piątek, 19 września 2014

Przepraszam

Długo mnie tu nie było i nie będę się długo rozwodzić. Wpadłam tu tylko na chwilkę żeby wam zakomunikować że ZAWIESZAM ten i wszystkie inne moje głosy do odwołania. za co bardzo was przepraszam. nie chodzi o to że nie mam weny... tu chodzi o sprawy osobiste... sami wiecie zaczął się nowy rok szkolny co dla mnie oznacza nową szkołę, nowych nauczycieli i nowych ludzi w okół siebie.

piątek, 27 czerwca 2014

Ważne info

Hej kochani mam dla was parę naprawdę ważnych informacji...
1) Założyłam nowego bloga na którym pojawiło się powitanie i prolog. Zapraszam   Tu amore me da fuersas
2)Zbliżamy się do końca tego opowiadania.
3)Staram się nadrobić zaległości na waszych blogach.
4)Rozdziały będą się pojawiały ... zależnie od pogody
To chyba wszystko. Raz jeszcze zapraszam na nowego bloga. Rozdział pierwszy pojawi się ... w zależności od liczby komentarzy XD
Pozdrawiam I dozobaczenia

poniedziałek, 2 czerwca 2014

Rozdział 27 + bardzo was przepraszam

Zacznę od drugiej części: 
Bardzo was przepraszam, że tak długo mnie nie było. Miałam nawał nauki i masę zadań domowych. Teraz już chyba będzie ich coraz mniej na co bardzo liczę. Raz jeszcze przepraszam i obiecuję że postaram się poprawić.
Zapraszam na  rozdział:

Leon:

Obudziły mnie ciepłe promienie słońca. Viola też już nie spała tylko leżała tuląc się do mnie. Pocałowałem ją we włosy na co się uśmiechnęła.
-Jak się spało?- zapytała podpierając się na łokciu.
- Cudownie. jak to zawsze gdy jesteś obok mnie - odpowiedziałem i złożyłem na jej ustach namiętny pocałunek, który mi oddała.
- Wstajemy - zapytała kiedy się od siebie odkleiliśmy.
- Jeszcze nie - mruknąłem i przyciągnąłem ją do siebie. Viola ponownie się we mnie wtuliła. Po chwili jednak podniosła się do pozycji siedzącej. Spojrzała na mnie z rozbawieniem i zapytała:
- Leoś ale wiesz że już po dwunastej?
- Co?- zapytałem i gwałtownie usiadłem na co Viola się roześmiała.
-Wkręciłaś mnie? - zapytałem unosząc niedowierzająco brew.
- Tak - odparła przez śmiech. A ja w ramach zemsty zacząłem ją łaskotać.
-Ppprzestań! Pproszę cię przestań! - piszczała zwijając się ze śmiechu.
-Nie przestanę - powiedziałem i wzmocniłem atak.
- Na prawdę? - zapytała przez śmiech.
-Naprawdę - odpowiedziałem wciąż ją łaskocząc.
- Jeszcze zobaczymy - powiedziała Viola i chwyciła poduszkę.

Violetta:

Leon mnie łaskotał więc wzięłam poduszkę i zaczęła się bronić okładając go nią.
- Dobra , dobra. Poddaje się. Wygrałaś księżniczko - powiedział przestając mnie łaskotać.
-  Na pewno? - zapytałam mając w pogotowiu poduszkę wymierzoną wprost w jego głowę.
- Tak, na pewno tylko weź już odłóż tę poduszkę. Proszę - powiedział niemal błagalnie.
- No dobrze - powiedziałam i odłożyłam moją broń.. Leoś pełen wdzięczności połączył nasze usta w namiętnym pocałunku. Odwzajemniłam go i zeszłam z łóżka.
- Gdzie się wybierasz? - zapytał zabawnie poruszając brwiami.
- Do toalety. Inie próbuj mnie zatrzymywać - powiedział i poszłam we wskazane wcześniej miejsce. Wzięłam prysznic i wykonałam inne poranne czynności po czym ubrałam się w jeansowe szorty i bokserkę w kolorze malinowego różu. po wyjściu z łazienki zabrałam się za zaścielanie łóżka a Leoś poszedł się odświeżyć. Kiedy się już wyszykował, zeszliśmy na śniadanie a po nim wyręczyliśmy Olgę w zakupach i poszliśmy do mojego pokoju. koło 16:20 zeszliśmy na dół i udaliśmy się do jadalni, gdzie miało się odbyć "zebranie" w sprawie naszego ślubu. Tata i Angie  siedzieli już przy stole.
- Zaczynamy? - zapytałam i w tym właśnie momencie rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Tata poszedł otworzyć.
- Witaj Veronico. Witaj Ruggero. Wejdźcie proszę - dobiegł z korytarza głos taty. Po chwili rodzice 
Leona weszli do jadalni.
- Dzień dobry - przywitałam się jak gdyby nigdy nic.
- Dzień dobry Violetto - odpowiedzieli i usiedliśmy do stołu. Tata poszedł na chwilę do gabinetu i przyniusł dla każdego długopis i kartkę papieru kancelaryjnego.
- Wiec tak - zaczął tata poważnie. - Zebraliśmy się tu - nie no ja chyba zaraz nie wytrzymam i zacznę się śmiać - aby zaplanować ślub i przyjęcie wesele obecnych tu  mojej Violetty Castillo i waszego syna Leona Verdasa, który odbędzie się w te sobotę więc czasu jest naprawdę niewiele - na szczęście dla mnie tata zakończył swoją przemowę. Dłużej bym już chyba nie dała rady powstrzymywać się od śmiechu. Okej ja rozumiem że jestem jego jedynym dzieckiem no ale bez przesady.

Leon:

Pan Castillo zaczął nasze "zebranie" bardzo oficjalnie a ja z trudem powstrzymywałem się od śmiechu.
- Z rezerwacją sali weselnej będzie problem w tak krótkim terminie - powiedziała moja mama.
- Zdajemy sobie z tego sprawę. Pomyśleliśmy że można by zorganizować wesele na leśnej polanie niedaleko Buenos Aires. - powiedział pan Castillo.
- To świetny pomysł. Y=tylko co zrobimy jeśli będzie padać? - mój ojciec jak zwykle szuka dziury w całym. pan Castillo zaczął drapać się po brodzie próbując coś wymyślić.
- Jeśli pogoda nie dopisze można zrobić wesele w teatrze należącym do studia - powiedziała Angie.
- No to cudownie. Sprawę wesela mamy załatwioną - powiedziała moja mama.
- Rozmawiałem już z księdzem. Ceremonia ślubna odbędzie się o godzinie 10 - powiedział mój tata a my wszyscy zanotowaliśmy dotychczasowe ustalenia.
- Angie jutro pojedziesz z Violą do salonu sukien ślubnych i pomożesz jej coś wybrać - powiedział Pan German  a Viola i Angie sobie to zapisały.
- Mój maż pojedzie z Leonem po garnitur - oznajmiła moja mama a ja i tata zapisaliśmy.
- Violu kogo bierzesz za druhny? - zapytała Angie.
-Fran i Cami - odpowiedziała Viola więc wszyscy zapisaliśmy.
-Leon a ty kogo bierzesz jako drużbów? - zapytał mój tata.
- Marco i Brodueya - opowiedziałem i to zapisaliśmy.
- Dobra, Violu, Leonie jesteście wolni - powiedział pan German więc poszliśmy do pokoju Violi.
                                                                                                                                                                   
Mam nadzieję że rozdział się wam podobał.
Według mnie jest taki sobie.
Pozostawiam to waszej ocenie.
Do następnego
// Klaudia

piątek, 11 kwietnia 2014

Hej, hej, hello


Wracam do was z nową energią, pozytywnym nastawieniem i ... zupełnie nowymi pomysłami. Oficjalnie blog nie został zawieszony ale długo mnie tu nie było i niektórzy z was mogli pomyśleć że odeszłam bez pożegnania czy coś w tym stylu.
Ale tak nie jest nie odeszłam. Nie mogłabym. Moją nie obecność usprawiedliwię jednym tylko słowem , a brzmi ono ... SZKOŁA ... to przez nią nie miałam czasu ani siły aby dla was pisać...
Jeśli czas pozwoli to jeszcze dziś dodam kolejny rozdział.
A na razie was mocno ściskam miśki.

sobota, 22 marca 2014

Nowy blog + LBA

Zacznę od nominacji:
 Po raz kolejny został nominowana do LBA za co bardzo dziękuję.
Nominowała mnie patrycja castillo z bloga http://milosc-leonetta.blogspot.com.
Czas na pytania i odpowiedzi:
1.Jak masz na imie?
Klaudia.
2.Którą pare lubisz najbardziej??
Leonette
3.Czytasz mojego bloga?
Szczerze? Niestety nie ale obiecuje że to nadrobię jak znajdę chwilke
4.Jaki jest twój ulubiony kolor?
Wszystkie kolory są piękne bo każdy odpowiada innemu uczuciu
5.Diego vs Tomas vs Leoś
<3<3 LEOŚ <3<3
6.Co sądzisz o moich opowiadaniach?
Nie mogę się wypowiedzieć ale jak przeczytam to zaktualizuję tego posta 
7.Czego nie lubisz u innych?
 Fałszywości i zawiści 
8.Skąd jesteś?
Z okolic Krakowa
9.Ile masz lat?
Rocznikowo 16

Na tą chwile daruję sobie nominowanie innych blogów... jak znajdę chwilkę to dodam nominacje i zaktualizuję posta...
Dobra teraz pora na wyjaśnienie pierwszej części tytułu:
Zakładam nowego bloga... tego oczywiście nie zostawiam
Nowy blog zupełnie odbiega od serialu Leonnetta jednak nie wybiega poza ramy Disneya...
Opowiadanie na nowym blogu będzie dotyczyło  najnowszej produkcji Disney Chanel Original Muvi, którą jest film zatytułowany Cloud9. Mam nadzieję że ktoś będzie czytał...
A oto link: http:// todoesposiblesicreesentimismo.blogspot.com
Gorąco zapraszam

środa, 12 marca 2014

Rozdział 26 + przeprosiny

Może najpierw rozdział:

Violetta:

Gdy weszliśmy do mojego domu ujrzałam zdumioną minę taty. Chciał coś powiedzieć ale mu nie pozwoliłam bo świetnie wiedziałam co powie...
- Daliśmy rodzicom Leona trochę czasu na przemyślenie tego wszystkiego, obgadanie za i przeciw i spokojne podjecie decyzji... jeśli się zgodzą nam pomóc to przyjdą o umówionej porze a jeśli nie to po prostu się nie pojawią... Leon spędzi tę noc u nas aby jego rodzicie mieli więcej czasu na rozmowę... Nie gniewasz się prawda? - ostanie słowa ubrałam w błagalny ton.
- Oczywiście że się nie gniewam... tylko Violu pokój gościnny jest w remącie i Leon będzie musiał spać z tobą w jednym łóżku bo nie mamy żadnego materaca ani nić takiego a na podłodze spał nie będzie bo jest naszym gościem - powiedział tata aja się zaśmiałam i go przytuliłam.
- Tato nie musisz mi tego tłumaczyć jak dwuletniemu dziecku... mam prawie osiemnaście lat. - powiedziałam tuląc się do taty.
- wiem ale wolałem kiedy miałaś dwa latka bo w tedy bałaś się mi sprzeciwiać - powiedział i zaczął się śmiać a ja razem z nim bo oboje dobrze wiemy że już w tedy się przeciwstawiałam jego decyzją.
- Dobra idźcie na górę i nie plątajcie mi się pod nogami... Tylko macie tam być grzeczni - powiedział tata kiedy przestał się śmiać i spojrzał wymownie na Leosia co sprawiło że cichutko się zaśmiałam a Leoś się trochę speszył. Podeszłam do mojego narzeczonego i ujęłam jego ciepłą dłoń.
- Będziemy W MIARĘ grzeczni - powiedziałam wyraźnie akcentując słowo " w miarę"... tata przewrócił oczami i poszedł do kuchni aja i Leoś ruszyliśmy do mojego pokoju... Co dziwne Leon nie odezwał się słowem odkąd wyręczyłam go przed jego rodzicami...

Leon:

 Gdy weszliśmy do pokoju Violi usiadłem na łóżku a ona zamknęła drzwi i usiadła obok mnie.
- Leoś co się dzieje? - zapytała z troską.
- Co zrobimy jeśli moi rodzice zabronią się nam pobrać? - zapytałem ze łzami w oczach. naprawdę bardzo chciałem być przy Violi już zawsze.
- Zgodzą się. jestem tego pewna - powiedziała Viola gładząc moje ramie.
- A jeśli nie? - zapytałem a łzy spłynęły po moich policzkach.Viola otarła je dłońmi i posłała mi ciepły uśmiech.
- Jeśli się nie zgodzą to wyjedziemy do innego kraju i tam weźmiemy cichy ślub a potem wrócimy już jako małżeństwo do BA - powiedziała Viola  i pocałowała mnie namiętnie, oddałem pocałunek. Po naszym oderwaniu Violcia się we mnie mocno wtuliła aja ją objąłem.
- Kocham cię najmocniej na świecie - wyszeptała.
- Ja cienie też - odszepnąłem i pocałowałem ją we włosy. Bardzo ją kocham i nie potrafię sobie wyobrazić mojego życia bez niej. jest wszystkim czego pragnę i potrzebuje do szczęścia... a teraz jeszcze oczekujemy dziecka. Nie pozwolę aby Viola czymkolwiek się denerwowała i martwiła.
- Leoś? Wolał byś chłopca czy dziewczynkę? - zapytała Viola gładząc się po brzuchu.
- Płeć nie jest ważna... najważniejsze aby  było zdrowe i dobrze się rozwijało - odpowiedziałem i położyłem swoją dłoń na brzuszku Violi a ją samą pocałowałem w policzek.
- A jakie imiona wybierzemy? - zapytała spoglądając na nasze splecione na jej brzuchu dłonie.
- Hmm... jeśli to dziewczynka to może... Melania? - zaproponowałem.
- Melania Verdas. Podoba mi się - powiedziała z uśmiechem.
- A jeśli to chłopczyk to może Xabiani? - podsunąłem.
- O tym samym pomyślałam - powiedziała uśmiechnięta i mnie pocałowała. oddałem pocałunek.To wybieranie imion dla dziecka odciągnęło mnie od myślenia nad tym czy moi rodzice się zgodzą czy też położą kres memu szczęściu... Ale myśli powróciły. Okej Viola powiedziała że wyjedziemy i weźmiemy ślub w innym kraju a do BA powrócimy jako małżeństwo ale moi rodzice mogą go nie zaakceptować a w tedy straci  ono swoją ważność w świetle prawa. gdy o tym pomyślałem w moich oczach pojawiły się łzy, które zaczęły spływać po moich policzkach. Viola otarła je i zapytała:
- Co się dzieje Leosiu?
- Jeśli moi rodzice nie zaakceptują naszego małżeństwa to ono będzie nie... - nie mogłem dokończyć bo rozpłakałem się już na dobre. Viola mnie przytuliła a ja się w nią wtuliłem... może to głupie i śmieszne ale Viola nie śmiała się ze mnie tylko gładziła moje plecy i uspokajała mnie.
- Leoś...nie myśl o tym w taki sposób. W ogóle o tym nie myśl... Będzie dobrze... zgodzą się... zobaczysz że się zgodzą  - szeptała. Bardzo jej potrzebowałem. Nie wiem co bym zrobił gdyby Violi nie było w tym momencie obok mnie.

Violetta:

 Wiem o co chodziło Leonowi. jeżeli jego rodzice się nie zgodzą nasz ślub w świetle prawa będzie nie ważny. Jestem jednak dobrej myśli.... Leoś uspokoił się po jakiejś godzinie... jeszcze nigdy nie widziałam go w takim stanie... Spojrzał na mnie zaczerwienionymi od płaczu oczyma i spytał drżącym głosem:
- A ty się nie martwisz decyzją moich rodziców- po tych słowach ponownie się we mnie wtulił.
- Martwię się Leoś ale jestem dobrej myśli. Twoi rodzice to mądrzy ludzie. Porozmawiają i podejmą decyzję... jest jeszcze nadzieja w moim tacie. Jestem pewna że będzie próbował przekonać twoich rodziców do podjęcia dogodnej dla nas decyzji. Wszystko będzie dobrze. Obiecuję - powiedziałam kojąco gładząc Leona po plecach. Kiedy się uspokoił poszedł się umyć. Kiedy wrócił zajęłam jego miejsce w łazience. Umyłam się , przebrała w piżamę i zaniosłam ubrania Leona Oldze aby je wyprała i wysuszyła. Wzięłam z kuchni dwie szklanki soku pomarańczowego i talerzyk z kanapkami zrobionymi przez Olgite na tackę i poszłam na górę. Ja i Leoś zjedliśmy kolacje i wypiliśmy sok. Odniosłam tackę. Leon w tym czasie umył zęby i wrócił do łóżka, ja również poszłam umyć zęby i zmyłam makijaż o czym wcześniej zapomniałam i położyłam się obok Leosia. Objął mnie ramieniem a ja się w niego wtuliłam. zamknęłam oczy i zasnęłam.

                                                                  
Bardzo was przepraszam że tak długo nic nie było...
Na moje usprawiedliwienie powiem że nie miałam czasu aby przepisywać rozdziały a powodem jego braku była szkoła... zbliżają się egzaminy gimnazjalne, które zdaje w tym roku w związku z czym nauczyciele nas naciskają i obciążają kartkówkami i testami...
Raz jeszcze przepraszam i proszę o wyrozumiałość...
Mam nadzieję że warto było czekać na rozdział...

niedziela, 2 marca 2014

Rozdział 25

Violetta:

Tata całkiem nieźle zniósł to co usłyszał. Zmienił się na leprze i to na dużo lepsze. Zadał jeszcze kilka pytań i w końcu powiedział:
- Dobrze postaramy się wam pomóc z organizacją wesela i ślubu. Co do waszej przeprowadzki... dom macie kupiony i trwają w nim prace remontowe aby wam się podobał. Boje się tylko oto że nie znajdziecie wolnej sali weselnej... ale niedaleko jest piękna polana a Viola już jako mała dziewczynka mówiła że chciała by mieć wesele pod gołym niebem lub jak to ona mówiła plenerowe. Widzisz córciu... marzenia się spełniają.
- Dziękuję w imieniu moim i Violi - powiedział Leon.
- Więc tak... żeby wszystko sprawnie poszło i miało sens... a do soboty mamy mało czasu... Leonie powiedz rodzicom aby przyszli jutro koło 16:30 do nas do domu. Ty też przyjdź. Wtedy wszystko ustalimy kto co ma zrobić i załatwić. Dobrze? - zapytał tata.
- Oczywiście. Przekaże im kiedy tylko wrócą - odpowiedział Leoś.
- I jeszcze jedno. Nie powinieneś sam mówić rodzicom tego wszystkiego bo ich reakcja może być ... hmm ... gwałtowna. Wolałbym aby Viola była tam z tobą... tak dla bezpieczeństwa - powiedział tata a ja i Leon wytrzeszczyliśmy na niego oczy ze zdziwienia. " Ojciec się martwi o Leona ... Wtf? Czy ja o czymś nie wiem? Czy coś mnie ominęło?" - tyle pytań i żadnej odpowiedzi ... Ehh ... ciężka dola nastolatki żyjącej w swoim własnym świecie.

Leon:



 Wyszliśmy z Violą i ruszyliśmy do mojego domu. Nie wiem jak zareagują moi rodzice ... ojciec Violi ma trochę racji... mogą się zdenerwować ale przy Violi tego nie okażą. Najchętniej powiedział bym im tylko o tym że w sobotę chcę wziąć ślub z Violą ale moja narzeczona twierdzi że najlepiej powiedzieć im całą prawdę od razu a nie na raty...Może i ma rację . Boje się reakcji moich rodziców i tego że nie wyrażą zgody na nasz ślub a ja nie będę mógł nic z tym zrobić bo jestem nie pełnoletni. Viola chyba zauważyła że się denerwuję bo pogłaskała mnie po dłoni.
-Leoś... będzie dobrze. Spokojnie... jestem przy tobie i zawsze będę- powiedziała kojąco ciągle głodząc moją dłoń. Spojrzałem jej głęboko w oczy i zatonąłem w tym czekoladowym morzu spokoju i opanowania. Viola przybliżyła się do mnie i połączyła nasze usta w delikatnym pocałunku i pogładziła kciukiem mój policzek. Oddałem pocałunek a mnie ogarnął wyjątkowy spokój.
- Będzie dobrze - szepnęła kiedy się od siebie oderwaliśmy i w tym momencie do domu weszli moi  rodzice a mój spokój prysł jak bańka mydlana. Gwałtownie zerwałem się z kanapy a Viola dołączyła do mnie.
- Ja nie dam rady Violu - powiedziałem i zacząłem zmierzać w stronę mojego pokoju ale Viola złapała mnie za nadgarstek i przyciągnęła mnie do siebie.
- Będzie dobrze... Leoś dasz radę... wierzę w ciebie - szepnęła Viola splatając nasze palce. Wziąłem głęboki oddech i odwróciłem się w stronę kanapy na której siedzieli już moi rodzice.
- Mamo, tato chcielibyśmy wam coś ogłosić - zacząłem spokojnie.
- W takim razie słuchamy - powiedział mój tata.
- My... ja...Viola - zacząłem gubić się w słowach a moje serce przyśpieszyło swój rytm. Na moje szczęście Viola zachowała spokój i przejęła ode mnie pałeczkę.
- Państwo Verdas. Ja i Leon postanowiliśmy wziąć ślub w tę sobotę. Powodem naszego pośpiechu stał jest fakt iż jestem w ciąży a państwa syn jest ojcem dziecka. Oboje postanowiliśmy że najlepiej będzie jeżeli dziecko od samego początku będzie wychowywało się w pełnej rodzinie. Chcieli byśmy wiedzieć czy pomogą nam państwo w przygotowaniach. Jeśli się państwo postanowicie nam pomóc proszę aby stawili się państwo w moim domu o 16:30 . Tam odbędzie się zebranie dotyczące organizacji ślubu i wesela. Niech państwo się nad tym zastanowią nad tym na spokojnie. Ja i Leon już pójdziemy. Proszę się nie martwić Leon przenocuje w moim domu - powiedziała Viola nie dopuszczając moich rodziców do głosu. Po ostatnich słowach ruszyła do drzwi nieznacznie pociągnęła mnie za rękę więc ruszyłem za nią.
                                                              
Mamy rozdział 25...
Mam nadzieję że wam się podobał...

wtorek, 11 lutego 2014

Rozdział 24

Leon:

Będę ojcem. Moje marzenie się spełniło. Będę ojcem! Położyłem dłonie na biodra Violi i podniosłem ją do góry a ona oparła dłonie na moich ramionach. Zacząłem się  z nią kręcić dookoła śmiejąc się przy tym a Viola śmiała się razem ze mną. Byłem naprawdę szczęśliwy.
- Zamieszkaj zemną - powiedziałem kiedy postawiłem Violę na ziemi.
- Ale jak? - zapytała mocno trzymając się moich ramion aby nie stracić równowagi. Ja również mocno ją trzymałem z tego samego powodu.
- Normalnie. Weźmy ślub w tę sobotę i zamieszkajmy razem - powiedziałem radośnie.
- Leoś ale wszystko trzeba zaplanować i zorganizować. Niema mowy abyśmy się wyrobili wcześniej niż przed wakacjami - odpowiedziała i lekko się zachwiała a ja przyciągnąłem ją do siebie i namiętnie pocałowałem.
- Wszystko zaplanuję. Zaprosimy tylko najbliższych. Poprosimy o pomoc moich rodziców i twojego tatę oraz Angie i wszystkich którzy nam jeszcze do głowy wpadną. Wyrobimy się zobaczysz. - powiedziałem kiedy się od siebie oderwaliśmy. - Tylko zgódź się zemną zamieszkać - dodałem błagalnie.
- Nie Leoś. Nie pozwolę abyś sam się wszystkim zajmował. Też chcę mieć w tym swój udział. Zamieszkam z tobą ale dopiero po ślubie -  odpowiedziała Viola i namiętnie mnie pocałowała aja oddałem pocałunek.

Violetta:

Przystałam na propozycję Leosia bo bardzo chce być z nim 24 godziny na dobę i nie musieć się z nim żegnać. Pocałowałam go a on oddał mój pocałunek po czym mnie objął i podniósł a zarzuciłam mu ręce na szyję i się w niego wtuliłam. Uwielbiam mojego kochanego wariata i gdy bym musiała to poszła btm z nim nawet na koniec świata albo i dalej.
- Kocham cię mój warcie - powiedziałam tuląc się do niego.
- A ja ciebie moja księżniczko i zrobię wszystko abyś była szczęśliwa - powiedział i złączył nasze usta w namiętnym aczkolwiek delikatnym pocałunku jak by bał się że coś mi zrobi. Oddałam jego pocałunek i się uśmiechnęłam szeroko a on odwzajemnił mój gest ukazując te swoje dołeczki w policzkach. On chyba nie zdaje sobie sprawy co ten uśmiech zemną robi... Wspięłam się na palce z zamiarem pocałowania go. Leoś się z orientował o co mi chodzi bo nachylił się tak abym mogła całymi stopami stać na ziemi i jako pierwszy złączył nasze usta w czułym, namiętnym i niewątpliwie magicznym pocałunku który oddałam. Gdy się od siebie z ociąganiem odkleiliśmy, poszliśmy do mojego domu aby powiedzieć wszystkim o naszym postanowieniu. Bardzo się boję reakcji taty ale na wiadomość o ciąży zareagował lepiej niż się spodziewałam. Decyzja o wspólnym mieszkaniu dowodzi o odpowiedzialności Leosia za swoje czyny...

Leon:

Poszliśmy do domu Violetty poinformować wszystkich co postanowiliśmy i zapytać czy nam pomogą w organizacji ślubu i wesela. Wiem że Viola boi się reakcji ojca bo pan Castillo jest nie przewidywalny. Z ważywszy na to że ja i Viola jesteśmy nie pełno letni. Mam tylko nadzieję że Angie zareaguje jak German zacznie wrzeszczeć na Viole bo inaczej to ja będę zmuszony do interwencji. Na pewno stane po stronie Violi i będę ją bronił. To jest pewne jak to że żyje.
- Będzie dobrze - powiedziałem kiedy doszliśmy do domu Violi.
- Mam taką nadzieję. Na wieść że będzie dziadkiem się uśmiechnął i mnie przytulił więc może i teraz zareaguje podobnie - powiedziała z nadzieją i otworzyłam drzwi. Weszliśmy do środka i nikogo nie zastaliśmy więc poszliśmy do pokoju Violi aby obgadać co dokładnie im powiemy/ Po jakimś czasie usłyszeliśmy krzyk Angie brzmiący " Jesteśmy" więc ująłem dłoń Violi w swoją i zaczęliśmy schodzić na dół. Viola była przerażona bo bardzo mocno ściskała moją dłoń.
- Jestem tu i nie pozwolę aby stała ci się krzywda - szepnąłem Violi na ucho a ona w odpowiedzi posłała mi blady uśmiech i minimalnie zmniejszyła siłę uścisku. Gdy dotarliśmy do salonu Viola wzięła głęboki wdech i zamknęła na chwilkę oczy kiedy je otworzyła powiedziała:
- Angie, tato. Chcielibyśmy wam o czymś powiedzieć. To bardzo ważne
- W takim razie słuchamy - powiedział pan Castillo i zajął miejsce obok Angie.

Violetta:

Bardzo się boję im to powiedzieć ale nie mam wyboru.
- My ... ja .... Leon - gubiłam się w słowach. Na szczęście mój cudowny Leoś przyszedł mi na ratunek.
- Ja i Viola postanowiliśmy zamieszkać razem. Oczywiście po zawarciu związku małżeńskiego. Chcieli byśmy się pobrać w tą sobotę i chcieli byśmy poprosić o pomoc w organizacji ślubu i wesela - powiedział to tak spokojnie jak by mówił " Ja i Viola postanowiliśmy zjeść popcorn"
- Yyy ... nie sądzicie że to trochę zbyt szybko. Jesteście niepełnoletni i żadne z was nie skończyło szkoły. Z czego wy się utrzymacie? - dopytywał tata jednak nie podniósł głosu, był spokojny i opanowany.
- Rozumiem twoje obawy. Jeśli będzie trzeba zrezygnuję z nauki w studiu i znajdę pracę. Wiem że nie skończyliśmy osiemnastu lat i nie uzyskaliśmy pełnoletności ale sądzę że lepiej będzie jeżeli dziecko wychowywać się będzie od samego początku w pełnej rodzinie. Co do tępa to owszem jest szybkie zwłaszcza że ślub planowaliśmy dopiero we wakacje ale zaistniałe okoliczności sprawiły że te plany uległy zmianie. Chcę aby Viola była szczęśliwa i bezpieczna. Tego samego pragnę dla dziecka - tłumaczył Leoś ze stoickim spokojem.
- No dobrze. A twoi rodzice Leonie wiedzą? - zapytał tata po chwili milczenia.
- Jeszcze nie ale dziś wracają więc im powiem - odpowiedział Leoś nadal zachowując spokój.
                                                                                  
Mamy rozdział z numerem 24.
Mam nadzieję że się podoba...
Według mnie mógłby być lepszy...
Dziś bez zdjęć bo nie znalazłam odpowiednich  

czwartek, 6 lutego 2014

Rozdział 23

Violetta:

Obudziłam się o wpół do jedenastej. Wykonałam wszystkie poranne czynności. Ubrałam różowe dresy i biały t-shert z jakimś mało ważnym nadrukiem i boso zeszłam na dół uwielbiam czuć chłodu podłogi na bosych stopach. W całym domu panowała kompleta cisza. wszyscy z pewnością spali. Nalałam sobie do szklanki sok pomarańczowy i zrobiłam tosta z dżemem brzoskwiniowym. Usiadłam na taborecie i zaczęłam konsumować moje późne śniadanie. Kiedy kończyłam pić sok do kuchni weszła moja ciocia.
- Dzień dobry Violu - przywitałą mnie szerokim uśmiechem.
- Dzień dobry Angie - odpowiedziałam bez entuzjazmu.
- Czemu jesteś smutana? - zapytała siadając obok mnie.
- Boje się reakcji taty - odpowiedziałam i przytuliłam się do Angie.
- Będzie dobrze - powiedziała gładząc mnie po włosach.   - Tak myślisz? - zapytałam podnosząc na nią wzrok.
- Oczywiście. Powiemy mu po śniadaniu dobrze? - zapytała Angie wstając z taboretu.
- Dobrze. To ja idę do siebie -powiedziałam i poszłam do pokoju.

Leon:

obudziłem się koło jedenastej. Wypełznąłem z łózka i zawlokłem swoje zaspane ciało do łazienki gdzie wziąłem długi orzeźwiający prysznic. Założyłem strój sportowy. Zjadłem śniadanie, umyłem zęby i wyszedłem się dotlenić i pobudzić krążenie( czytaj poszedłem do parku pobiegać). Po jakimś czasie usiadłem na jednej z parkowych ławek i zacząłem obserwować bawiące się dzieci, szczęśliwych rodziców spacerujących z wózkami i matki karmiące dzieci mlekiem w proszku czy jak to się tam nazywa. " Kurcze. Też chciał bym mieć dziecko. Taką malutką istotkę śmiejącą się radośnie z błahostek i przytulającą się do ciebie kiedy jej się umyśli". Tak wiem... to może wydawać się dziwne... zwłaszcza że za kilka dni mam dopiero osiemnaste urodziny i całe życie mam jeszcze przed sobą a ja o dziecku myślę... ale taka jest prawda i nic jej nie zmieni. Wstałem z ławki i ruszyłem do domu.

Violetta:

 Koło pierwszej do mojego pokoju przyszła Angie i zapytała czy jestem gotowa powiedzieć ojcu prawdę. Pokiwałam twierdząco głową i zaszłyśmy na dół trzymając się za ręce. Tata siedział na kanapie w salonie i przeglądał jakieś papiery. Stanęłyśmy przed nim i Angie zaczęła:
- German musimy ci o czymś powiedzieć. To bardzo ważne.
- Więc o co chodzi? - zapytał tata odkładając papiery na stolik. Ja i Angie wymieniłyśmy spojrzenia mówiące "teraz" i chórem powiedziałyśmy:
- Jestem w ciąży - tata wytrzeszczył na nas oczy. Krew odpłynęła mi z twarzy.
- Że ty Angie to rozumiem ale ty Violu jak?... gdzie? ... z kim? - tata nie bardzo wiedział jakie pytanie ma postawić aby było słuszne.
- Z Leonem - szepnęłam z przerażeniem. 
- Skoro tak to chyba nie mam się co denerwować. To dobry dzieciak. Wie? - wypowiedź taty mnie z szokowała. podbiegłam do niego i się przytuliłam a on mnie objął.
- Nie - odpowiedziałam na pytanie taty.
- To musisz mu powiedzieć Violu. Leon to dobry chłopak i cię nie zostawi samej z dzieckiem - powiedział tata gładząc mnie po plecach.
- Dobrze. Idę do niego zadzwonić i się z nim umówię żeby mu powiedzieć - powiedziałam odrywając się od taty i poszłam na górę. Przebrałam się w to:
 i zadzwoniłam do Leona.

Leon:

 Siedziałem w pokoju i grałem na gitarze gdy usłyszałem  refren " Abla si puedes" w wykonaniu Violi i wiedziałem już kto dzwoni. Wyświetliło mi się też zdjęcie:
i podpis " Vilu<3"
Od razu odebrałem:
Rozmowa telefoniczna:
Leon: - Hej Violu.
Violetta: - Hej Leoś.
L: - Czemu jesteś smutna?
V:- Bo nie wiem jak zareagujesz.
L: - Jak zareaguję na co?
V: - To nie jest rozmowa na telefon. Spotkajmy się za godzinę w miejscu w którym mi się oświadczyłeś. Tam wszystko ci wytłumaczę. Dobrze?
L: - Oczywiście. Do zobaczenia kochana.
V: - Na razie Leoś. 
Zakończyła połączenie. " O co może chodzić?" - to pytanie nie dawało mi spokoju. Nie wiedziałem czy mam się bać tego co Viola chce mi powiedzieć czy nie. Przebrałem się w jeansy i niebieską koszulę w kratkę a na stopy włożyłem czarne skejty i  ruszyłem do umówionego miejsca.

Violetta:

Czekam na Leona w umówionym miejscu. Przyszłam sporo wcześniej aby ułożyć sobie w głowie jakąś wypowiedź w której zawrę informacje o ciąży. Siedzę i myślę, a im więcej myślę tym większą pustkę mam w głowie.W pewnym momencie ktoś usiadł obok mnie. Był to Leon bo któż by inny. Poznałam go po perfumach. Pocałował mnie w policzek i zapytał:
- To co takiego chciałaś mi powiedzieć ślicznotko?
- Chciałam ci powiedzieć że ja ... - spanikowałam i nie dokończyłam.
- Że ty co? - zaniepokoił się Leoś.
- Że ... jestem w ciąży - przy ostatnich słowach z ciszyłam głos niemal do szeptu.
- To znaczy że będę ojcem?? - zapytał niepewnie Leon a ja spojrzałam na niego i powiedziałam:
- Tak - po czym uciekłam wzrokiem w kierunku trawy.
- Będę ojcem!! - wykrzyknął uradowany i nim się zorientowałam znalazłam się na jego rękach a on kręcił się dookoła krzycząc " Jupi!!" czy coś w tym rodzaju.
- Puść mnie wariacie!! - krzyczałam przez śmiech. Leon nic sobie z tego nie robił tylko zaczął się kręcić jeszcze szybciej.
- Proszę. Puść mnie - powiedziałam a Leoś postawił mnie na ziemię i pocałował z uczuciem większym niż kiedykolwiek wcześniej. Oddałam pocałunek.
                                                                                                        
Prezentuję rozdział 23.
Mam nadzieję że wam się spodoba.

poniedziałek, 3 lutego 2014

Rozdział 22

Violetta:

Leon mnie pocałował bardzo namiętnie i bardzo mi się to podobało. W chwili gdy złączył nasze usta w tym niesamowitym pocałunku przez moje ciało przeszedł bardzo przyjemny dreszcz. Nim się od siebie oderwaliśmy usłyszałam w okół nas gromkie brawa i okrzyk "gorzko" wydobywający się z ust ... mojego taty. Gdy się od siebie oderwaliśmy tata podszedł do nos, podparł się pod boki i powiedział:
- Tylko na tyle cię stać Leon? Bardzo mnie rozczarowałeś chłopcze - i zaczął się śmiać tak jak i reszta zgromadzonych. Ja i Leon wymieniliśmy pytające spojrzenia i również zaczęliśmy się śmiać. Po chwili Leon się uspokoił i powiedział:
- Stać mnie na więcej ale nie przy świadkach - i uśmiechnął się łobuzersko.
- To dobrze że cenisz sobie prywatność - zaśmiał się tata i poklepał Leosia po plecach. Wyszliśmy przed dom stały tam dwie limuzyny. Jedna czarna a druga biała. Do białej wsiadłam ja, Angie, Olga i mama Angie Angelica. Do czarnej wsiadł mój narzeczony, mój tata, Ramalo i Antonio który od niedawna był ojczymem Angie. Ruszyliśmy do kościoła. Pierwsza jechała limuzyna z panem młodym przyozdobiona białymi różami. Nasza jechała tuż za nią przyozdobiona w czerwone róże. Białe symbolizują szczęście, wierność, czystość i szacunek. Natomiast czerwone miłość, uczciwość, odpowiedzialność i szlachetne zamiary. Tak przynajmniej powiedziała moja babcia.

Leon:

 Zachowanie pana Castillo bardzo mnie zdziwiło. Pogrążony w rozmyślaniach nad tym co sprawiło że tak się zmienił nie zauważyłem że dotarliśmy już pod kościół. Z zamyślenia wyrwał mnie Ramalo pytając:
 - Jak długo karzesz Violi czekać na otwarcie drzwi?
- Yyy... wcale nie karze jej czekać - powiedziałem i pospiesznie opuściłem pojazd. Niemal podbiegłem do do limuzyny w której siedziała Viola i otworzyłem drzwi po jej stronie. Uśmiechnąłem się i podałem jej rękę a ona odwzajemniła uśmiech i ujęła moją dłoń po czym ostrożnie wysiadła z samochodu. W taki sam sposób Antonio pomógł wysiąść Angelice z którą ruszyłem do kościoła. Drużbą Germana był kuzyn Vilu Federico o którego jakiś czas temu byłem cholernie zazdrosny.

Violetta:

 Leon i moja babcia są już w kościele jak również tata, Ramalo,Olga i reszta gości, Ja wraz z Angie i Antoniem stoimy przed kościołem i za chwilę robimy wielkie wejście. Ja jestem odpowiedzialna za niesienie trenu suki ślubnej mojej cioci. Antonio ma ją wprowadzić do kościoła. Jeszcze ostatnie poprawki i idziemy.
Idziemy przez kościół aż do ołtarza. Antonio pocałował Angie w policzek i odszedł. Przejęłam od Angie bukiet czerwonych róż i stanęłam na przeciwko Federa. Ksiądz powiedział co miał powiedzieć i przeszedł do przysięgi którą  jako pierwsza składała Angie w mysl zasady "Kobiety mają pierwszeństwo"
- Ja Angeles Saramego biorę sobie ciebie Germanie Castillo za męża i ślubuję si miłość,wierność i uczciwość małżeńską oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci. Tak mi dopomóż Panie Boże wszech mogący i wszyscy święci. - Po Angie przyszedł czas na tatę.
- Ja German Castillo biorę sobie ciebie Angeles Saramego za żonę i ślubuje ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci - przy tych słowach w oczach taty pojawiły się łzy. Nie dziwię mu się w końcu już wypowiadał te słowa do mamy i wiadomo co się wydarzyło. Tata opanowała się i dokończył - Tak mi dopomóż Panie Boże wszechmogący i wszyscy święci. - Nałożyli sobie obrączki. Ksiądz powiedział:
- Możesz pocałować pannę młodą - a tata popatrzył na mnie wzrokiem mówiącym "patrz i się ucz" później to samo spojrzenie przeniósł na siedzącego w pierwszym rzędzie Leona i złączył swoje usta z ustami Angie a zebrani goście zaczęli klaskać.

Leon:

 Po ceremonii ślubnej opuściliśmy kościół i udaliśmy się na wesele.Razem z Violą zaśpiewałem "Podemos" jako piosenkę na pierwszy taniec. Potem zeszliśmy ze sceny a ja poprosiłem Violę do tańca, leciała wolna i romantyczna piosenka.
- Zatańczysz ze mną? - zapytałem z uśmiechem.
- Z przyjemnością - odpowiedziała Vila uśmiechając się do mnie. Podałem jej rękę jak pod kościołem, ona ją ujęła i poprowadziłem ja między inne tańczące pary. Przytuliliśmy się do siebie i zaczęliśmy powoli tańczyć.
- Kocham cię - wyszeptałem Violi do ucha i delikatnie ja pocałowałem.
- Ja ciebie też - odpowiedziała moja narzeczona i oddała mi  pocałunek. Potem jeszcze trochę potańczyliśmy i pośpiewaliśmy. Gdy wybiła północ rozpoczęły się oczepiny. Kiedy Angie miała rzucać welonem szła spokojna melodia a wszystkie niezamężne dziewczęta utworzyły krąg w okół pary młodej. Moja Violcia też w nim była. W pewnym momencie Angie rzuciła welon za siebie który wylądował na głowie zdezorientowanej Vilu. Angie jej go wpięła i przyszła pora aby kawalerowie utworzyli krąg. W pewnym momencie krawat pana Castillo "założył się na moją szyję. Później Viola i ja  mieliśmy się całować,co nie było dla nas problemem. Gdy się od siebie niechętnie oderwaliśmy po "pobiciu rekordu sali w ilości pocałunków" Viola powiedziała:
- Moim zdaniem to było zaplanowane. Na pewno się umówili kiedy mają rzucać - zgadzałem się z tym. Po oczepinach jeszcze trochę tańczyliśmy a koło drugiej nad ranem wesele się skończyło i wszyscy pojechaliśmy do swoich domów. W szedłem do pokoju i zasnąłem w ubraniu.
                                                                               
Mamy rozdział 22 i długo wyczekiwany ślub Angie i Germana...
Mam nadzieję że się podoba...
 

piątek, 31 stycznia 2014

Rozdział 21

Ten rozdział dedykuję mojej siostrze Natalii. 
Bez ciebie nie odnalazła bym sposobu aby ubrać myśli w słowa. 
Jesteś wspaniała jako siostra i przyjaciółka.
Dziękuje że mnie wspierasz.
Dobra końce mojego gadania...
Przechodzimy do rozdziału.

Violetta:

 Obudziłam się koła 23 i pobiegłam do toalety. Miałam potworne mdłości ale nie bolał mnie brzuch. Po jakimś czasie przyszła Angie i spytała:
- Co się dzieje Violu?
- Mam mdłości - odpowiedziałam i pobiegłam do ubikacji.
- Stresujesz się? - zapytała Angie gdy wróciłam.
- Nie. Angie tu chyba chodzi o coś innego - powiedziałam.
- Ale o co? Jesteś chora? - zaniepokoiła się moja ciocia.
- Nie... Wczoraj  Leon mi się oświadczył. Później poszliśmy do jego domu i no...ten...yyy... - nie bardzo wiedział jak mam to powiedzieć mojej cioci - i ... no.. ten... tego... yyy... zrobiliśmy TO i chyba jestem w ciąży. - wydukałam i ponownie ruszyła odwiedzić toaletę.
- Zaraz się przekonamy - powiedziała ciocia gdy przekroczyłam próg mojego pokoju. Wyminęła mnie w drzwiach i poszła do sypialni gdzie od jakiegoś czasu sypiała razem z tatą. Po kilku minutach wróciła i podała mi pudełko z testem ciążowym.
- Zrób go i będziemy miały pewność - powiedziała. Posłuchałam jej i poszłam do łazienki. Zrobiłam ten test, odczekałam kilka minut i sprawdziłam. Wynik był pozytywny. Zalana łzami wybiegłam z łazienki i skierowałam się do pokoju. Kiedy tylko przekroczyłam próg pokoju, podbiegłam do siedzącej na moim łóżku Angie, usiadłam obok cioci i się w nią  wtuliłam. Ona o nic nie pytała tylko jeszcze mocniej mnie przytuliła.
- Jak ja mam to powiedzieć tacie Angie? No jak? - zapytałam przez łzy odsuwając się od cioci.
- Mam pomysł. Powiemy mu razem w niedzielę. Dobrze?- zaproponowała Angie z uśmiechem.
- Razem? To znaczy że ty też? - zapytałam a ona skinęła głową na tak.
- Dobrze razem mu powiemy. Bardzo się cieszę - powiedziałam i się uśmiechnęłam co Angie odwzajemniła po czym zapytała:
- To dlaczego płakałaś?
- Pierwszy powód jest taki że boję się reakcji taty i Leona a drugi taki że nie jestem pewna czy będę dobrom mamą - powiedziałam i przytuliłam się do Angie.
- Wszystko się ułoży - powiedziała i pogładziła moje włosy. - A teraz idziemy spać i widzimy się o czwartej tak? - zapytała po chwili.
- Tak o czwartej i ani sekundy później - odpowiedziałam. Angie wyszła a ja poszłam spać.

Leon:

Obudziłem się wpół do czwartej. Viola już pewnie nie śpi. Zadzwonię do niej i z nią porozmawiam. Tęsknie za jej głosem. Wybrałem numer  i czekałem aż obierze.
- Halo - usłyszałem zaspany głos. Pewnie jeszcze spała.
- Obudziłem cię? Jeśli tak to przepraszam ale myślałem że już nie będziesz spała bo jest w pół do czwartej a o czwartej miałaś wziąć Angie w obroty - wytłumaczyłem się.
- Obudziłeś ale nie przepraszaj. Tak w ogóle to dziękuję za pobudkę mój najsłodszy, najukochańszy i najprzystojniejszy budziku na ziemi - powiedziała Viola a się uśmiechnąłem słysząc to.
- Kocham cie Leoś. Co ja bym bez ciebie zrobiła?
- Też cię kocham. Zaspała byś na ślub cioci... Dobra nie przeszkadzam w szykowaniu panny młodej. Do zobaczenia o 10:30.
- Tak do zobaczenia. - powiedziała i zakończyła połączenie. Opadłem na poduszki i wróciłem do śnienia o mojej ukochanej.

Violetta:

Zadzwonił mój telefon " Kto do pana diabła śmie mnie budzić w środku nocy"  - pomyślałam i odebrałam  nie patrząc kto był na tyle odważny aby przerwać mi sen o moim księciu. Okazało  że mój sen śmiał przerwać nie kto inny jak mój narzeczony. Leonek uświadomił mi że nie mogę dłużej pozostać w łóżku więc gdy zakończyłam połączenie wyskoczyłam spod cieplutkiej kołderki i popędziłam do łazienki. Wzięłam zimny prysznic który błyskawicznie przywrócił mnie do "świata żywych". Ubrałam dresy oraz jakiś t-shert i poszłam obudzić Angie. Jej sukienka była schowana w pokoju mamy bo tata nigdy tam nie zaglądał. W tym pomieszczeniu znajdowało się również wszystko co mogło by mi się przydać podczas "robienia Angie na bóstwo". Po dwóch minutach siedziałyśmy obie zamknięte na klucz w pokoju mamy.
  Po sześciu godzinach szykowania dokonywałam ostatnich poprawek swojego makijażu jak i makijażu Angie. Miałam na sobie  ten zestaw:

Tą sukienkę mama miała podczas kolacji zaręczynowej jej i taty. Włosy upięłam tak jak wczoraj na randkę z Leonkiem i zrobiłam lekki makijaż. Angie miała zrobioną taką fryzurę jak na zdjęciu w katalogu fryzur ślubnych:
Punktualnie o 10: 30 opuściłyśmy pokój mamy i zaczęłyśmy schodzić powoli na dół w rytm muzyki płynącej z głośników. Ja szłam pierwsza a Angie kilka kroków za mną ( to było zaplanowane przeze mnie, Olgitę i oczywiście pannę młodą aby zrobić tacie troszeczkę na złość).

Leon:

 Violetta wyglądała nieziemsko. Oczywiście nie tak zniewalająco jak Angie bo druhna nie może wyglądać lepiej od panny młodej.  To oczywiste. W pewnym momencie zamiast Angie ujrzałem  Violę. Moja Viole z szerokim uśmiechem kroczącą z tą swoją gracja baletnicy w suki ślubnej. Nagle ktoś pstryknął mi palcemi przed oczami. Tym kimś była moja narzeczona.
- Leoś? Wszystko w porządku?- zapytała troskliwie patrząc mi głęboko w oczy. Ja również patrzyłem w te jej duże, cudowne, czekoladowe , głębokie oczęta i w pewnym momencie rozpłynąłem się w nich zapominając o całym świecie i złączyłem moje usta z rozkosznymi ustami Violi w pocałunku pełnym namiętności. Kiedy się od niej niechętnie odkleiłem odpowiedziałem na pytanie które zadała mi przed naszym pocałunkiem szepcząc do jej ucha :
- Teraz już tak.

sobota, 25 stycznia 2014

Rozdział 20

Violetta:

 Leon mi się oświadczył!!! Nie mogłam  wydusić słowa... Gdy mi się w końcu udało powiedzieć "Tak" mój kochany wariat założył mi na palec pierścionek,wziął mnie na ręce i zaczął się zemną obracać dookoła. Kiedy mnie wreszcie postawił, złożył na moich wargach namiętny pocałunek który natychmiast oddałam. Zaczęły grać świerszcze a ja i Leoś całowaliśmy się zalani srebrnym blaskiem księżyca. Ta chwila była cudowna,romantyczna,magiczna...i długo by jeszcze można wymieniać a i tak słowa nie wyraziły by tego jak się oboje czuliśmy  w tym momencie. Gdy się od siebie oderwaliśmy z ogromnym ociąganiem, zebraliśmy rzeczy i poszliśmy do domu Leona. Gdy weszliśmy Leoś odstawił kosz na podłogę, zamknął drzwi na klucz i zaczął mnie namiętnie całować. Oddawałam każdy jego pocałunek. Po chwili Leon wziął mnie na ręce i nie przestając mnie całować skierował się na schody a później do swojej sypialni. Usiadł na łóżku a ja usiadłam okrakiem na jego kolanach zwrócona twarzą do niego. Popchnęłam go lekko co sprawiło że opadł na łóżko. Pochyliłam się nad nim i przyssałam się do jego szyi robiąc pokaźną malinkę. Leon oddał mi tym samym i zaczął całować moją szyję a później przeniósł się na mój dekolt. Jego dłonie rozpoczęły poszukiwania zamka mojej sukienki. Palce moich dłoni zręcznie rozpinały guziki jego marynarki a potem koszuli. Po krótkiej chwili obie wylądowały na podłodze a do nich dołączyła moja sukienka. Po kilku sekundach do stosiku dołączyły spodnie Leona. W ciągu następnych sekund pozbyliśmy się reszty naszej garderoby. Leon mocno mnie do siebie przyciągnął i wpił się w moje usta z tak ogromną namiętnością iż na chwilę straciłam oddech. Po chwili do pocałunków dołączył swój język, ja nie pozostałam dłużna. Nasze języki nie walczyły o dominacje... one dopełniały się w dynamicznym tańcu... Co było dalej to już chyba jasne...
 Kochaliśmy się długo i bardzo intensywnie. W końcu około trzeciej nad ranem (sądząc po kolorze nieba) zasnęliśmy wtuleni w siebie nawzajem.

Następnego dnia:

Leon:

 Obudziłem się jako pierwszy. Viola spała wtulona we mnie. Spojrzałem na zegar wiszący na ścianie. Wskazywał wpół do jedenastej." No pięknie zaspaliśmy na zajęcia. Trudno się mówi. Było warto...Najwyżej się nam dostanie ochrzan"- pomyślałem i uśmiechnąłem się do siebie. Ostrożnie wyplatałem się z objęć słodko śpiącej  Violi. Poszedłem do łazienki i wykonałem poranne czynności. Ubrany w czarny t-shert i jeansy zszedłem do kuchni gdzie zabrałem się za przygotowanie śniadania, które składało się z: gofrów z bitą śmietaną,owocami i polewą czekoladową i koktajlu z pomarańczy, kiwi i bananów ( ulubionych owoców Violi).















Ułożyłem wszystko na tacy i dodałem ozdobę w postaci dwóch rozwiniętych pączków czerwonych róż na których znajdowały się kropelki porannej rosy...

Wziąłem tacę i skierowałem się do pokoju. Kiedy tam wszedłem Viola jeszcze spała. Odstawiłem tacę na szafkę obok łóżka i postanowiłem obudzić moją księżniczkę. Usiadłem na brzegu łóżka, pochyliłem się nad twarzą mojej ukochanej i złożyłem na jej słodkich ustach namiętny pocałunek.
- Śniadanie do łóżka dla przyszłej pani Verdas - powiedziałem kiedy otworzyła swoje cudne czekoladowe oczy i postawiłem tacę na łóżku.
- Dziękuję. Jesteś cudowny. Zjesz ze mną? - zapytała spoglądając na dwie szklanki i dwa talerze ustawione na tacy.
- Nie musisz mi dziękować bo to ja powinienem dziękować Bogu że cię mam i jegrze mógłbym ci odmówić zjedzenia wspólnego śniadania. No jak? Nie mógłbym - powiedziałem i usiadłem obok niej.
- Kocham cię - powiedziała gdy skończyliśmy jeść.
- Ja też cię kocham - powiedziałem i ją pocałowałem, oddała pocałunek po czym wstała owinięta kołdrą, zebrała swoje rzeczy i poszła do łazienki aby "się ogarnąć". Choć dla mnie ona zawsze wygląda pięknie. Gdy wyszła z łazienki podbiegła do mnie i mnie przytuliła a ja odwzajemniłem przytulasa.
- Dziękuję że jesteś tylko mój - powiedziała i mnie pocałowała w usta. Oddałem pocałunek i powiedziałem:
- Zawsze do twoich usług - i złączyłem nasze usta w delikatnym aczkolwiek namiętnym pocałunku.
Kiedy się od siebie odkleiliśmy Viola posmutniała.
- Co sprawia że moja królewna jest smutna? - zapytałem parząc głęboko w cudne oczy mojej narzeczonej.
- Fakt że muszę iść do domu i opuścić twój pałac królewiczu Leonie - odpowiedziała ze smutnym uśmiechem.
- W takim razie umilę ci czas powrotu do domu swoim towarzystwem - powiedziałem ujmując jej dłoń. Zaszliśmy na dół i poszliśmy do domu Violi. Stwierdziła że niema sensu iść dzisiaj na zajęcia. Kiedy doszliśmy pod dom Violi chciałem dać jej buziaka i wrócić do domu ale Viola pociągnęła mnie za rękę i powiedziała:
- Nigdzie nie idziesz! Zostajesz zemną dopóki Angie, tata jak również Ramalo nie wrócą z pracy i nie powiemy im wszystkim o naszych zaręczynach.
- To może pójdziemy na spacer - zaproponowałem.
- Dobrze tylko się przebiorę - powiedziała zamykając za nami drzwi.
- Jestem Olgusiu! - rzykneła Viola i pociągnęła mnie za rękę w stronę schodów. Przebrała się w to:
i poszliśmy na spacer.

Violetta:

 Kiedy wróciliśmy ze spaceru było wpół do piątej ( po południu) więc  wszyscy powinni już  być. Tak też było. Wszyscy razem zjedliśmy obiad. Gdy skończyliśmy jeść ja i Leon podnieśliśmy się z naszych miejsc aby poinformować wszystkich o naszych zaręczynach.
- Ja i Leon chcielibyśmy wam coś powiedzieć. -kiedy wypowiedziałam te słowa oczy zebranych zwróciły się w naszym kierunku.
- Słuchamy - powiedział tata przeskakując wzrokiem to na mnie to na Leona.
- My... ja... Leon... - gubiłam się w słowach. Na ratunek przybył mi mój książę mówiąc:
- Ja i Vilola jesteśmy zaręczeni.
- Gratuluję - powiedzieli wszyscy chórem.
-Kiedy planujecie ślub? - zapytał tata z uśmiechem.
- Pod koniec wakacji - odpowiedział Leoś.
- To świetnie. Twoi rodzice już wiedzą? - zapytał Leona mój tata.
- Yyy nie zamierzam i powiedzieć wieczorem - odpowiedziała mój chłopak... poprawka narzeczony.
- Dobrze. Porozmawiam z nimi po moim ślubie jak się skończy to zamieszanie i kupimy wam dom z waszych marzeń i urządzimy go według waszych upodobań. Wy zajmijcie się planowaniem ślubu i wesela. Niczym innym się nie przejmujcie - powiedział tata a ja wytrzeszczyłam na niego oczy ze zdziwienia. Kiedy już minął szok reakcją taty poszłam z Leosiem do mojego pokoju. Posiedzieliśmy trochę rozmawiając o wszystkim i o niczym oraz śmiejąc się z różnych rzeczy, wspomnień i dowcipów. Później zjedliśmy kolację i Leon poszedł do domu. Ja się umyłam, wykonałam szybki wpis do pamiętnika i poszłam spać bo jutro muszę wstać o czwartej rano aby wyszykować Angie do ślubu z tatą.
                                                                                                                                                          
Prezentuję wam rozdział 20!
Mam nadzieję że wam się spodoba ...
Według mnie wyszedł całkiem fajnie i tak jak wyjść miał.
Pierwszy raz od... bardzo dawna podoba mi się coś co napisałam...
Teraz może być już tylko lepiej prawda??

niedziela, 19 stycznia 2014

Rozdział 19

Leon:

Obudziłem się równo o siódmej. Miałem jeszcze tyle do przygotowania a czas tylko do 16:00. Ubrałem się zjadłem szybkie śniadanie i umyłem zęby. Naszykowałem sobie ubranie a mianowicie ciemne jeansowe rurki, błękitna koszulę, do tego marynarkę w odcieniu spodni oraz czarne skejty. Poszedłem do jubilera i wybrałem pierścionek dla Violi:
Miałem już kupione pudełeczko w kształcie serca. Z wierzchu było czerwone i aksamitne a w środku białe i jedwabne. Włożyłem pierścionek do pudełeczka, zapłaciłem i wyszedłem.Poszedłem do kwiaciarni i odebrałem zamówiony bukiet. Gdy wszedłem do domu wstawiłem kwiaty do wazonu a pierścionek schowałem do wewnętrznej kieszeni marynarki aby go nie zapomnieć. Zszedłem na dół i skierowałem się do kuchni gdzie znalazłem swój telefon. Wysłałem  Violi sms-a Następującej treści: 
Violu przyjdę po ciebie o 16 i zabiorę cię w sekretne miejsce.
Zawsze twój. Leon<3
i zabrałem się za przygotowywanie jedzenia na piknik.

Violetta:

 Dostałam sms-a od Leosia z informacją że o 16 zabiera mnie w jakieś sekretne miejsce. Jestem bardzo ciekawa co on znowu wymyślił. Za dwa dni ślub taty i Angie. Bardzo się z tego cieszę. Jestem odpowiedzialna za umalowanie i uczesanie panny młodej... Zeszłam na dół. Angie i tata rozmawiali o organizacji ślubu. Postanowiłam zapytać tatę czy mogę iść z Leonem 16.
- Tato bo o 16 ma przyjść po mnie Leon. Nie będziesz miał nic przeciwko temu? - zapytałam niepewnie.
- Oczywiście że nie - odpowiedział i się do mnie uśmiechnął.
- To ja idę się szykować - powiedziałam i poszłam na górę. Tak wiem że mam jeszcze dużo czasu bo dopiero 11 ale nie wiem w co mam się ubrać bo nie bardzo wiem co ten mój kochany wariat Leoś zaplanował. Przekopałam całą szafę... w końcu postanowiłam założyć to:
Zanim się ubrałam poszłam umyć włosy i zaczęłam kombinować z fryzurą... W końcu postanowiłam że  upnę włosy w taki sposób jak na zdjęciu ślubnym mamy:
Gdy kończyłam wymyślać jak upnę włosy była 14. Pobiegłam do pokoju, ubrałam wcześniej naszykowane ubrania, ułożyłam włosy i zrobiłam lekki makijaż. Za pięć minut będzie Leon. Spakowałam więc do torebeczki klucze, portfel i wyłączony telefon.

 Leon:

 Punktualnie o 16 zadzwoniłem do drzwi domu Violi, otworzył mi pan German.
- Dzień dobry - przywiałem się.
- Dzień dobry Leonie - odpowiedział pan Castillo.
- Ja po Violę - powiedziałem.
- Violu Leon przyszedł! - zawołał.
- Już schodzę - usłyszałem głos mojej ukochanej i po chwili z gracją z chodziła po schodach. Wyglądała cudownie jak zawsze z resztą.
- Hej ślicznotko - powiedziałem gdy zeszła i pocałowałem ją w policzek.
- Hej przystojniaku - odpowiedziała uśmiechając się do mnie.
- Mam coś dla ciebie - powiedziałem i podałem jej kwiaty.
- Są cudowne. Dziękuję - powiedziała, wstawiła bukiet do wazonu, pożegnała się z domownikami, chwyciła mnie za rękę i wyszliśmy.
- To gdzie idziemy? - zapytała się mnie Viola kiedy odeszliśmy już trochę od jej domu.
- Do sekretnego miejsca i chciałbym abyś zamknęła oczy - powiedziałem a ona wykonała moje polecenie. Wziąłem ją na ręce.Viola zaczęła mówić:
- Leoś...
- Nie otwieraj oczu - przerwałem jej a ona posłusznie schowała twarz w moim torsie. Gdy doszliśmy do miejsca będącego  celem naszej podróży postawiłem Vilu delikatnie na ziemi i wyszeptałem:
- Teraz już możesz otworzyć oczy - wykonała moje polecenie i wykrzyknęła z zachwytem:
- Leoś tu jest przepięknie!!
- Wiem. Przychodzę tu kiedy jest mi smutno. To miejsce sprawia że staje się szczęśliwy - powiedziałem i poprowadziłem ją na mięciutki koc rozłożony pod drzewem różanym. Usiedliśmy obok siebie i przytulając się do siebie obserwowaliśmy łabędzie. Żadne z nas się nie odzywało... Gdy te piękne ptaki odfrunęły zabraliśmy się do konsumowania przekąsek karmiąc się nawzajem. Nalałem do kieliszków czerwone wino i wznieśliśmy nimi toast brzmiący : Za nas i nasze szczęście. Gdy zapadł zmrok a na niebie pojawiły się gwiazdy Viola wstała z koca i patrzyła na spokojną tafle jeziora oświetloną blaskiem księżyca. "To ten moment" - pomyślałem. Podniosłem się z koca, stanąłem przed Violą a po chwili uklęknąłem przed nią na jedno kolano. Na wyciągniętej w jej kierunku dłoni ułożyłem otwarte pudełeczko z pierścionkiem, spojrzałem jej głęboko w oczy i zacząłem swoją przemowę:
- Tyle czasu chodząc z tobą, pamiętam dzień w którym cię poznałem. Miłość się we mnie urodziła a twój uśmiech mnie nauczył, że za chmurami zawsze będzie słońce. Zdradzę tobie, że bez ciebie nie mogę żyć. Światłem na drodze jesteś dla mnie. Chcę patrzeć na ciebie. Chcę śnić o tobie. Chcę przeżyć z tobą każdą chwilę. Jesteś dla mnie całym światem; słońcem,wodą,powietrzem. Gdy jestem z tobą wszystko inne traci sens a czas staje w miejscu. Jesteś moim drogowskazem i światełkiem w ciemnościach. Teraz już wiem że od dziś chcę dzielić z tobą wszystkie moje sny, zasypiać i budzić się przy tobie do końca swoich dni. Violetto Castillo czy uczynisz mi ten wyjątkowy zaszczyt i wyjdziesz za mnie? - gdy wypowiadałem całą tą przygotowaną mowę w oczach Violi gościły łzy wzruszenia. Patrzyła na mnie i niebyła w stanie wypowiedzieć ani słowa.
- Leon... - spróbowała. Nic nie powiedziałem tylko czekałem na to co powie.
- Leon ja... - podjęła kolejną próbę. Ja dalej czekałem coraz bardziej zdenerwowany i niepewny jej odpowiedzi. Widać było że Viola bardzo chce coś powiedzieć ale była tak wzruszona i zaskoczona że gubiła się w słowach. Po dłuższej chwili krępującego milczenia powiedziała:
- Leon. Oczywiście że tak! Z przyjemnością za ciebie wyjdę. - po tych słowach założyłem jej pierścionek na palec, wstałem, wziąłem ją na ręce i obróciłem się z nią   kilka razy po czym postawiłem ja i namiętnie pocałowałem...
                                                                                                                                                                 
I oto przed państwem rozdział 19...
Podoba się? Mam nadzieję że tak...
Przepraszam że tak długo się nie pojawiał ale miałam problem z dobraniem właściwych słów i chwilowy zastój weny...
Na szczęście moja wena się od obraziła na mnie i postanowiła wrócić ze swoich wakacji...  
Ten rozdział dedykuję bloggerce która komentuje każdy mój post
Nati Verdas. 
Bardzo ci dziękuję...


piątek, 17 stycznia 2014

Nowy blog...

Słuchajcie...

Postanowiłam założyć nowego bloga ale to nie znaczy że odchodzę z tego bloga... nie mogłabym tego zrobić... za bardzo kocham pisać to opowiadanie. 
Dobra....
Mój nowy blog będzie zawierał tylko i wyłącznie One Party... o kim... tego dowiecie się w informacji zawartej na moim blogu a tu jest link mojego nowego bloga:
Serdecznie zapraszam....

sobota, 11 stycznia 2014

Nominacja do LBA...


Wczoraj dostałam moją pierwszą nominację do LBA...
Nie spodziewałam się takiego wyróżnienia...
Bardzo jej za nie dziękuję....

A oto pytania od Nati i moje odpowiedzi:
1.Twój ulubiony aktor i aktorka
Jorge Blanco i Martina Stoessel oraz Kristen Stewart i Robert Patinson
2. Ulubiona piosenka z Violetty
Sporo ich mam ale najnaj to Te quiero, Habla si puedes, Podemos, Nuestro camino, Voy por ti, Ser mejor, Junto a ti i Hoy sommos mas.
3. Co skłoniło cię do założenia bloga?
Cóż czytałam sporo blogów i bardzo mi się podobało... i po prostu poczułam że muszę spróbować i sprawdzić czy ja też mogę prowadzić bloga...
4. Masz jakieś zwierzę?
Tak mam cztery psy rasy kundel...
5. Co robisz w wolnym czasie?
Mój wolny czas ... słuchanie muzyki, czytanie książek, rozmowy z siostrą i znajomymi, długie spacery...
6. Ulubiona książka
Książki sagi Zmierzch... i mnóstwo innych o podobnej tematyce...
7. Kraj lub miasto, które chcesz odwiedzić w przyszłości
Buenos Aires, Madryt i Los Angeles
8. Jaka jest twoja szczęśliwa liczba?
Chyba takiej nie mam ...
9. Mechi vs. Tini
Zdecydowanie Tini
10. Jorge vs. Pablo
Zdecydowanie Jorge
11. Co sądzisz o moim blogu?
Twój blog jest cudowny,boski, genialny, fantastyczny... i tym podobne. Uzależniłam się od czytania go...

 Blogi które nominuję:

Moje pytania do nominowanych...
1. Kto jest twoim idolem/ idolką?
2. Jaki kolor oczu u chłopaka lubisz najbardziej?
3. Jakie imię męskie najbardziej ci się podoba?
4. Ile masz lat?
5.Kim chciała byś zostać w przyszłości?
6. Której postaci z serialu Violetta nienawidzisz a którą uwielbiasz?
7. Co chciałabyś zmienić w scenariuszu serialu Violetta?
8. O czym marzysz najbardziej na świecie?
9. Jakie piosenki z Violetty są dla ciebie najpiękniejsze? 
10. Z jakiego województwa pochodzisz?
11. Co powinnam zmienić w sposobie prowadzenia bloga?

poniedziałek, 6 stycznia 2014

Rozdział 18

Leon:

 To co powiedział German wprawiło mnie w niekontrolowany wybuch radości przez co zrobiłem coś czego chyba nie zrobiłbym gdyby nie euforia która mnie ogarnęła ... a  mianowicie rzuciłem się Germanowi na szyję i pocałowałem go w policzek ... tak bardzo się cieszyłem że niema nic przeciwko temu abym oświadczył się Violi. Pan Castillo poklepał mnie po plecach i powiedział:
- Nie sądziłem że aż tak się ucieszysz tym co powiedziałem.
- To się myliłeś - kurde tak jakoś dziwnie bez pan ale się przyzwyczaję ... mam taką nadzieję.
- Ja już pójdę - powiedziałem - Dobranoc - pożegnałem się.
- Dobranoc - odpowiedział German a ja wyszedłem i w podskokach pobiegłem do domu. Muszę wszystko zaplanować. Jutro sobota i już jutro postanowiłem oświadczyć się Violi.

Violetta:

 Byłam szczerze zdziwiona że o godzinie ósmej wieczorem jakiś salon suki ślubnych będzie otwarty, ale Angie chyba to świetnie wiedziała bo pojechałyśmy prosto do niego. Było w nim mnóstwo rozmaitych kreacji. " My to chyba do rana stąd nie wyjdziemy" - pomyślałam i zaczęłam się śmiać.
- Z czego się tak śmiejesz Violu? - zapytała zaciekawiona Angie dziwnie mi się przyglądając.
- Śmieję się bo pomyślałam że do rana stąd nie wyjdziemy - powiedziałam i ponownie wybuchnęłam śmiechem a Angie razem ze mną.
- Wiesz to właśnie w tym salonie twoja mama kupiła suknię w której była podczas ślubu z twoim tatą - powiedziała Angie wspominając.
- Na prawdę?? - zapytałam ... Angie przytaknęła i wzięłyśmy się do wybierania sukni dla Angie. Obejrzałyśmy jakieś dwadzieścia sukienek ślubnych ale żadna mi się nie podobała. Nagle w kącie sali dostrzegłam niesamowitą suknię. Od razu do niej podbiegłam i gestem ręki przywołałam Angie.
- Ta jest piękna - powiedziałam z zachwytem gdy ją zobaczyłam. A wyglądała tak: 

   

  












- Masz rację Violu jest cudowna . - powiedziała Angie z zachwytem równym mojemu.
- Przymierz ją - rozkazałam Angie nie bardzo chciała ale ja zawołam:
- Chciałaby przymierzyć tą 
- Oczywiście. Proszę do przymierzalni zaraz ją przyniosę. - powiedziała konsultantka a ja popchnęłam Angie w stronę przymierzalni a sama poszłam do stoiska z bytami aby dobrać jakieś do sukni. Po długim namyśle wybrałam te:
Podałam je Angie i popędziłam do biżuterii. Znów długo się zastanawiałam. W końcu skromną kolię z perełek. Gdy doszłam do przymierzalni akurat wyszła z niej Andie i zapytała:
- I co sądzisz?
- Wyglądasz ... wyglądasz ... - nie mogłam znaleźć odpowiednich słów.
- No jak? Strasznie, potwornie jak? -  pytała Angie zaniepokojona.
- Bajecznie, cudownie , prześlicznie... - powiedziałam.
- Naprawdę?? - spytała Angie z niedowierzaniem.
- Taaaaakkk! - wykrzyknęłam tak głośno że ekspedientka podskoczyła za ladą.
- To co robimy? - zapytała moja ciocia.
- Bierzemy ją tak jak i buty oraz kolię... - powiedziałam i pokazałam jej biżuterie którą wybrałam.
- Jak to bierzemy ? - zapytał zdezorientowana Angie.
- W sensie że kupujemy ale odbierzesz ją dzień przed ślubem. Natomiast buty i kolie bierzemy do domu - wytłumaczyłam  a Angie poszła zdjąć sukienkę. Kiedy się przebrała zapłaciłyśmy za wszystko ( łącznie z kosmetykami i spinkami wybranymi przeze mnie)  i wróciłyśmy do domu.

Leon:

 Gdy doszedłem do domu było już dość późno ale nie powstrzymało mnie to przed zadzwonieniem do mojej zaufanej kwiaciarki w celu zamówienia bukietu na jutro. Na moje szczęście odebrała:
ROZMOWA TELEFONICZNA:   
- Halo.
- Dobry wieczór. Chciałbym zamówić dość nietypowy bukiet...
- Dobrze. Proszę chwile zaczekać wezmę coś do pisania i zanotuję zamówienie.
- Więc jaki to bukiet??
-  Chciał bym aby był z 201 czerwonych róż a wewnątrz miał ułożone serce z białych róż...
- Rozumiem. To jakaś specjalna okazja?
- Bardzo specjalna...
- Mhm. To na jakie nazwisko ten bukiet i rachunek?
- Leon Verdas.
- Dobrze. Bukiet będzie gotowy koło 10.
- Dziękuje dobranoc - pożegnałem się i zakończyłem połączenie. Wszystko już miałem zaplanowane. Po pierścionek pójdę jutro. Teraz pora spać. Położyłem się na łóżku i momentalnie zasnąłem myśląc o Violi...
                                                                                                                                                                   
I oto rozdział 18...
Podoba się?
Mam nadzieję że tak...