środa, 12 marca 2014

Rozdział 26 + przeprosiny

Może najpierw rozdział:

Violetta:

Gdy weszliśmy do mojego domu ujrzałam zdumioną minę taty. Chciał coś powiedzieć ale mu nie pozwoliłam bo świetnie wiedziałam co powie...
- Daliśmy rodzicom Leona trochę czasu na przemyślenie tego wszystkiego, obgadanie za i przeciw i spokojne podjecie decyzji... jeśli się zgodzą nam pomóc to przyjdą o umówionej porze a jeśli nie to po prostu się nie pojawią... Leon spędzi tę noc u nas aby jego rodzicie mieli więcej czasu na rozmowę... Nie gniewasz się prawda? - ostanie słowa ubrałam w błagalny ton.
- Oczywiście że się nie gniewam... tylko Violu pokój gościnny jest w remącie i Leon będzie musiał spać z tobą w jednym łóżku bo nie mamy żadnego materaca ani nić takiego a na podłodze spał nie będzie bo jest naszym gościem - powiedział tata aja się zaśmiałam i go przytuliłam.
- Tato nie musisz mi tego tłumaczyć jak dwuletniemu dziecku... mam prawie osiemnaście lat. - powiedziałam tuląc się do taty.
- wiem ale wolałem kiedy miałaś dwa latka bo w tedy bałaś się mi sprzeciwiać - powiedział i zaczął się śmiać a ja razem z nim bo oboje dobrze wiemy że już w tedy się przeciwstawiałam jego decyzją.
- Dobra idźcie na górę i nie plątajcie mi się pod nogami... Tylko macie tam być grzeczni - powiedział tata kiedy przestał się śmiać i spojrzał wymownie na Leosia co sprawiło że cichutko się zaśmiałam a Leoś się trochę speszył. Podeszłam do mojego narzeczonego i ujęłam jego ciepłą dłoń.
- Będziemy W MIARĘ grzeczni - powiedziałam wyraźnie akcentując słowo " w miarę"... tata przewrócił oczami i poszedł do kuchni aja i Leoś ruszyliśmy do mojego pokoju... Co dziwne Leon nie odezwał się słowem odkąd wyręczyłam go przed jego rodzicami...

Leon:

 Gdy weszliśmy do pokoju Violi usiadłem na łóżku a ona zamknęła drzwi i usiadła obok mnie.
- Leoś co się dzieje? - zapytała z troską.
- Co zrobimy jeśli moi rodzice zabronią się nam pobrać? - zapytałem ze łzami w oczach. naprawdę bardzo chciałem być przy Violi już zawsze.
- Zgodzą się. jestem tego pewna - powiedziała Viola gładząc moje ramie.
- A jeśli nie? - zapytałem a łzy spłynęły po moich policzkach.Viola otarła je dłońmi i posłała mi ciepły uśmiech.
- Jeśli się nie zgodzą to wyjedziemy do innego kraju i tam weźmiemy cichy ślub a potem wrócimy już jako małżeństwo do BA - powiedziała Viola  i pocałowała mnie namiętnie, oddałem pocałunek. Po naszym oderwaniu Violcia się we mnie mocno wtuliła aja ją objąłem.
- Kocham cię najmocniej na świecie - wyszeptała.
- Ja cienie też - odszepnąłem i pocałowałem ją we włosy. Bardzo ją kocham i nie potrafię sobie wyobrazić mojego życia bez niej. jest wszystkim czego pragnę i potrzebuje do szczęścia... a teraz jeszcze oczekujemy dziecka. Nie pozwolę aby Viola czymkolwiek się denerwowała i martwiła.
- Leoś? Wolał byś chłopca czy dziewczynkę? - zapytała Viola gładząc się po brzuchu.
- Płeć nie jest ważna... najważniejsze aby  było zdrowe i dobrze się rozwijało - odpowiedziałem i położyłem swoją dłoń na brzuszku Violi a ją samą pocałowałem w policzek.
- A jakie imiona wybierzemy? - zapytała spoglądając na nasze splecione na jej brzuchu dłonie.
- Hmm... jeśli to dziewczynka to może... Melania? - zaproponowałem.
- Melania Verdas. Podoba mi się - powiedziała z uśmiechem.
- A jeśli to chłopczyk to może Xabiani? - podsunąłem.
- O tym samym pomyślałam - powiedziała uśmiechnięta i mnie pocałowała. oddałem pocałunek.To wybieranie imion dla dziecka odciągnęło mnie od myślenia nad tym czy moi rodzice się zgodzą czy też położą kres memu szczęściu... Ale myśli powróciły. Okej Viola powiedziała że wyjedziemy i weźmiemy ślub w innym kraju a do BA powrócimy jako małżeństwo ale moi rodzice mogą go nie zaakceptować a w tedy straci  ono swoją ważność w świetle prawa. gdy o tym pomyślałem w moich oczach pojawiły się łzy, które zaczęły spływać po moich policzkach. Viola otarła je i zapytała:
- Co się dzieje Leosiu?
- Jeśli moi rodzice nie zaakceptują naszego małżeństwa to ono będzie nie... - nie mogłem dokończyć bo rozpłakałem się już na dobre. Viola mnie przytuliła a ja się w nią wtuliłem... może to głupie i śmieszne ale Viola nie śmiała się ze mnie tylko gładziła moje plecy i uspokajała mnie.
- Leoś...nie myśl o tym w taki sposób. W ogóle o tym nie myśl... Będzie dobrze... zgodzą się... zobaczysz że się zgodzą  - szeptała. Bardzo jej potrzebowałem. Nie wiem co bym zrobił gdyby Violi nie było w tym momencie obok mnie.

Violetta:

 Wiem o co chodziło Leonowi. jeżeli jego rodzice się nie zgodzą nasz ślub w świetle prawa będzie nie ważny. Jestem jednak dobrej myśli.... Leoś uspokoił się po jakiejś godzinie... jeszcze nigdy nie widziałam go w takim stanie... Spojrzał na mnie zaczerwienionymi od płaczu oczyma i spytał drżącym głosem:
- A ty się nie martwisz decyzją moich rodziców- po tych słowach ponownie się we mnie wtulił.
- Martwię się Leoś ale jestem dobrej myśli. Twoi rodzice to mądrzy ludzie. Porozmawiają i podejmą decyzję... jest jeszcze nadzieja w moim tacie. Jestem pewna że będzie próbował przekonać twoich rodziców do podjęcia dogodnej dla nas decyzji. Wszystko będzie dobrze. Obiecuję - powiedziałam kojąco gładząc Leona po plecach. Kiedy się uspokoił poszedł się umyć. Kiedy wrócił zajęłam jego miejsce w łazience. Umyłam się , przebrała w piżamę i zaniosłam ubrania Leona Oldze aby je wyprała i wysuszyła. Wzięłam z kuchni dwie szklanki soku pomarańczowego i talerzyk z kanapkami zrobionymi przez Olgite na tackę i poszłam na górę. Ja i Leoś zjedliśmy kolacje i wypiliśmy sok. Odniosłam tackę. Leon w tym czasie umył zęby i wrócił do łóżka, ja również poszłam umyć zęby i zmyłam makijaż o czym wcześniej zapomniałam i położyłam się obok Leosia. Objął mnie ramieniem a ja się w niego wtuliłam. zamknęłam oczy i zasnęłam.

                                                                  
Bardzo was przepraszam że tak długo nic nie było...
Na moje usprawiedliwienie powiem że nie miałam czasu aby przepisywać rozdziały a powodem jego braku była szkoła... zbliżają się egzaminy gimnazjalne, które zdaje w tym roku w związku z czym nauczyciele nas naciskają i obciążają kartkówkami i testami...
Raz jeszcze przepraszam i proszę o wyrozumiałość...
Mam nadzieję że warto było czekać na rozdział...

5 komentarzy:

  1. Świetny ♥♥♥♥
    Rodzice Leosia mszą się zgodzić !!! :D
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. fantastyczny jak zawsze rozdzialik ;)
    Leoś, nie martw się tym... zgodzą się na pewno...
    a jak nie to... no to nie wiem xD głupia jestem i mi odwala... nie musisz się tym przejmować <33
    czekam na następny rozdział ;* ale nie musisz się z nim spieszyć... wiadomo... szkoła... zabójca blogów i złodziej czasu wolnego xD tak, wiem... jestem głupia ;D
    no, ale cóż.. dobra nie będę cię już zanudzała słonko <3 pozdrawiam ;)
    wierna czytelniczka *,*

    //Nati

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. z ta szkołą to masz 100% racji hehe
      kochana moja chciała bym ci coś dedykować ale na razie nie wiem co jeszcze coś wymyśe zobaczysz

      Usuń
    2. z ta szkoła to masz 100% rację kochana

      Usuń
  3. zostałas nominowana do LBA na moim blogu: milosc-leonetta.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń