po jakiś dziesięciu minutach trochę się uspokoiłam i za pytałam :
- Leon ... czy... my - nie dokończyłam, po prostu nie umiałam zadać tego pytania.
- Tak - powiedział Leon szeptem a po chwili dodał troszkę głośniej:
- Żałujesz? - to pytanie zadał z nutą smutku i niepokoju w głosie.
- Nie - odpowiedziałam zgodnie z prawdą bo nie żałowałam tego co się stało wczoraj ale przecież Leon może czuć coś innego. Spojrzałam mu w oczy i zapytałam:
- A ty? - bałam się odpowiedzi ale chciałam ją usłyszeć.
- Nie - szepnął Leon - marzyłem o tym aby ten pierwszy raz był z kimś kogo kocham a tym kimś jesteś ty - powiedział Leoś i mnie pocałował namiętnie i delikatnie za razem.
- Ja też marzyłam aby pierwszy raz odbył się z kimś kogo kocham i komu ufam a tym kimś jesteś ty - Odpowiedziałam i oddałam pocałunek.
- To dla czego płakałaś - zapytał Leon z troską.
- Bo bałam się że ty tego nie chciałeś i że będziesz żałował - odpowiedziałam zgodnie z prawdą którą sobie właśnie uświadomiłam. Leoś mnie pocałował i powiedział żebym szła do łazienki a on zrobi śniadanie.
Leon:
Założyłem te same ciuchy co miałem wczoraj i poszedłem zrobić śniadanie. Nie było ono zbytnio wykwintne ale zawsze jakieś. Zjedliśmy w ciszy. Poszedłem się od świeżyć i przebrać. Potem jeszcze Viola umyła zęby i wyszliśmy do studia. Całą drogę żadne z nas się nie odzywało. Nie powiem że nie krępowała mnie ta cisz miedzy nami ale nie miałem odwagi jej przerwać. Nie wiem nawet co mógłbym powiedzieć. Trzymaliśmy się za ręce i spoglądaliśmy na siebie. Gdy doszliśmy do studia nikogo z naszych przyjaciół nie było. Weszliśmy do sali gdzie mieliśmy mieć zajęcia. Zadzwonił dzwonek i do klasy weszła Angie. Kiedy zobaczyła że jestem tylko ja i Viola zdziwiła się a za chwilę wybuchnęła nie kontrolowanym śmiechem do którego dołączyliśmy się z Violą. Gdy się uspokoiliśmy Viola popatrzyła na Angie i zapytała:
- Nie jesteś w szpitalu przy tacie?
- Nie bo Germana wypisali dziś o 6 rano do domu - odpowiedziała Angie.
- To fantastycznie - powiedziała Viola podbiegając do Angie i tuląc się do niej.
- Dobra zaczynajmy zajęcia - powiedziała Angie śmiejąc się. My też zaczęliśmy się śmiać.
- Leon i Violetta zapraszam na środek - powiedziała z udawaną powagą Angeles a po chwili znowu zaczęła się śmiać. Mi nie było do śmiechu tak jak i Violi. Nie potrafimy ze sobą porozmawiać a Angie każe nam śpiewać. Z drugiej strony może to przełamie i przerwie tą niezręczną i mocno krępującą ciszę. " Pożyjemy zobaczymy" - pomyślałem i podszedłem do keyboardu. Zacząłem grać i śpiewać "Podemos" a po chwili Viola dołączyła do mnie. Gdy skończyliśmy Angie zaczęła klaskać a do sali wszedł Antonio. Widząc tylko mnie Violę i Angie powiedział ...
Ciekawi co powiedział Antonio??
Mam tu dla was gifa Leonetty śpiewającej "Podemos"...
Oni pięknie razem wyglądają...
Miesięcznica bloga!!
Jestem z wami okrąglutki miesiąc.
W tym czasie dodałam 19 postów. W tym 14 rozdziałów mojego opowiadania i jednego One parta.
Chciała bym gorąco podziękować za :
844 wyświetlenia.
54 komentarze :
Nati Verdas ~ 19 komentarzy
NieWidoCzna M. ~ 6 komentarzy
ZuzaŁ ~ 1 komentarz
Axi Verdas Tavelli ~ 1 komentarz
Anonimka Nati ~ 9 komentarzy
Anonim ~ 1 komentarz
Moje ~ 18 komentarzy
jednego obserwatora
Ps. jeśli pomyliłam niki przepraszam
A tutaj jest kolarz dla wszystkich czytających mojego bloga a przede wszystkim dla osób komentujących...
środa, 25 grudnia 2013
Rozdział 14
Violetta:
Nie wiem co mam powiedzieć. Teraz rozumiem czemu mówił że nie chce litości. Nie wiem co zrobić a milcząc mogę go urazić a tego nie chcę.
-Leon - zaczęłam - i to ty mnie chcesz przepraszać? Przecież nie masz za co. Za wspomnienia? Przecież każdy ma do nich prawo - powiedziałam i namiętnie go pocałowałam. Był tym trochę zdziwiony
- Idę wsypać makaron bo ta woda to się chyba za chwilę wygotuje - zaśmiałam się i poszłam do kuchni. Zasypałam wodę makaronem, usiadłam na taborecie i popijałam sok który sobie wcześniej nalałam. Zaczęłam rozmyślać o tym przez co przeszedł Leon gdy jego mama zachorowała. Musiało mu być ciężko. Jeszcze jego ojciec stracił pracę. Leon został z tym całkiem sam i się nie skarżył nic nawet nie powiedział. Ja bym tak nie potrafiła. Moje rozmyślania przerwał dźwięk telefonu. Zobaczyłam kto dzwoni. Dzwoniła Abgie.
odebrałam:
Violetta : Halo
Angie: Violu wszystko w porządku?
V: Tak chyba tak.
A: Byliście na komisariacie?
V:Tak. Byliśmy.
A: Powiedzieliście wszystko?
V: Tak. Głównie to Leon mówił bo ja bałam się tego miejsca.
A: Rozumiem cię. Złożyłaś podpis pod zeznaniami?
V: Tak. Angie co się dzieje że jesteś taka zdenerwowana?
A: Nic takiego po prostu bardzo bym chciała aby złapano tych bandytów bo w tedy będę mogła spać spokojnie bo będę wiedział że tobie nic się niestanie.
V: Angie. Z Leonem jestem bezpieczna.
A: Wiem. To dobry chłopak.
V: Tak. Angie muszę kończyć bo mam makaron do odcedzenia. Pa.
A:Pa.
Rozłączyłam się i zgasiłam gaz, wylałam makaron na druszlak. Gdy trochę odciekł nałożyłam go na talerze, polałam roztopionym masłem, posypałam serem i polałam sosem czekoladowym.
Leon:
Cały czas siedziałem zmyślony na kanapie. Po jakimś czasie podeszła do mnie Viola położyła mi rękę na ramieniu i powiedziała:
-Leoś chodź do jadalni. Obiad gotowy. - po czym pocałowała mnie w policzek i odeszła do jadalni. Podniosłem się z kanapy i ruszyłem za Violą.
Obiad zjedliśmy w cisz deser którym było tiramisu również spożyliśmy w milczeniu.
Muszę coś zrobić bo coś czuję że jak tak będzie dalej to ją stracę.
- Violu - zacząłem - przepraszam cię za moje zachowanie. Jestem idiotą. Zamiast ci wszystko powiedzieć od razu to ukryłem to a potem się nie odzywałem. Zamiast ci pomóc w gotowaniu obiadu siedziałem jak kołek i ... bardzo cię przepraszam. Jeśli mi nie wybaczysz to nie wiem co zrobię ale na pewno ni odpuszczę i będę o ciebie walczył bo nie wiem jak miałbym żyć bez ciebie - powiedziałem i chciałem odejść ale Viola złapała mnie za rękę i przyciągnęła mnie do siebie.
- Leoś może i czasami jesteś idiotą ale jesteś moim idiotą którego kocham i zawsze będę kochać. A co do przeprosin to nie masz za co mnie przepraszać. Każdy potrzebuje chwili tylko dla siebie. - powiedziała Viola. " Ona jest taka mądra i wyrozumiała. Drugiej takiej jak moja Viola niema"- pomyślałem.
- Czyli się nie gniewasz?- zapytałem patrząc jej w oczy.
- Oczywiście że nie - powiedziała Viola i uśmiechnęła się uroczo po czym dała mi soczystego buziaka w usta. Oddałem pocałunek.
- Idziemy na spacer? - zapytałem kiedy się od siebie oderwaliśmy. naprawdę chciałem z nią gdzieś wyjść aby wynagrodzić jej moje zachowanie.
- Chętnie ale jest jeden mały problem - powiedziała Viola.
- Jaki problem? Coś się stało? - zapytałem zmartwiony.
- Pada deszcz - powiedziała Viola pokazując na okno.
- No nie. Dlaczego? - zapytałem smutno.
- Oj Leoś smutny? Co ja na to poradzę? - śmiała się Viola. - Hmm... - udawała że się zastanawia.
- Już wiem - powiedziała Violetta, włączyła muzykę do "En mi mundo" i zaczęła śpiewać a ja się do niej przyłączyłem. Śpiewaliśmy tak przez jakiś czas.
- Może teraz obejrzymy jakiś film - zaproponowałem.
- Dobrze - zgodziła się Viola.
- To ja zrobię popcorn a ty wybierz film - powiedziałem i poszedłem do kuchni. Gdy wróciłem Viola miała już wybrany film. Był to naprawdę straszny horror.
- Viola ale wiesz że ten film jest bardzo straszny - powiedziałem.
- I o to chodzi - odpowiedziała Viola a w jej oczach pojawiły się dziwne iskierki. Jeszcze nigdy ich nie widziałem w jej spojrzeniu.
- Dobrze no to włączmy - powiedziałem lekko zmieszany. Włączyłem ten horror i usiadłem na kanapie. Viola się do mnie przytuliła a aj objąłem ją ramieniem i pocałowałem we włosy.
Po jakimś czasie Viola ...
I oto rozdział 14 co o nim sądzicie?
Kolejny rozdział jutro albo pojutrze...
A tu macie zdjęcie deseru przygotowanego przez Leosia:
poniedziałek, 23 grudnia 2013
One part -Leonetta - Świąteczny cud. + życzenia świąteczne
Bohaterowie:
Violetta Verdas
Leon Verdas
Melania Verdas
Mam 20 lat. Od ponad trzech lat jestem panią Verdas. Mam wspaniałego męża Leona i trzyletnią córeczkę Melanię. Zbliża się wigilia Bożego Narodzenia którą w tym roku spędzę razem z Mel w szpitalu przy łóżku mojego nie przytomnego męża. Dlaczego właśnie w tym miejscu? Otóż miesiąc temu Leon wracał z dwumiesięcznego wyjazdu do Londynu. Pojechał sam ponieważ Mel była chora i bałam się lecieć z nią tak daleko. Leonowi zostało do przejechania może dwa kilometry gdy jakiś pijany kierowca z olbrzymią prędkością uderzył w boczne drzwi taksówki którą jechał Leon. Sprawca wypadku zginął na miejscu a mój mąż wylądował w szpitalu będąc w ciężkim stanie. Od tamtego dnia nic się nie zmieniło. Leon jest nie przytomny a ja każdy dzień i co drugą noc spędzam przy jego łóżku. Czasami zbieram ze sobą Mel do Leona aby mała nie odzwyczaiła się od widoku ojca. Za dwa dni jest wigilia a stan Leona się pogorszył. Obydwa dni oraz wigilię łącznie z nocami postanowiłam spędzić przy Leonie bo lekarze powiedzieli , że mogą być to jego ostatnie dni życia. Chciałam aby Melania została z moim tatą i Angie ale ona stwierdziła że będzie czuwać przy Leonie razem ze mną. Mel jest bardzo mądra i rozumie więcej niż inne dzieci w jej wieku. Właśnie przed chwilą skończyła śpiewać Leonowi "Pada śnieg" (usłyszała tą piosenkę w jakiejś reklamie i bardzo jej się spodobała) i zagrała na keyboardzie pierwsze nuty "Podemos" ale do jej cudownych szmaragdowych oczek napłynęły łzy. Odeszła od instrumentu, podbiegła do mnie i się we mnie wtuliła. Sala Leona to od miesiąca nasz drugi dom.
- Mamusiu dlaczego Pan Bóg tak bardzo che mieć tatusia przy sobie? - zapytała Mel przez łzy.
-Nie wiem kochanie - odpowiedziałam. Posadziłam sobie Mel na kolanach, chwyciłam chłodną dłoń Leona i zaczęłam cichutko nucić kołysankę którą wspólnie z Leosiem napisaliśmy zaraz po przyjściu Mel na świat. Od tamtego dnia co wieczór jej ją śpiewaliśmy, graliśmy albo nuciliśmy. Po kilku minutach Mel przestała płakać i zasnęła. Pocałowałam ją we włosy i szepnęłam do mojego męża:
- Bardzo nam ciebie brakuje. Proszę odnajdź siłę na dalszą walkę i postaraj się do nas wrócić. Nie poddawaj się. Masz dla kogo żyć. Masz mnie, Melanię i ... ją albo jego - wzięłam dłoń Leona i przyłożyłam ją do swojego brzucha. Byłam w trzecim miesiącu ciąży. Dowiedziałam się o tym tydzień po wyjeździe Leona. Mel wie że będzie miała rodzeństwo ale Leonowi powiedziałam dopiero teraz. Bo nie chciałam tego robić przez telefon a później nie miałam odwagi. Spojrzałam za okno na rozgwieżdżone niebo i pogrążyłam się we wspomnieniach.
Nie spałam całą noc jak w każdą spędzoną tutaj. Mel obudziła się wcześnie bo około 5 rano zeszła z moich kolan i przywitała się z Leonem buziakiem w policzek a potem wróciła do mnie. O siódmej zjechałyśmy windą na parter i zjadłyśmy śniadanie w szpitalnym bufecie. Gdy wróciłyśmy zabrałyśmy się za rozwieszanie świątecznych dekoracji. Nie chciałam aby Mel spędzała wigilię w smutnej atmosferze. Obiadu nie jadłyśmy ponieważ byłyśmy zajęte dekorowaniem sali Leona. Po kolacji włączyłam na godzinę aby Mel pooglądała bajki. Ja w tym czasie otarłam chusteczkami nawilżanymi twarz i dłonie Leona aby zapewnić mu chociażby minimum komfortu. Gdy bajki się skończyły Mel usiadła na moich kolanach i zapytała:
- Mamusiu myślisz że tatuś nas słyszy i odczuwa naszą obecność?.
- Myślę że tak. Mimo iż jest nie przytomny podświadomie rejestruje to co się dzieje obok niego. - odpowiedziałam a Melania podbiegła do keyboardu i zaczęła grać "Nuestro Camino" po mimo łez spływających po jej policzkach nie przerwała gry. Gdy skończyła podbiegła do mnie i mocno się we mnie wtuliła. Wzięłam ją na kolana i zaczęłam nucić jej kołysankę. Szybko się uspokoiła i zasnęła a ja położyłam dłoń na dłoni Leona i szepnęłam:
- Kocham cię - po czym pogrążyłam się we wspomnieniach.
Kolejna nie przespana noc i ranek wigilijny spędzony na nakłanianiu Mel do zjedzenia śniadania.
- Nie chcę jeść - powiedziała po raz kolejny Mel a ja przestałam ją nakłaniać. Podeszłam do keyboardu, zaczęłam grać i śpiewać:
Bo kiedy miasto na święta się stroi
Niejeden z nas o przyszłość się boi
Niejeden z nas w marzenia ucieka
Wierząc, że spełnienie gdzieś czeka.
Ref. A kto wie, czy za rogiem
Nie stoją Anioł z Bogiem?
I warto mieć marzenia
Doczekać ich spełnienia.
Na drugiej części refrenu dołączyła się do mnie Melania i dalej śpiewałyśmy już razem.
Kto wie czy za rogiem
Nie stoją Anioł z Bogiem?
Nie obserwują zdarzeń,
I nie spełniają marzeń!!!
Kto wie?
Kto wie?
Kto wie?
Nie stoją Anioł z Bogiem?
Nie obserwują zdarzeń,
I nie spełniają marzeń!!!
Kto wie?
Kto wie?
Kto wie?
Niejeden z nas czasem robi jakiś błąd
Czasem się zdarza dwa razy pod rząd.
Ufa tym, co nie warci ufania,
Kocha tych, co nie warci kochania.
Ref. A kto wie, czy za rogiem
Nie stoją Anioł z Bogiem?
I warto mieć marzenia
Doczekać ich spełnienia.
Kto wie czy za rogiem
Nie stoją Anioł z Bogiem?
Nie obserwują zdarzeń,
I nie spełniają marzeń!!!
Kto wie?
Kto wie?
Kto wie?
Jeśli zrobisz ten właściwy krok
Zanim znów upłynie życia rok
To wszystko będzie tak jak trzeba
Z udziałem lub bez udziału nieba.
Ref. A kto wie, czy za rogiem
Nie stoją Anioł z Bogiem?
I warto mieć marzenia
Doczekać ich spełnienia.
Kto wie czy za rogiem
Nie stoją Anioł z Bogiem?
Nie obserwują zdarzeń,
I nie spełniają marzeń?
Kto wie?
Kto wie?
Kto wie?
Czasem się zdarza dwa razy pod rząd.
Ufa tym, co nie warci ufania,
Kocha tych, co nie warci kochania.
Ref. A kto wie, czy za rogiem
Nie stoją Anioł z Bogiem?
I warto mieć marzenia
Doczekać ich spełnienia.
Kto wie czy za rogiem
Nie stoją Anioł z Bogiem?
Nie obserwują zdarzeń,
I nie spełniają marzeń!!!
Kto wie?
Kto wie?
Kto wie?
Jeśli zrobisz ten właściwy krok
Zanim znów upłynie życia rok
To wszystko będzie tak jak trzeba
Z udziałem lub bez udziału nieba.
Ref. A kto wie, czy za rogiem
Nie stoją Anioł z Bogiem?
I warto mieć marzenia
Doczekać ich spełnienia.
Kto wie czy za rogiem
Nie stoją Anioł z Bogiem?
Nie obserwują zdarzeń,
I nie spełniają marzeń?
Kto wie?
Kto wie?
Kto wie?
Kiedy skończyłyśmy Mel się do mnie przytuliła i powiedziała:
- Nikt tego nie wie czy anioł z Panem Bogiem nie stoją gdzieś za rogiem i nie obserwują tego co się dzieję ale na pewno warto mieć marzenia i czekać na ich spełnienie. Ja mam tylko jedno marzenie. Chcę aby tatuś się obudził - po tych słowach podbiegła do Leona, złapała go za rękę i powiedziała:
- Tatusiu chciała bym zobaczyć twój uśmiech i usłyszeć twój głos. Bardzo za tym tęsknie wiesz? Mamusia też tęskni i nie przesypia nocy czuwając tu przy tobie. Proszę obuć się. Jesteś nam potrzebny tatusiu i to bardzo. - po tych słowach pocałowała go w policzek i ze łzami w oczach do mnie podbiegła i się przytuliła.
Nadszedł czas na składanie życzeń. Wyjęłam z torebki trzy opłatki. Jeden dałam Meli, drugi zostawiłam dla siebie a trzeci położyłam na szafce stojącej obok łóżka Leona. Mel podbiegła do łóżka Leosia, położyła swoją rączkę jego na dłoni i powiedziała:
- Tatusiu życzę ci tego abyś miał dużo siły do walki ze śmiercią i abyś walczył wytrwale do póki starczy ci sił - ostatnie słowa wypowiedział ze łzami w oczach. Ułamała kawałek swojego opłatka i położyła go na szafce po czym ułamała kawałek opłatka Leona , włożyła go i podbiegła do mnie.
- Mamusiu życzę ci żebyś była zdrowa i silna abyś mogła wspierać tatusia w walce o życie jak również życzę ci aby spełniły się wszystkie twoje marzenia. A tobie maluszku - tu dotknęła przez bluzkę mojego brzucha - życzę abyś był szczęśliwy i abyś zdążył poznać naszego tatusia - gdy to powiedziała po jej policzku spłynęła łza, ułamała dwa kawałki mojego opłatka i włożyła je do ust.
- Melaniu ja tobie życzę abyś mimo wszystko była szczęśliwa choć wiem że może być to trudne. Życzę ci również by twoje marzenia się spełniły co do najdrobniejszego. - powiedziałam i ułamałam sobie kawałek z jej opłatka, włożyłam go do ust i mocno uściskałam córeczkę. Mel usiadła na parapecie, podciągnęła kolana pod brodę i wpatrywała się w gwiazdy. Ja natomiast podeszłam do łóżka mojego męża, usiadłam na jego kraju, dotknęłam chłodnego policzka Leona i płacząc złożyłam mu życzenia:
- Życzę ci abyś miał siłę do walki, jak również tego abyś wygrał ze śmiercią i mógł powitać na świecie swoje kolejne dziecko jak również mógł się zajmować mną, Mel i naszym nienarodzonym jeszcze dzieckiem - gdy to powiedziałam pochyliłam się a dwie moje łzy skapnęły na blade wargi Leona. Przybliżyłam swoją twarz do jego twarzy i złożyłam na jego delikatnych ustach długi,gorący i bardzo namiętny pocałunek. Kiedy miałam się od niego oderwać poczułam na swoim policzku dotyk jego dłoni i odwzajemniony pocałunek Leona na moich ustach. Powoli się od niego odsunęłam i spojrzałam w jego piękne zielone oczy wpatrzone we mnie. Po moich policzkach zaczęły spływać łzy radości i wzruszenia. Podbiegła do nas Melania i bez słowa przytuliła się do Leona, a ja przypomniałam sobie że nie mam dla Mel prezentu.
-Mela bardzo cię przepraszam że nie kupiłam ci prezentu. obiecuję że jutro kupię ci co tylko zechcesz. - powiedziałam.
- Nie trzeba mamusiu ja dostałam już najwspanialszy prezent jaki tylko mogłam - powiedziała Mel nadal tuląc się do Leona.
- Jaki? - zapytałam ciekawa co też ona wymyśliła.
- Tatuś się obudził. Będę miała rodzeństwo i ty mamusiu jesteś uśmiechnięta. Nie potrzebuje niczego więcej by być szczęśliwą - powiedziała Mel. Zdjęła buciki i położyła się obok Leona, kładąc mu głowę na klatkę piersiową. Poszłam w jej ślady i również położyłam Leosiowi głowę na klatce piersiowej z drugiej strony. On objął nas ramionami i wyszeptał:
- Bardzo was kocham - po czym pocałował Mel i mnie w czoła. Po kilku minutach Mel spała wtulona w Leona a ja nakryłam jej dłoń która leżała na brzuchu Leona swoją dłonią i przymknęłam oczy. W tej własnie chwili do sali wszedł ordynator z kilkoma lekarkami i lekarzami. Widząc otwarte oczy Leona i mnie z Melą w niego wtulone uśmiechnął się i powiedział:
- Panie i panowie. Zdarzył się świąteczny cud! Pan Leon Verdas wybudził się ze śpiączki. Cieszmy się i radujmy. - po czym wyszli z sali zamykając za sobą drzwi. Pocałowałam usypiającego Leosia w usta na co on się uśmiechną, odwzajemnił pocałunek i zasną. Ja się w niego wtuliłam i szczęśliwa zapadłam w głęboki sen.
To taki mój świąteczny One Part mam na dzieję że wam się podobał...
Chcę wykorzystać tą chwilę i wszystkim moim czytelnikom pragnę złożyć Bożonarodzeniowe życzenia.
Życzę wam:
Zdrowych, radosnych świąt
Spędzonych w miłej rodzinnej atmosferze.
Pojednania ze wszystkimi ludźmi w okuł was.
Szczęścia w życiu.
Powodzenia w związkach partnerskich jak i tych czysto przyjacielskich.
Aby w waszych domach nie zabrakło rodzinnego ciepła i zaufania.
Miło spędzonych chwil.
Spełnienia marzeń
I wszystkie co najlepsze...
//klaudia
Ps. Piosenka którą tu wykorzystałam to De su -kto wie. Zachęcam do posłuchania.
niedziela, 22 grudnia 2013
Rozdział 13
Violetta:
Zabrałam się do pracy wstyd się przyznać ale pierwszy raz gotuję coś bez pomocy Olgi. Trochę głupio się czuję bo nie bardzo wiem co zrobić. O już wiem najpierw umyję ręce i naleję wody do garnka. Dobra tylko teraz znaleźć odpowiedni garnek w tej kuchni. Ja się ledwie orientuje w kuchni w moim domu a u Leona to już w ogóle nie wiem gdzie co jest. Dobra pomyślmy ... nie no ... dobra po prostu go zapytam.
- Leoś - zaczęłam."Kurde on mnie wyśmieje.No trudno." - pomyślałam.
- Tak? - zapytał nie odrywając się od przyrządzania deseru. " Co też on takiego wymyślił".
- Powiesz mi proszę gdzie trzymasz garnki? - zapytałam a on nie zaczął się śmiać. Zdziwiło mnie to trochę.
- Tu - powiedział i lekko kopną nogę w drzwiczki dolnej szafki przy której stał.
- I jeszcze jedno - powiedziałam gdy otworzyłam szafkę - który garnek nadaje się do zagotowania makaronu? - zapytałam przeczuwając że Leon się roześmieje na to pytanie ale on tego nie zrobił tylko nachylił się, wyjął z szafki garnek i podał mi go mówiąc - Ten.
- Okej. Dziękuję - powiedziałam i pocałowałam go. " Gdzie ja bym znalazła drugiego takiego no gdzie? Odpowiedź jest jedna - NIGDZIE".
Leon:
Może niektórym takie pytania wydały by się dziwne ale ja znam sytuację Violi. wiem że rzadko zdarza jej się gotować gdyż tym zajmuje się Olga. U mnie swojego czasu też tak było ale wszystko się zmieniło kiedy mama zachorowała na zaniki pamięci a ojciec stracił posadę w firmie. Mama potrzebowała leczenia w specjalistycznej klinice w Szwajcarii które było bardzo kosztowne. Żeby zapewnić mamie leczenie ojciec pracował na dwie zmiany w jakiejś firmie przewozowej i chytał się każdej możliwej dorywczej pracy. Ja choć miałem ledwie 12 lat po szkole chodziłem do nielegalnej pracy na nocną zmianę aby pomóc choć trochę tacie w ufundowaniu leczenia dla mamy. Nie było nas stać już na gosposię i ją zwolniliśmy. Teraz z mamą jest już w porządku normalnie pracuje a tata od zyskał swoją posadę w firmie. Moi rodzice zdecydowali jednak że nie będą szukać nowej gosposi bo nigdy nie wiadomo co może się zdarzyć. Więc to ja się zajmuję gotowaniem. Ot taka moja historia. Viola jej nie zna bo nie lubię jej opowiadać. Tamte chwile były ciężkie dla mojej rodziny i w wspominanie ich jest bardzo bolesne. W zasadzie nikt ze znajomych nie zna tej historii.
- Nad czym tak myślisz? - zapytała Viola."No to wpadłem"- pomyślałem.
- Nad niczym - odparłem szybko ale Viola mi chyba nie uwierzyła.
- Ta jasne jak ty nad niczym nie myślałeś to ja jestem Ludmiła Ferro, a nie jestem więc mów o czym myślałeś. - nalegała Viola." I co ja mam jej powiedzieć?"
- O tobie - odparłem. Bo to po części prawda.
- Ooo. Jesteś słodki -powiedziała Viola. "Ta słodki kłamca - śmieszne!!". Nie chcę je opowiadać tej historii bo nie chcę od nikogo litości. A już na pewno nie chcę litości od Violi.
Violetta:
Leon coś ukrywa. Tylko dlaczego nie chce mi tego powiedzieć przecież jestem jego dziewczyną nie powinien nic przede mną ukrywać.
- Leoś co się dzieje? - zapytałam kładąc dłoń na jego ramieniu.
- Nic - odpowiedział i poszedł włożyć deser do piekarnika.
- Leon wiem że nie chcesz mi czegoś powiedzieć tylko nie rozumiem dlaczego - powiedziałam podchodząc do niego. Było mi smutno że on mi nie ufa.
- Bo nie chcę litości! - powiedział podnosząc na mnie głos i wyszedł z kuchni. W moich oczach pojawiły się łzy. Westchnęłam i postawiłam wodę na makaron."Nic już nie rozumiem" - pomyślałam a łzy które były w moich oczach popłynęły mi po policzkach. Szybko je otarłam i wyszłam z kuchni. Leon siedział na kanapie z twarzą ukrytą w dłoniach." On mnie pocieszał kiedy byłam smutna teraz moja kolej.Tylko jak ja mam go pocieszyć skoro nie wiem co sprawiło że jest smutny. Dobra coś wymyślę".
- Leon przepraszam .Nie powinnam była tak dociekać - zaczęłam a głos mi się łamał na każdym słowie -każdy ma prawo do sekretów i nie powinnam wypytywać ale po prostu się martwię - powiedziałam wciąż łamiącym się się głosem i usiadłam obok niego.Wzięłam kilka głębszych wdechów aby się opanować i nie popłakać i dodałam - Wybaczysz mi?
- Violu ty nie masz za co przepraszać bo to raczej ja ciebie powinienem przepraszać i prosić ciebie o wybaczenie a nie na odwrót - powiedział i mnie przytulił a ja się w niego wtuliłam.
Leon:
" Viola mnie przeprasza za to że się martwi. Nie tak nie może być! Powiem jej o czym myślałem. Koniec z kłamstwami i oszustwem to jest nie fair wobec Violi"
- Violu - zacząłem nie pewnie - w kuchni nie byłem z tobą tak do końca szczery. W tedy gdy mówiłem że myślałem o tobie, to była tylko część prawdy. - nie no nie wiem czy dam radę jej to wszystko powiedzieć "Verdas powiedziałeś " A" to teraz czas na "B" i całą resztę alfabetu" - pomyślałem i przystąpiłem do kontynuowania moich wyjaśnień - Bo owszem myślałem o tym że dla niektórych twoje pytanie o to który garnek nadaje się do ugotowania makaronu było by śmieszne ale dla mnie nie bo wiem że rzadko masz okazję gotować bo od tego macie Ollgę ale ja też tak miałem jak tata stracił pracę i musiał zwolnić naszą gosposię a jeszcze do tego mama musiała odejść z pracy bo zachorowała na zaniki pamięci. Ojciec zabrał ją do kliniki w Szwajcarii . Teraz mama jest już całkiem zdrowa i pracuje jako sekretarka w wielkiej korporacji a ojciec odzyskał prace. Nie zatrudniliśmy jednak ponownie gosposi bo nigdy nic nie wiadomo. Nic nikomu nie mówiłem, nawet Andres o tym nie wie, bo nie chciałem żeby ktokolwiek się nade mną litował - wyrzuciłem z siebie praktycznie jednym tchem pomijając część o moim udziale w fundowaniu terapii mamy .
- Leon ... ja... - Viola nie wiedziała co ma powiedzieć. Zakryłem jej usta dłonią i mocno przytuliłem. Ulżyło mi że Viloa zna "całą" prawdę. Chciał bym jej powiedzieć wszystko ale wspomnienia są zbyt bolesne. Nie dał bym rady tego opowiedzieć mojej Violi bo było wiele drastycznych scen a ona jest taka delikatna... mogła by tego nie znieść bo mnie samemu było ciężko przez to przejść... nie chcę narazić jej na cierpienie emocjonalne które się z tym wiąże. Nie chcę...
I oto prezentuje wam rozdział 13.
piątek, 20 grudnia 2013
Rozdział 12
Violetta:
Zachowanie Luci było niedorzeczne ja chcę mu pomóc a ten co. No po prostu miałam ochotę zrobić mu awanturę ale nie miałam na to siły. Jeszcze Leosia musiał zdenerwować. Mam już czasami dość brata Fran. Dobra teraz muszę uspokoić Leona bo mamy składać zeznania na policji a złość nam nie pomorze.
- Leoś uspokój się - powiedziałam łagodnie.
- Jak mam się uspokoić? Jak?! - zapytał podnosząc głos ale zaraz dodał - przepraszam że na ciebie krzyknąłem ale to niedorzeczne że on cię tak potraktował - uroczo wygląda kiedy się tłumaczy.
- Nic się nie stało. Jesteś zdenerwowany rozumiem to ale postaraj się uspokoić bo na posterunku nerwy nie pomogą - powiedziałam kojącym głosem.
- Wiem - powiedział już spokojniej i mnie przytulił - Dziękuję - wyszeptał mi do ucha.
- Niema za co - powiedziałem i złożyłam delikatny pocałunek na jego wargach a on oddał mi go.
Leon:
Viola mnie uspokoiła i pocałowała, oddałem pocałunek i niechętnie się od siebie odsunęliśmy. Wziąłem ją za rękę i powiedziałem:
- Chodźmy złożyć te zeznania. Chciał bym mieć to za sobą.
- Ja też - odpowiedziała Viola i ruszyliśmy w stronę komisariatu policji.
Komisariat:
Leon:
Weszliśmy na komisariat i podeszliśmy na korytarzu do jakiegoś policjanta.
- Dzień dobry - przywitałem się a Viola tylko skinęła na dzień dobry głową.
-Dzień dobry - odpowiedział policjant i zapytał - a państwo w jakiej sprawi?
- Ja jestem Leon Verdas a to jest Violetta Castillo chcielibyśmy złożyć zeznania z wydarzeń wczorajszej nocy - powiedziałem za nas oboje bo Viola tylko wpatrywała się w podłogę. Bała się. Moja mała księżniczka była przerażona tym wszystkim.
-Rozumiem. Proszę za mną –
powiedział policjant i poprowadził nas do sali przesłuchań.
-Państwo będą zeznawać wspólnie
czy może osobno? - zapytał policjant. Spojrzałem na przerażoną
Violę i odpowiedziałem:
-Wspólnie jeśli można.- Viola
chyba się ucieszyła że to powiedziałem.
-Dobrze w takim razie zapraszam –
powiedział funkcjonariusz. Weszliśmy do sali
przesłuchań,powiedzieliśmy to co mieliśmy do powiedzenia i
wyszliśmy z komisariatu.
Violetta:
Byłam ogromnie wdzięczna Leonowi za
to że to on mówił a ja tylko skinieniem głowy udzieliłam
odpowiedzi na pytanie „ Czy pani wersja wydarzeń jet taka sama jak
pana Verdasa” i złożyłam podpis pod zeznaniami.” Co ja bym
zrobiła bez Leosia? Nie naprawdę co ja bym bez niego zrobiła?” -
pomyślałam.
-Dziękuję – powiedziałam kiedy
opuściliśmy komisariat i namiętnie go pocałowałam oczywiście
oddał mi pocałunek i powiedział:
-Nie masz za co dziękować.
-Właśnie że mam – powiedziałam i
ponownie go pocałowałam.
-Skoro tak sądzisz – powiedział nie
odrywając się ode mnie przez co z każdym słowem całował mnie w
usta. Gdy skończył mówić pocałował mnie bardzo namiętnie.
„ Jak ja go kocham” - pomyślałam i oddałam mu pocałunek.
-Idziemy do kina? - spytał Leoś i
się uśmiechnął.
- Jasne – powiedziałam i również
się uśmiechnęłam.
Kino:
Leon:
-To na jaki film masz ochotę? -
zapytałem Violę.
-Nie wiem ale na taki podczas którego
będę mogła się do ciebie przytulać – odpowiedziała ze
ślicznym uśmieszkiem.
-To może jakiś horror –
zaproponowałem chodź wiedziałem że Viola się boi oglądać takie
filmy ale co ja poradzę że uwielbiam kiedy ona się do mnie
przytula.
-Jestem za – powiedziała i się do
mnie przytuliła a ja objąłem ją ramieniem. Kupiłem bilety,duży
popcorn oraz dwie cole i poszliśmy do odpowiedniej sali.
Oglądaliśmy film a Viola cały czas się do mnie tuliła. Po filmie
poszliśmy do sklepu zrobić zakupy. Kupiliśmy prowiant na jakieś
dwa dni i wróciliśmy do mojego domu. Postanowiłem ugotować
obiad a Viola stwierdziła że mi pomoże.
-Więc na co moja księżniczka ma
ochotę? - zapytałem opierając się rękami na stole w jadalni.
-Hm... pomyślmy...- zastanawiała się-
już wiem mam ochotę na zupę - krem z dyni – powiedziała.
-No to mamy problem bo nie mamy dyni –
powiedziałem.
-Hm... no to może makaron z serem –
powiedziała z uśmiechem Viola.
-No to mam taki pomysł ty zajmij się
obiadem a ja zrobię deser – zaproponowałem z uśmiechem i
przechyliłem głowę na bok.
-Świetny pomysł - powiedziała Viola
i wzięła się do pracy.
Jak się podoba?
Jesteście
ciekawi jaki deser przygotuje Leon?
czwartek, 19 grudnia 2013
Rozdział 11
Leon:
Obudziłem się i ujrzałem głowę Violetty na moim torsie
pocałowałem ją we włosy a ona podniosła głowę i pocałowała
mnie w usta oczywiście oddałem pocałunek.
-Wyspałeś się?- zapytała Viola kiedy się od siebie oderwaliśmy.
-Tak
a ty?- zapytałem
Violi.
-Jak
nigdy - oznajmiła z radością ale zaraz spoważniała.
-Co
się stało?-zapytałem zmartwiony podnosząc się do pozycji
siedzącej.
-Nic
takiego tylko rozmawiałam z Angie i powiedziała że ci co nas
gonili mogą być tymi którzy zaatakowali tatę i poprosiła
abyśmy poszli złożyć zeznania - powiedziała i wtuliła się we
mnie.
-Powiedziałaś
Angie o zajściu w parku? - zapytałem bo kiepsko rano kontaktuje no
ale cóż tak już mam i nic na to nie poradzę choć bym
chciał.
-Nie
musiałam. Widziała w wiadomościach - odpowiedziała Viola i do
dała po chwili – tata też widział.- „No to już po mnie” -
pomyślałem.
-I
jak zareagował? - zapytałem nie pewny czy chcę znać odpowiedź.
-Inaczej
niż się spodziewasz – powiedziała Viola i opowiedziała mi o
czym poinformowała ją Angie. Nie mogłem w to uwierzyć. Nie
naprawdę byłem w szoku. Viola chyba zauważyła moją minę bo się
zaczęła śmiać.
-Nie
wiarygodne prawda?- powiedziała pomiędzy napadami śmiechu.
-No
i to bardzo – powiedziałem i również zacząłem się
śmiać.
Violetta:
Śmialiśmy się chyba przez dziesięć minut aż nagle Leon spoważniał.
-Coś
się stało?- zapytałam z przerażeniem.
-Nie
tylko Violu mam do ciebie pytanie- powiedział dość dziwnie.
-Jakie?-
zapytałam niewinnie rozważając ton jego głosu.
-Dlaczego
płakałaś w nocy? - zapytała z troską. Czyli jednak go obudziłam.
-Sama
nie wiem dlaczego płakałam pewnie coś mi się przyśniło-
odpowiedziałam zgodnie z prawdą bo sama nie wiedziałam czemu
płakałam. Leon mnie pocałował i od razu poprawił mi się humor.
-Głodna?
- zapytał wstając z łóżka.
-Tak
– odparłam i poszłam w ślad za nim.
-To
się ubierz ja też się ubiorę i pójdziemy do Resto –
zaproponował Leoś
-Okej
- zgodziłam się i zaczęłam wyjmować ciuchy z torby.
Przyszykowałam sobie dżinsowe rurki i miętową koszulę, wzięłam
ciuchy i poszłam do łazienki po 10 minutach byłam gotowa. Wyszłam
z łazienki i założyłam adidasy na koturnie i zeszłam na dół
Leoś już na mnie czekał miał na sobie dżinsy, niebieską koszulę
w kratkę oraz skejty i uśmiechał się do mnie ukazując dołeczki
w policzkach.”Jak ja kocham ten jego uśmiech”.
-Idziemy?-
spytał i złapał mnie za rękę.
-Oczywiście
– odpowiedziałam i wyszliśmy z domu. Leon zamkną drzwi na klucz
i ruszyliśmy spacerkiem do Resto.
Resto Band:
Leon:
-Co
zamawiasz? - zapytałem Viole widząc zbliżającego się w naszym
kierunku Lucę.
-Hmm...
Tosty z serem i sok pomarańczowy – odpowiedziała mi Viola z
uśmiechem.
-Co
zmawiacie? - zapytał Luca.
-Dwa
razy tosty z serem i dwa soki pomarańczowe – odpowiedziałem za
mnie i Violę a Luca zapisł zamówienie i odszedł. Po około
5 minutach Luca przyniósł nasze zamówienia.
-Smacznego
- powiedział i odszedł zanim zdążyliśmy cokolwiek powiedzieć.
Był zdenerwowany to było widać. Tylko co się mogło stać.
Zacząłem się nad tym zastanawiać. Z zamyślenia wyrwała mnie
Viola pytając:
-O
czym tak myślisz?
-Zastanawiam
się co się stało że Luca jest zdenerwowany – odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
-Tak
mnie też to zastanawia – powiedziała Viola.
-Trzeba
z nim porozmawiać ale najpierw zjedzmy – powiedziałem i
zabraliśmy się do jedzenia.Jedliśmy
w ciszy bo żadne z nas nie miało ochoty na rozmowę. Wiem że
trzeba iść na policję i Viola też to wie ale co my im mamy
powiedzieć przecież nawet nie wiemy dlaczego nas gonili i czego od
nas chcieli.
Gdy skończyliśmy jeść
pozbieraliśmy talerze, szklanki oraz sztućce i zanieśliśmy Luce
do kuchni. Gdy tam weszliśmy spytałem:
-Luca
co się stało?
-Nic
- odpowiedział nerwowo.
-Luca?
- zaczęła Viola – nam możesz powiedzieć – podeszła do niego
i popatrzyła mu prosto w oczy po czym dodała:
-Niech
zgadnę chodzi o Fran?
-Tak
chodzi o nią – odparł gniewnie chłopak.
-Znowu
się pokłóciliście? - spytała z westchnieniem Viola.
-Tak
– odparł Luca od niechcenia. Moja Violcia zna go jak własną
kieszeń.
-O
co tym razem poszło? - kontynuowała „przesłuchanie” Viola.
-Poszło
o to że ... - Luca się zaciął - ...że... nie twoja sprawa! -
krzyknął Luca na Violettę tego już było za wiele. „ Za kogo on
się ma?” - pomyślałem. „Ja za chwilę mu chyba przywalę”.
Viola się chyba zorientowała że się wściekłem bo złapała
mnie za rękę i krzyknęła do Luci:
-
Nie życzę sobie takiego traktowania!!! - po czym pociągnęła mnie
za rękę i wyszliśmy z baru.
I oto jest rozdział 11.
Trochę kiczowaty ale trudno.
środa, 18 grudnia 2013
Notka zawierająca mega ważne informacje!! Proszę przeczytajcie!!
Założyłam nowego bloga ale to nie znaczy że zrezygnuję z tego bloga o nie będę prowadziła obydwa i mam nadzieję że to nie wpłynie na częstotliwość pojawiania się rozdziałów na tym blogu jeśli jednak by tak było to bardzo przepraszam dobra koniec przynudzania to jest link do mojego nowego bloga http://leonetta-leonivilu-innahistoria.blogspot.com . Rozdział prawdo podobnie pojawi się w piątek.
To do rozdziału.
Kocham was <3
wtorek, 17 grudnia 2013
Rozdział 10
Violetta:
Obudziłam się wtulona w Leona, ostrożnie się podniosłam i rozejrzałam po pokoju. Dostrzegłam że w miejscu w którym miałam głowę koszula Leona była mokra. Pewnie płakałam. Dotknęłam swoich policzków, zgadza się były wilgotne. Mam tylko nadzieję że Leon się nie obudził w nocy kiedy zaczęłam płakać nie chciałabym tego." A w ogóle to czemu ja płakałam?".Rozmyślania przerwał mi dźwięk telefonu odebrałam nie patrząc kto dzwoni:
- Halo - powiedziałam szeptem patrząc na śpiącego Leona. Kiedy śpi jest taki uroczy i bezbronny.
- Violetta nic ci nie jest? Wszystko w porządku? - pytała zaniepokojona Angie. " O co jej w ogóle chodzi" - pomyślałam
- Tak czemu miało by być nie w porządku. - wyszeptałam aby nie obudzić Leona.
- Skoro wszystko w porządku to dlaczego szepczesz? - spytała Angie.
- Szepczę bo nie chcę obudzić Leona - odpowiedziałam oczywiście szeptem i odruchowo spojrzałam na mojego chłopaka.
- Jak to nie chcesz obudzić Leona? Czy wy ... czy ty... czy ...no ...ten - gubiła się Angi.
- Nie, zwariowałaś.Po prostu wystraszyłam się w nocy i krzyknęłam apotem się rozpłakałam, a Leon się wystraszył mojego krzyku i przybiegł do mnie, pocieszył aj się zapytałam czy może zostać a on się zgodził. - wytłumaczyłam jej.
- Gdzie ty w ogóle jesteś? - zapytała już spokojniejsza Angie.
- W domu Leona bo on musiał iść a ja bałam się zostać sama. - odpowiedziałam.
-Jak to sama a Olga? - spytała Angie.
- Olga poszła do koleżanki i chce tam zostać jakiś czas a konkretnie dopóki okolica się nie uspokoi a Ramalo pojechał w delegację. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Okej a tak z innej beczki to co ty do jasnej anielki robiłaś w parku co! - zapytała Angie podnosząc głos.
- Co ... z kąt wiesz że byliśmy w parku? - zapytałam mocno zdziwiona.
- Widziałam a wiadomościach jak Leon ucieka przed ludźmi w kapturach niosąc ciebie na rękach. - powiedziała zdenerwowana Angie.
- Nudziło nam się więc Leon zaproponował spacer i tak jakoś wyszło że poszliśmy do parku. Po jakimś czasie nie miałam już siły iść więc Leoś wziął mnie na ręce i niósł , przysnęłam a kiedy się obudziłam on już biegł - wytłumaczyłam skrótowo co się wydarzyło, po czym zapytała.:
- Tata widział?
- Tak - odpowiedziała Angie a ja tej odpowiedzi strasznie się bałam.
- I co mówił? - zapytałam nadal szepcząc.
- Stwierdził że Leon wykazał się odwagą no i cieszy się że znalazłaś kogoś kto jest zdolny cię ochronić i twój tata postanowił całkowicie zaufać Leonowi jak również obiecał się nie mieszać do twojego życia i przestanie cię kontrolować - powiedziała Angie aja popłakałam się ze szczęścia.
- Violu tylko ja i German mamy do ciebie prośbę - powiedziała Angie.
-Jaką? - zapytałam zaciekawiona .
- Nie ruszaj się nigdzie bez Leona i idźcie złożyć zeznania - powiedziała Angie poważnym tonem.
- Policja wie? - spytałam.
- Tak. Właśnie rozmawiają z Germanem bo sądzą że goniący was kapturowcy to również napastnicy którzy go zaatakowali. Dobra Violu ja kończę. Pa powiedziała Angie.
- Pa - odpowiedziałam zakończyłam połączenie, odłożyłam telefon i położyłam się tuląc do śpiącego Leona.
I jest rozdział 10 co o nim sądzicie?
Miał być dopiero w piątek ale jakoś tak wyszło że jest dziś hehe....
niedziela, 15 grudnia 2013
Rozdział 9
Violetta:
Pomysł na który wpadłam nie wzbudzał zbytni podejrzeń co do skuteczności działania ale musiałam coś zrobić to też działając pod wpływem impulsu wyciągnęłam się tak abym swoimi wargami mogła dosięgnąć do warg niosącego mnie Leona. Gdy mi się udało odpowiednio ułożyć w jego ramionach złożyłam na jego ustach gorący i bardzo namiętny pocałunek. Bałam się że gdy to zrobię Leon zapomni o tym że nas gonią a raczej że niemal depczą nam po pietach kapturzyści i się zatrzyma ale postanowiłam zaryzykować. I muszę przyznać że ryzyko się opłaciło bo zaraz jak się od niego oderwałam przyspieszył bieg zostawiając kapturowców daleko z tyłu.
Leon:
Kiedy Viola mnie pocałowała napłynęła do mojego ciała nowa energia nadająca maksymalne przyspieszenie którego bardzo potrzebowałem. To przyspieszenie nie trwało długo ale wystarczyło na tyle aby znaleźć się na ostatniej prostej. Mianowicie kiedy zacząłem ponownie opadać z sił od mojego domu dzieliło nas 500 metrów. Kapturzysci biegli około kilometra za mną i chyba tracili siły. Zmusiłem się do dalszego biegu w szaleńczym tempie ale coś mi nie szło. Ale po dwóch minutach morderczego biegu dopadłem do furtki ogrodzenia mojego domu otworzyłem ją kopniakiem i wbiegłem na podwórze. Furtka zamknęła się za mną. Gdy byłem już przy drzwiach postawiłem Viole a ona wyjęła klucz z kieszeni mojej bluzy, otworzyła drzwi i dosłownie wciągnęła mnie do środka.
Violetta:
Wciągnęłam Leona do środka , zamknęłam drzwi na klucz i odwróciłam się do niego. Leon był cały czerwony na twarzy, z ogromnym trudem łapał powietrze i widać było że ledwie stoi na nogach. Pomogłam mu dojść do kanapy a on się na nią zwalił jak kłoda i po minucie już spał. Odwiesiłam jego bluzę na wieszak i poszłam się ukąpać. Przed naszym "spacerem" ustaliliśmy że ja śpię w jego pokoju a on w salonie na kanapie. Po kąpieli położyłam się do łóżka. Poduszki pachniały perfumami Leosia ale mimo to nie mogłam zasnąć. Wyjęłam z torby mój pamiętnik i opisałam wszystko co się wydarzyło. Wpis zakończyłam słowami "Gdyby nie mój kochany Leoś nie wiem co by się teraz ze mną działo. Poświęcił się i biegł zemną na rękach dobre 10 kilometrów. Jest moim bohaterem. Bardzo go kocham .
Violetta" Zamknęłam pamiętnik, odłożyłam do torby i wróciłam do łóżka. Bardzo szybko zasnęłam.
Leon:
Spałem nie spokojnie w pewnym momencie usłyszałem krzyk dochodzący z góry "Violetta!!"-pomyślałem i przerażony popędziłem na górę. Nie pukając wpadłem do pokoju, ona siedziała na łóżku i płakała. Bardzo się zaniepokoiłem.
- Violu co się stało? - zapytałem delikatnie aby jej nie wystraszyć, usiadłem na łóżku obok niej i objąłem ją ramieniem a ona wtuliła się we mnie nic nie mówiąc. Pocieszałem ją gładząc ją po ramieniu. Gdy się trochę uspokoiła powiedziała mi co się stało. Że śniło jej się że ci kapturzyści co nas gonili zbili mnie. Ja nic nie mówiąc pocałowałem ją w czoło i jeszcze mocniej przytuliłem. Dopiero po około pięciu minutach powiedziałem kojąco:
- Violu to był tylko sen.
- Wiem ale się boję.- powiedziała wtulając się we mnie.
- Możesz tu zostać? - zapytała po chwili patrząc mi w oczy.
- Oczywiście - powiedziałem i położyłem się a Viola dołączyła do mnie i położyła mi głowę na klatce piersiowej. Objąłem ją i zacząłem cichutko śpiewać "Podemos" gładząc ją po ramieniu. Po chwili dołączyła do mnie już spokojna Viola. Gdy skończyliśmy śpiewać Viola zamknęła aja poszedłem w ślad za nią.
* Byliśmy na plaży i podziwialiśmy zachód słońca Viola wtulała się we mnie aja obejmowałem ją ramieniem i zakręcałem jej włosy na swoje palce. Pocałowałem ją w usta, ona oddała mi pocałunek. Znowu ją pocałowałem a ona ponownie oddała pocałunek. Całowałem ją coraz namiętniej a ona oddawała każdy pocałunek z taką samą mocą z jaką go otrzymywała. Zachodzące słońce rzucało na nas ostatnie promienie, letnia woda oblewała nasze bose stopy, było po prostu cudownie. Posadziłem sobie Violę na kolanach i dalej ją całowałem a potem zaczął padać deszcz a my zamiast uciekać całowaliśmy się tak namiętni jak nigdy dotąd. Jednak deszcz zaczął przybierać na sile i zaczęliśmy uciekać. Biegliśmy trzymając się za ręce. W pewnym momencie poślizgnąłem się na mokrym piasku i ...i się obudziłem. Viola spała wtulona we mnie. Wyglądała naprawdę uroczo. Nie wytrzymałem i złożyłem pocałunek na jej cudnych ustach, modląc się aby się nie obudziła. Moja modlitwa została wysłuchana. Viola nadal spała i tylko się uśmiechnęła. Ponownie zamknąłem oczy i zasnąłem.
I jak się podoba?
Ciekawi co dalej?
A tu taka sobie focia hehe ; *
Subskrybuj:
Posty (Atom)