Leon:
Będę ojcem. Moje marzenie się spełniło. Będę ojcem! Położyłem dłonie na biodra Violi i podniosłem ją do góry a ona oparła dłonie na moich ramionach. Zacząłem się z nią kręcić dookoła śmiejąc się przy tym a Viola śmiała się razem ze mną. Byłem naprawdę szczęśliwy.
- Zamieszkaj zemną - powiedziałem kiedy postawiłem Violę na ziemi.
- Ale jak? - zapytała mocno trzymając się moich ramion aby nie stracić równowagi. Ja również mocno ją trzymałem z tego samego powodu.
- Normalnie. Weźmy ślub w tę sobotę i zamieszkajmy razem - powiedziałem radośnie.
- Leoś ale wszystko trzeba zaplanować i zorganizować. Niema mowy abyśmy się wyrobili wcześniej niż przed wakacjami - odpowiedziała i lekko się zachwiała a ja przyciągnąłem ją do siebie i namiętnie pocałowałem.
- Wszystko zaplanuję. Zaprosimy tylko najbliższych. Poprosimy o pomoc moich rodziców i twojego tatę oraz Angie i wszystkich którzy nam jeszcze do głowy wpadną. Wyrobimy się zobaczysz. - powiedziałem kiedy się od siebie oderwaliśmy. - Tylko zgódź się zemną zamieszkać - dodałem błagalnie.
- Nie Leoś. Nie pozwolę abyś sam się wszystkim zajmował. Też chcę mieć w tym swój udział. Zamieszkam z tobą ale dopiero po ślubie - odpowiedziała Viola i namiętnie mnie pocałowała aja oddałem pocałunek.
Violetta:
Przystałam na propozycję Leosia bo bardzo chce być z nim 24 godziny na dobę i nie musieć się z nim żegnać. Pocałowałam go a on oddał mój pocałunek po czym mnie objął i podniósł a zarzuciłam mu ręce na szyję i się w niego wtuliłam. Uwielbiam mojego kochanego wariata i gdy bym musiała to poszła btm z nim nawet na koniec świata albo i dalej.
- Kocham cię mój warcie - powiedziałam tuląc się do niego.
- A ja ciebie moja księżniczko i zrobię wszystko abyś była szczęśliwa - powiedział i złączył nasze usta w namiętnym aczkolwiek delikatnym pocałunku jak by bał się że coś mi zrobi. Oddałam jego pocałunek i się uśmiechnęłam szeroko a on odwzajemnił mój gest ukazując te swoje dołeczki w policzkach. On chyba nie zdaje sobie sprawy co ten uśmiech zemną robi... Wspięłam się na palce z zamiarem pocałowania go. Leoś się z orientował o co mi chodzi bo nachylił się tak abym mogła całymi stopami stać na ziemi i jako pierwszy złączył nasze usta w czułym, namiętnym i niewątpliwie magicznym pocałunku który oddałam. Gdy się od siebie z ociąganiem odkleiliśmy, poszliśmy do mojego domu aby powiedzieć wszystkim o naszym postanowieniu. Bardzo się boję reakcji taty ale na wiadomość o ciąży zareagował lepiej niż się spodziewałam. Decyzja o wspólnym mieszkaniu dowodzi o odpowiedzialności Leosia za swoje czyny...
Leon:
Poszliśmy do domu Violetty poinformować wszystkich co postanowiliśmy i zapytać czy nam pomogą w organizacji ślubu i wesela. Wiem że Viola boi się reakcji ojca bo pan Castillo jest nie przewidywalny. Z ważywszy na to że ja i Viola jesteśmy nie pełno letni. Mam tylko nadzieję że Angie zareaguje jak German zacznie wrzeszczeć na Viole bo inaczej to ja będę zmuszony do interwencji. Na pewno stane po stronie Violi i będę ją bronił. To jest pewne jak to że żyje.
- Będzie dobrze - powiedziałem kiedy doszliśmy do domu Violi.
- Mam taką nadzieję. Na wieść że będzie dziadkiem się uśmiechnął i mnie przytulił więc może i teraz zareaguje podobnie - powiedziała z nadzieją i otworzyłam drzwi. Weszliśmy do środka i nikogo nie zastaliśmy więc poszliśmy do pokoju Violi aby obgadać co dokładnie im powiemy/ Po jakimś czasie usłyszeliśmy krzyk Angie brzmiący " Jesteśmy" więc ująłem dłoń Violi w swoją i zaczęliśmy schodzić na dół. Viola była przerażona bo bardzo mocno ściskała moją dłoń.
- Jestem tu i nie pozwolę aby stała ci się krzywda - szepnąłem Violi na ucho a ona w odpowiedzi posłała mi blady uśmiech i minimalnie zmniejszyła siłę uścisku. Gdy dotarliśmy do salonu Viola wzięła głęboki wdech i zamknęła na chwilkę oczy kiedy je otworzyła powiedziała:
- Angie, tato. Chcielibyśmy wam o czymś powiedzieć. To bardzo ważne
- W takim razie słuchamy - powiedział pan Castillo i zajął miejsce obok Angie.
Violetta:
Bardzo się boję im to powiedzieć ale nie mam wyboru.
- My ... ja .... Leon - gubiłam się w słowach. Na szczęście mój cudowny Leoś przyszedł mi na ratunek.
- Ja i Viola postanowiliśmy zamieszkać razem. Oczywiście po zawarciu związku małżeńskiego. Chcieli byśmy się pobrać w tą sobotę i chcieli byśmy poprosić o pomoc w organizacji ślubu i wesela - powiedział to tak spokojnie jak by mówił " Ja i Viola postanowiliśmy zjeść popcorn"
- Yyy ... nie sądzicie że to trochę zbyt szybko. Jesteście niepełnoletni i żadne z was nie skończyło szkoły. Z czego wy się utrzymacie? - dopytywał tata jednak nie podniósł głosu, był spokojny i opanowany.
- Rozumiem twoje obawy. Jeśli będzie trzeba zrezygnuję z nauki w studiu i znajdę pracę. Wiem że nie skończyliśmy osiemnastu lat i nie uzyskaliśmy pełnoletności ale sądzę że lepiej będzie jeżeli dziecko wychowywać się będzie od samego początku w pełnej rodzinie. Co do tępa to owszem jest szybkie zwłaszcza że ślub planowaliśmy dopiero we wakacje ale zaistniałe okoliczności sprawiły że te plany uległy zmianie. Chcę aby Viola była szczęśliwa i bezpieczna. Tego samego pragnę dla dziecka - tłumaczył Leoś ze stoickim spokojem.
- No dobrze. A twoi rodzice Leonie wiedzą? - zapytał tata po chwili milczenia.
- Jeszcze nie ale dziś wracają więc im powiem - odpowiedział Leoś nadal zachowując spokój.
Mamy rozdział z numerem 24.
Mam nadzieję że się podoba...
Według mnie mógłby być lepszy...
Dziś bez zdjęć bo nie znalazłam odpowiednich