sobota, 22 marca 2014

Nowy blog + LBA

Zacznę od nominacji:
 Po raz kolejny został nominowana do LBA za co bardzo dziękuję.
Nominowała mnie patrycja castillo z bloga http://milosc-leonetta.blogspot.com.
Czas na pytania i odpowiedzi:
1.Jak masz na imie?
Klaudia.
2.Którą pare lubisz najbardziej??
Leonette
3.Czytasz mojego bloga?
Szczerze? Niestety nie ale obiecuje że to nadrobię jak znajdę chwilke
4.Jaki jest twój ulubiony kolor?
Wszystkie kolory są piękne bo każdy odpowiada innemu uczuciu
5.Diego vs Tomas vs Leoś
<3<3 LEOŚ <3<3
6.Co sądzisz o moich opowiadaniach?
Nie mogę się wypowiedzieć ale jak przeczytam to zaktualizuję tego posta 
7.Czego nie lubisz u innych?
 Fałszywości i zawiści 
8.Skąd jesteś?
Z okolic Krakowa
9.Ile masz lat?
Rocznikowo 16

Na tą chwile daruję sobie nominowanie innych blogów... jak znajdę chwilkę to dodam nominacje i zaktualizuję posta...
Dobra teraz pora na wyjaśnienie pierwszej części tytułu:
Zakładam nowego bloga... tego oczywiście nie zostawiam
Nowy blog zupełnie odbiega od serialu Leonnetta jednak nie wybiega poza ramy Disneya...
Opowiadanie na nowym blogu będzie dotyczyło  najnowszej produkcji Disney Chanel Original Muvi, którą jest film zatytułowany Cloud9. Mam nadzieję że ktoś będzie czytał...
A oto link: http:// todoesposiblesicreesentimismo.blogspot.com
Gorąco zapraszam

środa, 12 marca 2014

Rozdział 26 + przeprosiny

Może najpierw rozdział:

Violetta:

Gdy weszliśmy do mojego domu ujrzałam zdumioną minę taty. Chciał coś powiedzieć ale mu nie pozwoliłam bo świetnie wiedziałam co powie...
- Daliśmy rodzicom Leona trochę czasu na przemyślenie tego wszystkiego, obgadanie za i przeciw i spokojne podjecie decyzji... jeśli się zgodzą nam pomóc to przyjdą o umówionej porze a jeśli nie to po prostu się nie pojawią... Leon spędzi tę noc u nas aby jego rodzicie mieli więcej czasu na rozmowę... Nie gniewasz się prawda? - ostanie słowa ubrałam w błagalny ton.
- Oczywiście że się nie gniewam... tylko Violu pokój gościnny jest w remącie i Leon będzie musiał spać z tobą w jednym łóżku bo nie mamy żadnego materaca ani nić takiego a na podłodze spał nie będzie bo jest naszym gościem - powiedział tata aja się zaśmiałam i go przytuliłam.
- Tato nie musisz mi tego tłumaczyć jak dwuletniemu dziecku... mam prawie osiemnaście lat. - powiedziałam tuląc się do taty.
- wiem ale wolałem kiedy miałaś dwa latka bo w tedy bałaś się mi sprzeciwiać - powiedział i zaczął się śmiać a ja razem z nim bo oboje dobrze wiemy że już w tedy się przeciwstawiałam jego decyzją.
- Dobra idźcie na górę i nie plątajcie mi się pod nogami... Tylko macie tam być grzeczni - powiedział tata kiedy przestał się śmiać i spojrzał wymownie na Leosia co sprawiło że cichutko się zaśmiałam a Leoś się trochę speszył. Podeszłam do mojego narzeczonego i ujęłam jego ciepłą dłoń.
- Będziemy W MIARĘ grzeczni - powiedziałam wyraźnie akcentując słowo " w miarę"... tata przewrócił oczami i poszedł do kuchni aja i Leoś ruszyliśmy do mojego pokoju... Co dziwne Leon nie odezwał się słowem odkąd wyręczyłam go przed jego rodzicami...

Leon:

 Gdy weszliśmy do pokoju Violi usiadłem na łóżku a ona zamknęła drzwi i usiadła obok mnie.
- Leoś co się dzieje? - zapytała z troską.
- Co zrobimy jeśli moi rodzice zabronią się nam pobrać? - zapytałem ze łzami w oczach. naprawdę bardzo chciałem być przy Violi już zawsze.
- Zgodzą się. jestem tego pewna - powiedziała Viola gładząc moje ramie.
- A jeśli nie? - zapytałem a łzy spłynęły po moich policzkach.Viola otarła je dłońmi i posłała mi ciepły uśmiech.
- Jeśli się nie zgodzą to wyjedziemy do innego kraju i tam weźmiemy cichy ślub a potem wrócimy już jako małżeństwo do BA - powiedziała Viola  i pocałowała mnie namiętnie, oddałem pocałunek. Po naszym oderwaniu Violcia się we mnie mocno wtuliła aja ją objąłem.
- Kocham cię najmocniej na świecie - wyszeptała.
- Ja cienie też - odszepnąłem i pocałowałem ją we włosy. Bardzo ją kocham i nie potrafię sobie wyobrazić mojego życia bez niej. jest wszystkim czego pragnę i potrzebuje do szczęścia... a teraz jeszcze oczekujemy dziecka. Nie pozwolę aby Viola czymkolwiek się denerwowała i martwiła.
- Leoś? Wolał byś chłopca czy dziewczynkę? - zapytała Viola gładząc się po brzuchu.
- Płeć nie jest ważna... najważniejsze aby  było zdrowe i dobrze się rozwijało - odpowiedziałem i położyłem swoją dłoń na brzuszku Violi a ją samą pocałowałem w policzek.
- A jakie imiona wybierzemy? - zapytała spoglądając na nasze splecione na jej brzuchu dłonie.
- Hmm... jeśli to dziewczynka to może... Melania? - zaproponowałem.
- Melania Verdas. Podoba mi się - powiedziała z uśmiechem.
- A jeśli to chłopczyk to może Xabiani? - podsunąłem.
- O tym samym pomyślałam - powiedziała uśmiechnięta i mnie pocałowała. oddałem pocałunek.To wybieranie imion dla dziecka odciągnęło mnie od myślenia nad tym czy moi rodzice się zgodzą czy też położą kres memu szczęściu... Ale myśli powróciły. Okej Viola powiedziała że wyjedziemy i weźmiemy ślub w innym kraju a do BA powrócimy jako małżeństwo ale moi rodzice mogą go nie zaakceptować a w tedy straci  ono swoją ważność w świetle prawa. gdy o tym pomyślałem w moich oczach pojawiły się łzy, które zaczęły spływać po moich policzkach. Viola otarła je i zapytała:
- Co się dzieje Leosiu?
- Jeśli moi rodzice nie zaakceptują naszego małżeństwa to ono będzie nie... - nie mogłem dokończyć bo rozpłakałem się już na dobre. Viola mnie przytuliła a ja się w nią wtuliłem... może to głupie i śmieszne ale Viola nie śmiała się ze mnie tylko gładziła moje plecy i uspokajała mnie.
- Leoś...nie myśl o tym w taki sposób. W ogóle o tym nie myśl... Będzie dobrze... zgodzą się... zobaczysz że się zgodzą  - szeptała. Bardzo jej potrzebowałem. Nie wiem co bym zrobił gdyby Violi nie było w tym momencie obok mnie.

Violetta:

 Wiem o co chodziło Leonowi. jeżeli jego rodzice się nie zgodzą nasz ślub w świetle prawa będzie nie ważny. Jestem jednak dobrej myśli.... Leoś uspokoił się po jakiejś godzinie... jeszcze nigdy nie widziałam go w takim stanie... Spojrzał na mnie zaczerwienionymi od płaczu oczyma i spytał drżącym głosem:
- A ty się nie martwisz decyzją moich rodziców- po tych słowach ponownie się we mnie wtulił.
- Martwię się Leoś ale jestem dobrej myśli. Twoi rodzice to mądrzy ludzie. Porozmawiają i podejmą decyzję... jest jeszcze nadzieja w moim tacie. Jestem pewna że będzie próbował przekonać twoich rodziców do podjęcia dogodnej dla nas decyzji. Wszystko będzie dobrze. Obiecuję - powiedziałam kojąco gładząc Leona po plecach. Kiedy się uspokoił poszedł się umyć. Kiedy wrócił zajęłam jego miejsce w łazience. Umyłam się , przebrała w piżamę i zaniosłam ubrania Leona Oldze aby je wyprała i wysuszyła. Wzięłam z kuchni dwie szklanki soku pomarańczowego i talerzyk z kanapkami zrobionymi przez Olgite na tackę i poszłam na górę. Ja i Leoś zjedliśmy kolacje i wypiliśmy sok. Odniosłam tackę. Leon w tym czasie umył zęby i wrócił do łóżka, ja również poszłam umyć zęby i zmyłam makijaż o czym wcześniej zapomniałam i położyłam się obok Leosia. Objął mnie ramieniem a ja się w niego wtuliłam. zamknęłam oczy i zasnęłam.

                                                                  
Bardzo was przepraszam że tak długo nic nie było...
Na moje usprawiedliwienie powiem że nie miałam czasu aby przepisywać rozdziały a powodem jego braku była szkoła... zbliżają się egzaminy gimnazjalne, które zdaje w tym roku w związku z czym nauczyciele nas naciskają i obciążają kartkówkami i testami...
Raz jeszcze przepraszam i proszę o wyrozumiałość...
Mam nadzieję że warto było czekać na rozdział...

niedziela, 2 marca 2014

Rozdział 25

Violetta:

Tata całkiem nieźle zniósł to co usłyszał. Zmienił się na leprze i to na dużo lepsze. Zadał jeszcze kilka pytań i w końcu powiedział:
- Dobrze postaramy się wam pomóc z organizacją wesela i ślubu. Co do waszej przeprowadzki... dom macie kupiony i trwają w nim prace remontowe aby wam się podobał. Boje się tylko oto że nie znajdziecie wolnej sali weselnej... ale niedaleko jest piękna polana a Viola już jako mała dziewczynka mówiła że chciała by mieć wesele pod gołym niebem lub jak to ona mówiła plenerowe. Widzisz córciu... marzenia się spełniają.
- Dziękuję w imieniu moim i Violi - powiedział Leon.
- Więc tak... żeby wszystko sprawnie poszło i miało sens... a do soboty mamy mało czasu... Leonie powiedz rodzicom aby przyszli jutro koło 16:30 do nas do domu. Ty też przyjdź. Wtedy wszystko ustalimy kto co ma zrobić i załatwić. Dobrze? - zapytał tata.
- Oczywiście. Przekaże im kiedy tylko wrócą - odpowiedział Leoś.
- I jeszcze jedno. Nie powinieneś sam mówić rodzicom tego wszystkiego bo ich reakcja może być ... hmm ... gwałtowna. Wolałbym aby Viola była tam z tobą... tak dla bezpieczeństwa - powiedział tata a ja i Leon wytrzeszczyliśmy na niego oczy ze zdziwienia. " Ojciec się martwi o Leona ... Wtf? Czy ja o czymś nie wiem? Czy coś mnie ominęło?" - tyle pytań i żadnej odpowiedzi ... Ehh ... ciężka dola nastolatki żyjącej w swoim własnym świecie.

Leon:



 Wyszliśmy z Violą i ruszyliśmy do mojego domu. Nie wiem jak zareagują moi rodzice ... ojciec Violi ma trochę racji... mogą się zdenerwować ale przy Violi tego nie okażą. Najchętniej powiedział bym im tylko o tym że w sobotę chcę wziąć ślub z Violą ale moja narzeczona twierdzi że najlepiej powiedzieć im całą prawdę od razu a nie na raty...Może i ma rację . Boje się reakcji moich rodziców i tego że nie wyrażą zgody na nasz ślub a ja nie będę mógł nic z tym zrobić bo jestem nie pełnoletni. Viola chyba zauważyła że się denerwuję bo pogłaskała mnie po dłoni.
-Leoś... będzie dobrze. Spokojnie... jestem przy tobie i zawsze będę- powiedziała kojąco ciągle głodząc moją dłoń. Spojrzałem jej głęboko w oczy i zatonąłem w tym czekoladowym morzu spokoju i opanowania. Viola przybliżyła się do mnie i połączyła nasze usta w delikatnym pocałunku i pogładziła kciukiem mój policzek. Oddałem pocałunek a mnie ogarnął wyjątkowy spokój.
- Będzie dobrze - szepnęła kiedy się od siebie oderwaliśmy i w tym momencie do domu weszli moi  rodzice a mój spokój prysł jak bańka mydlana. Gwałtownie zerwałem się z kanapy a Viola dołączyła do mnie.
- Ja nie dam rady Violu - powiedziałem i zacząłem zmierzać w stronę mojego pokoju ale Viola złapała mnie za nadgarstek i przyciągnęła mnie do siebie.
- Będzie dobrze... Leoś dasz radę... wierzę w ciebie - szepnęła Viola splatając nasze palce. Wziąłem głęboki oddech i odwróciłem się w stronę kanapy na której siedzieli już moi rodzice.
- Mamo, tato chcielibyśmy wam coś ogłosić - zacząłem spokojnie.
- W takim razie słuchamy - powiedział mój tata.
- My... ja...Viola - zacząłem gubić się w słowach a moje serce przyśpieszyło swój rytm. Na moje szczęście Viola zachowała spokój i przejęła ode mnie pałeczkę.
- Państwo Verdas. Ja i Leon postanowiliśmy wziąć ślub w tę sobotę. Powodem naszego pośpiechu stał jest fakt iż jestem w ciąży a państwa syn jest ojcem dziecka. Oboje postanowiliśmy że najlepiej będzie jeżeli dziecko od samego początku będzie wychowywało się w pełnej rodzinie. Chcieli byśmy wiedzieć czy pomogą nam państwo w przygotowaniach. Jeśli się państwo postanowicie nam pomóc proszę aby stawili się państwo w moim domu o 16:30 . Tam odbędzie się zebranie dotyczące organizacji ślubu i wesela. Niech państwo się nad tym zastanowią nad tym na spokojnie. Ja i Leon już pójdziemy. Proszę się nie martwić Leon przenocuje w moim domu - powiedziała Viola nie dopuszczając moich rodziców do głosu. Po ostatnich słowach ruszyła do drzwi nieznacznie pociągnęła mnie za rękę więc ruszyłem za nią.
                                                              
Mamy rozdział 25...
Mam nadzieję że wam się podobał...