Violetta:
Leon mi się oświadczył!!! Nie mogłam wydusić słowa... Gdy mi się w końcu udało powiedzieć "Tak" mój kochany wariat założył mi na palec pierścionek,wziął mnie na ręce i zaczął się zemną obracać dookoła. Kiedy mnie wreszcie postawił, złożył na moich wargach namiętny pocałunek który natychmiast oddałam. Zaczęły grać świerszcze a ja i Leoś całowaliśmy się zalani srebrnym blaskiem księżyca. Ta chwila była cudowna,romantyczna,magiczna...i długo by jeszcze można wymieniać a i tak słowa nie wyraziły by tego jak się oboje czuliśmy w tym momencie. Gdy się od siebie oderwaliśmy z ogromnym ociąganiem, zebraliśmy rzeczy i poszliśmy do domu Leona. Gdy weszliśmy Leoś odstawił kosz na podłogę, zamknął drzwi na klucz i zaczął mnie namiętnie całować. Oddawałam każdy jego pocałunek. Po chwili Leon wziął mnie na ręce i nie przestając mnie całować skierował się na schody a później do swojej sypialni. Usiadł na łóżku a ja usiadłam okrakiem na jego kolanach zwrócona twarzą do niego. Popchnęłam go lekko co sprawiło że opadł na łóżko. Pochyliłam się nad nim i przyssałam się do jego szyi robiąc pokaźną malinkę. Leon oddał mi tym samym i zaczął całować moją szyję a później przeniósł się na mój dekolt. Jego dłonie rozpoczęły poszukiwania zamka mojej sukienki. Palce moich dłoni zręcznie rozpinały guziki jego marynarki a potem koszuli. Po krótkiej chwili obie wylądowały na podłodze a do nich dołączyła moja sukienka. Po kilku sekundach do stosiku dołączyły spodnie Leona. W ciągu następnych sekund pozbyliśmy się reszty naszej garderoby. Leon mocno mnie do siebie przyciągnął i wpił się w moje usta z tak ogromną namiętnością iż na chwilę straciłam oddech. Po chwili do pocałunków dołączył swój język, ja nie pozostałam dłużna. Nasze języki nie walczyły o dominacje... one dopełniały się w dynamicznym tańcu... Co było dalej to już chyba jasne...
Kochaliśmy się długo i bardzo intensywnie. W końcu około trzeciej nad ranem (sądząc po kolorze nieba) zasnęliśmy wtuleni w siebie nawzajem.
Następnego dnia:
Leon:
Obudziłem się jako pierwszy. Viola spała wtulona we mnie. Spojrzałem na zegar wiszący na ścianie. Wskazywał wpół do jedenastej." No pięknie zaspaliśmy na zajęcia. Trudno się mówi. Było warto...Najwyżej się nam dostanie ochrzan"- pomyślałem i uśmiechnąłem się do siebie. Ostrożnie wyplatałem się z objęć słodko śpiącej Violi. Poszedłem do łazienki i wykonałem poranne czynności. Ubrany w czarny t-shert i jeansy zszedłem do kuchni gdzie zabrałem się za przygotowanie śniadania, które składało się z: gofrów z bitą śmietaną,owocami i polewą czekoladową i koktajlu z pomarańczy, kiwi i bananów ( ulubionych owoców Violi).
Ułożyłem wszystko na tacy i dodałem ozdobę w postaci dwóch rozwiniętych pączków czerwonych róż na których znajdowały się kropelki porannej rosy...
Wziąłem tacę i skierowałem się do pokoju. Kiedy tam wszedłem Viola jeszcze spała. Odstawiłem tacę na szafkę obok łóżka i postanowiłem obudzić moją księżniczkę. Usiadłem na brzegu łóżka, pochyliłem się nad twarzą mojej ukochanej i złożyłem na jej słodkich ustach namiętny pocałunek.
- Śniadanie do łóżka dla przyszłej pani Verdas - powiedziałem kiedy otworzyła swoje cudne czekoladowe oczy i postawiłem tacę na łóżku.
- Dziękuję. Jesteś cudowny. Zjesz ze mną? - zapytała spoglądając na dwie szklanki i dwa talerze ustawione na tacy.
- Nie musisz mi dziękować bo to ja powinienem dziękować Bogu że cię mam i jegrze mógłbym ci odmówić zjedzenia wspólnego śniadania. No jak? Nie mógłbym - powiedziałem i usiadłem obok niej.
- Kocham cię - powiedziała gdy skończyliśmy jeść.
- Ja też cię kocham - powiedziałem i ją pocałowałem, oddała pocałunek po czym wstała owinięta kołdrą, zebrała swoje rzeczy i poszła do łazienki aby "się ogarnąć". Choć dla mnie ona zawsze wygląda pięknie. Gdy wyszła z łazienki podbiegła do mnie i mnie przytuliła a ja odwzajemniłem przytulasa.
- Dziękuję że jesteś tylko mój - powiedziała i mnie pocałowała w usta. Oddałem pocałunek i powiedziałem:
- Zawsze do twoich usług - i złączyłem nasze usta w delikatnym aczkolwiek namiętnym pocałunku.
Kiedy się od siebie odkleiliśmy Viola posmutniała.
- Co sprawia że moja królewna jest smutna? - zapytałem parząc głęboko w cudne oczy mojej narzeczonej.
- Fakt że muszę iść do domu i opuścić twój pałac królewiczu Leonie - odpowiedziała ze smutnym uśmiechem.
- W takim razie umilę ci czas powrotu do domu swoim towarzystwem - powiedziałem ujmując jej dłoń. Zaszliśmy na dół i poszliśmy do domu Violi. Stwierdziła że niema sensu iść dzisiaj na zajęcia. Kiedy doszliśmy pod dom Violi chciałem dać jej buziaka i wrócić do domu ale Viola pociągnęła mnie za rękę i powiedziała:
- Nigdzie nie idziesz! Zostajesz zemną dopóki Angie, tata jak również Ramalo nie wrócą z pracy i nie powiemy im wszystkim o naszych zaręczynach.
- To może pójdziemy na spacer - zaproponowałem.
- Dobrze tylko się przebiorę - powiedziała zamykając za nami drzwi.
- Jestem Olgusiu! - rzykneła Viola i pociągnęła mnie za rękę w stronę schodów. Przebrała się w to:
Ułożyłem wszystko na tacy i dodałem ozdobę w postaci dwóch rozwiniętych pączków czerwonych róż na których znajdowały się kropelki porannej rosy...
Wziąłem tacę i skierowałem się do pokoju. Kiedy tam wszedłem Viola jeszcze spała. Odstawiłem tacę na szafkę obok łóżka i postanowiłem obudzić moją księżniczkę. Usiadłem na brzegu łóżka, pochyliłem się nad twarzą mojej ukochanej i złożyłem na jej słodkich ustach namiętny pocałunek.
- Śniadanie do łóżka dla przyszłej pani Verdas - powiedziałem kiedy otworzyła swoje cudne czekoladowe oczy i postawiłem tacę na łóżku.
- Dziękuję. Jesteś cudowny. Zjesz ze mną? - zapytała spoglądając na dwie szklanki i dwa talerze ustawione na tacy.
- Nie musisz mi dziękować bo to ja powinienem dziękować Bogu że cię mam i jegrze mógłbym ci odmówić zjedzenia wspólnego śniadania. No jak? Nie mógłbym - powiedziałem i usiadłem obok niej.
- Kocham cię - powiedziała gdy skończyliśmy jeść.
- Ja też cię kocham - powiedziałem i ją pocałowałem, oddała pocałunek po czym wstała owinięta kołdrą, zebrała swoje rzeczy i poszła do łazienki aby "się ogarnąć". Choć dla mnie ona zawsze wygląda pięknie. Gdy wyszła z łazienki podbiegła do mnie i mnie przytuliła a ja odwzajemniłem przytulasa.
- Dziękuję że jesteś tylko mój - powiedziała i mnie pocałowała w usta. Oddałem pocałunek i powiedziałem:
- Zawsze do twoich usług - i złączyłem nasze usta w delikatnym aczkolwiek namiętnym pocałunku.
Kiedy się od siebie odkleiliśmy Viola posmutniała.
- Co sprawia że moja królewna jest smutna? - zapytałem parząc głęboko w cudne oczy mojej narzeczonej.
- Fakt że muszę iść do domu i opuścić twój pałac królewiczu Leonie - odpowiedziała ze smutnym uśmiechem.
- W takim razie umilę ci czas powrotu do domu swoim towarzystwem - powiedziałem ujmując jej dłoń. Zaszliśmy na dół i poszliśmy do domu Violi. Stwierdziła że niema sensu iść dzisiaj na zajęcia. Kiedy doszliśmy pod dom Violi chciałem dać jej buziaka i wrócić do domu ale Viola pociągnęła mnie za rękę i powiedziała:
- Nigdzie nie idziesz! Zostajesz zemną dopóki Angie, tata jak również Ramalo nie wrócą z pracy i nie powiemy im wszystkim o naszych zaręczynach.
- To może pójdziemy na spacer - zaproponowałem.
- Dobrze tylko się przebiorę - powiedziała zamykając za nami drzwi.
- Jestem Olgusiu! - rzykneła Viola i pociągnęła mnie za rękę w stronę schodów. Przebrała się w to:
i poszliśmy na spacer.
Violetta:
Kiedy wróciliśmy ze spaceru było wpół do piątej ( po południu) więc wszyscy powinni już być. Tak też było. Wszyscy razem zjedliśmy obiad. Gdy skończyliśmy jeść ja i Leon podnieśliśmy się z naszych miejsc aby poinformować wszystkich o naszych zaręczynach.
- Ja i Leon chcielibyśmy wam coś powiedzieć. -kiedy wypowiedziałam te słowa oczy zebranych zwróciły się w naszym kierunku.
- Słuchamy - powiedział tata przeskakując wzrokiem to na mnie to na Leona.
- My... ja... Leon... - gubiłam się w słowach. Na ratunek przybył mi mój książę mówiąc:
- Ja i Vilola jesteśmy zaręczeni.
- Gratuluję - powiedzieli wszyscy chórem.
-Kiedy planujecie ślub? - zapytał tata z uśmiechem.
- Pod koniec wakacji - odpowiedział Leoś.
- To świetnie. Twoi rodzice już wiedzą? - zapytał Leona mój tata.
- Yyy nie zamierzam i powiedzieć wieczorem - odpowiedziała mój chłopak... poprawka narzeczony.
- Dobrze. Porozmawiam z nimi po moim ślubie jak się skończy to zamieszanie i kupimy wam dom z waszych marzeń i urządzimy go według waszych upodobań. Wy zajmijcie się planowaniem ślubu i wesela. Niczym innym się nie przejmujcie - powiedział tata a ja wytrzeszczyłam na niego oczy ze zdziwienia. Kiedy już minął szok reakcją taty poszłam z Leosiem do mojego pokoju. Posiedzieliśmy trochę rozmawiając o wszystkim i o niczym oraz śmiejąc się z różnych rzeczy, wspomnień i dowcipów. Później zjedliśmy kolację i Leon poszedł do domu. Ja się umyłam, wykonałam szybki wpis do pamiętnika i poszłam spać bo jutro muszę wstać o czwartej rano aby wyszykować Angie do ślubu z tatą.
Prezentuję wam rozdział 20!
Mam nadzieję że wam się spodoba ...
Według mnie wyszedł całkiem fajnie i tak jak wyjść miał.
Pierwszy raz od... bardzo dawna podoba mi się coś co napisałam...
Teraz może być już tylko lepiej prawda??
to dobrze, że ci się podoba, bo mi też xD
OdpowiedzUsuńjest genialny ;*
Violka zszokowana xD
German im ma zamiar kupić dom ;* ciekawe jaki będzie ;)
czekam na kolejny i na ślub Angie i Germana ;**
//Nati
Jest świetny :D
OdpowiedzUsuńOj leonetta jest taka słodka :D
Czekam na ich ślub z niecierpliwością :)
Pozdrawiam i czekam na next :***
Nie no...genialne.
OdpowiedzUsuńNie no...naprawdę .!
Ach będzie ślub,będzie ślub.
I już niedługo ślub Germana i Angie..
Ach,tyle wrażeń.